Przekazy źródłowe są na ogół zgodne - o ile w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego ludność miasta spontanicznie dała się ponieść emocjom, pomagając, jak mogła, walczącym z Niemcami żołnierzom AK, tak w miarę upływu dni, nastroje się pogarszały. Nadzieja na zwycięstwo szybko prysła, a widok rujnowanego miasta wpływał na radykalizację społecznych postaw.
Ewolucję nastrojów mieszkańców Warszawy w okresie od sierpnia do października 1944 roku najlepiej oddają relacje naocznych świadków, a także meldunki wojskowe. Oto wybór cytatów:
Jan Nowak-Jeziorański, 1 sierpnia
Mieszkańcy pobliskich domów, bez żadnego rozkazu z góry, zupełnie spontanicznie budują wzdłuż ulicy barykadę, która ma zamknąć drogę czołgom. Jedni kopią rów, inni wyrzucają przez okna i znoszą ze wszystkich stron, co im pod rękę popadnie. (…) Następuje wybuch szalonego entuzjazmu. Ludzie odrzucają kilofy i łopaty, i jak na komendę rzuconą przez kogoś niewidocznego zaczynają śpiewać Warszawiankę. (...) Ogarnia mnie uniesienie, jakiego nie doznałem nigdy przedtem i nigdy później. Za tę jedną chwilę oddałbym całe życie.
Danuta Pleban, harcerka, 1 sierpnia
Tak wielka radość rozpiera nasze serca, że chciałoby się skakać na ulicy i krzyczeć przechodniom, że wreszcie już nadeszła upragniona chwila... czujemy smak wolności! Rosjanie są już w Świdrze, więc najdalej jutro będą w Warszawie. Pozostali w Warszawie Niemcy czują się jakoś dziwnie niepewni. Stracili, tak nam się przynajmniej wydaje, swoją codzienną butę, a jej miejsce zajęły strach i panika. Długo na to czekaliśmy!
Władka Meed, mieszkanka getta, 1 sierpnia
Cała Warszawa wrzała; wydawało się, że nikt nie pozostał obojętny, że wszyscy postanowili włączyć się do walki ze znienawidzonym okupantem. Armia Krajowa organizowała i kierowała powstaniem. U jej boku ludność cywilna atakowała umocnienia niemieckie i uczestniczyła w najbardziej niebezpiecznych operacjach wojskowych, wybuchając okrzykami radości, ilekroć udało im się wziąć niemieckich żołnierzy do niewoli.
Jerzy Stefan Stawiński, żołnierz AK, 1-2 sierpnia
Pamiętam, że kazałem moim podwładnym wykopać wielki dół w ogródku domku przy ul. Pilickiej i tam układaliśmy powoli nasz sprzęt, zawijając go w jakieś szmaty, licząc na to, że kiedyś go odkopiemy. Ludzie, mieszkańcy dookoła, którzy uczestniczyli w tym pierwszym naszym zrywie, mieli łzy w oczach, a jednocześnie do nas pretensje. Bardzo wiele osób podchodziło, mówiąc nam ze złością: „Rozpoczęliście, zaczęliście się bić, teraz uciekacie, zostawiacie nas, wszystkich nas tu wymordują.”
Stanisław Jankowski, oficer AK, 3 sierpnia
Może broń nie była nam wtedy w Śródmieściu potrzebna, ale my z bronią w ręku, pod biało-czerwoną flagą, wywieszoną po raz pierwszy od pięciu lat, byliśmy potrzebni. Ludziom stojącym na ulicy, facetowi z mijanej bramy, który w porywie patriotycznych uczuć wręczył mi dobrze już napoczęte pół litra. Jeszcze nas wtedy ludzie pozdrawiali. Uzbrojeni żołnierze AK jeszcze ludziom dodawali otuchy. Jeszcze i my sami pozowaliśmy do zdjęć powstańczych.
Tadeusz Bór-Komorowski, komendant AK, meldunek do władz londyńskich, 6 września
Ludność cywilna przeżywa kryzys, który może mieć zasadniczy wpływ na oddziały walczące. Przyczyny kryzysu: coraz silniejsze i zupełnie bezkarne ostrzeliwanie całego obszaru na wzór Starówki, bezterminowe przedłużanie się walki, coraz mniejsze porcje głodowe dla pogorzelców i szybkie wyczerpywanie się żywności dla pozostałych, wielka śmiertelność wśród niemowląt, agitacja czynników wrogich, brak wody i elektryczności we wszystkich dzielnicach.
Meldunek sytuacyjny placówki informacyjno-radiowej BIP KG AK, 10 sierpnia
U większej części ludności nastrój nadal bojowy i pełen uznania dla AK. Ostatnio jednak dają się zauważyć dość liczne objawy lekkiego załamania. Przestają ludzie wierzyć w zwycięstwo, krytykują przedwczesny, ich zdaniem wybuch powstania, panicznie boją się ataków niemieckich na poszczególne dzielnice i co za tym idzie wymordowania wszystkich (....). Na bolszewików wszyscy psioczą, ale zmęczenie jest już tak duże, że pomimo wszystko istnieje niebezpieczeństwo radosnego witania wkraczających wojsk sowieckich.
Leopold Buczkowski, pisarz, 22 sierpnia
Noc dzisiejsza też była monstrualna. Granaty rozrywają się po całym Żoliborzu, wzniecają te granaty jakieś takie wyjące urządzenia albo, jak tu ludek określa, „przesuwacze szaf”. Rannych moc. Chłopcy wychodzą na działki każdego wieczora z sygnalizacją; oczekują zrzutów. Noc za nocą mija, nikt nie nadlatuje, a noce są gwiaździste i bez wiatru. Szkoda, szkoda pięknych serc naszej młodzieży, mości panowie zbankrutowani!
— Ty w dupę jebana, twój mąż w Londynie siedzi i wino popija, a nam nie wolno na działce kartofli poryć dla dzieci! — krzyczy baba z Marymontu do żoliborzanki, właścicielki działki.
— Aby cię pierwsza bomba nie minęła — ta jej odpowiada.
Sławomira Mędrzycka, komendantka Związku Kobiet Czynu w Ruchu „Miecz i Pług”, 26 sierpnia
I na co to całe przedsięwzięcie powstańcze? [...] Dzielnica za dzielnicą się poddaje. Nie istnieje Wola, Powązki, Mokotów, Powiśle, Marymont (cały spalony), Starówka w gruzach. Pozostały: Żoliborz i Śródmieście. Musimy bronić honoru powstańca. Honor ten leży pogrzebany na wszystkich podwórkach domów, przy ulicach, placach. Szeregi mogił co dzień rozkwitają w parku Żeromskiego. Przynajmniej Ci mają sporo zieleni i nikt po nich nie depcze.
Meldunek sytuacyjny do szefa kontrwywiadu Komendy Okręgu Warszawskiego AK, 31 sierpnia
Nastroje ludności cywilnej m. Warszawy pogarszają się z każdym dniem, ludzi ogarnia apatia i przygnębienie. Zaczynają głośno sarkać na kierownictwo powstania, na aliantów i Sowiety. Przyczyną tego są zrozumiałe powody: akcja postania trwa za długo, nikt z ludności cywilnej nie był na to przygotowany żywnościowo ani moralnie. Brak widocznej pomocy od aliantów – spalone mienia, domy.
Meldunek sytuacyjny Wydziału Informacji BIP KG AK, 5 września
Dalszy zatrważający spadek nastrojów (....). Odezwały się głosy, iż Warszawa powinna się sama ratować, skoro Rząd nasz nie może dla niej takiej pomocy uzyskać. Nawet w kołach dotychczas bezwzględnie lojalnych wobec Rządu wysuwa się projekt wyłonienia Komitetu Obywatelskiego, który bezpośrednio i z pominięciem czynników urzędowych zwróciłby się o pomoc do Rosji.
Sławomira Mędrzycka, 6 września
Wiadomo jest nam wszystkim, że nie ma zupełnie środków sanitarnych, dezynfekujących (spirytus się wypija), bandaży. Już kilka wypadków było śmiertelnych, gdy po trepanacji czaszki czy innych ciężkich operacjach, bandażowało się chorych papierowymi bandażami i później następowało zakażenie.
Pytam się, kto za to wszystko — za krew, mogiły — weźmie odpowiedzialność. Czy zaczynając powstanie nie wiedziało się o stanie posiadania?
Leszek Prorok, pisarz, 11 września
Od pewnego czasu narasta wielki konflikt między ludnością cywilną a wojskiem. Chodzi o kolejki przy studniach. W okolicy znajduje się kilka punktów, skąd można pobierać wodę. (...) Wojsko ma oczywiście pierwszeństwo. Już to doprowadza do zwad. Trudno się dziwić komuś, kto czeka ze swoim wiadrem dwie, trzy godziny, że widok coraz to nowych kotłów z kuchen wojskowych, napełnianych poza kolejką, wyprowadza go z równowagi.
Aby uniknąć nieporozumień, komendant placu ogłosił godziny pobierania wody dla wojska i cywilów. Nic to jednak nie pomogło. Ze wstydem przyznać muszę, iż wojsko powszechnie nadużywa swej sytuacji i bierze wodę, kiedy chce. Dziś byłem świadkiem brutalnego zachowania się kilku żołnierzy, którzy mimo protestów tłumu przepychali się do studni nie inaczej, niż uczyniliby to żandarmi niemieccy. Jeden groził nawet pistoletem. (...)
Istotnie stosunek wojska do ludności, która w 90 procentach takich zajść ma rację, przypomina często w ostatnich tygodniach stosunek armii okupacyjnej do ludności podbitej. Nam wszystko wolno, cywile, cicho! Tymczasem cywilów w Warszawie w istocie rzeczy już nie ma.
Sławomira Mędrzycka, 13 września
Samoloty niemieckie zrzucają ulotki o poddaniu się i wychodzeniu ludności cywilnej z białymi chusteczkami. Był taki wypadek na Żoliborzu, że mieszkańcy kolonii przy Marymoncie, będący pod ustawicznym ogniem nieprzyjaciela i wśród częstych pożarów, zdecydowali się wyjść z białymi chusteczkami. Wojsko im nie pozwoliło. „Dzielniejsi” cywile nazwali ich tchórzami, zdrajcami itp. (...)
Jeżeli AK czy inni obywatele chcą się bronić, to mogą, ale ludzi innych przekonań, których nie pytano o zdanie przy rozpoczynaniu powstania, nie mają prawa narażać.
Jan Nowak-Jeziorański, 3 października
Przez cały czas z napięciem obserwowałem zebranych. Na wszystkich twarzach widać było skrajne wyczerpanie fizyczne i nerwowe, ślady przeżyć ostatnich dwóch miesięcy spędzonych przeważnie w brudnej, ciemnej i wilgotnej piwnicy, w potwornym zaduchu, bez światła i wody, o głodzie. Ludzie przeżyli te dwa miesiące wsłuchani w świst nadlatujących pocisków, bomb lotniczych, min latających, w ciągłym oczekiwaniu na moment, kiedy piwnica się zawali, grzebiąc ich żywcem we wspólnym grobie. Cała męka okazywała się teraz daremna. Miała skończyć się tułaczką.
Witold Kieżun, powstaniec, po latach
Sytuacja ludności cywilnej zwłaszcza w drugiej części powstania była tragiczna. Panował straszny głód, woda była dobrem niemal niezwykłym. Generalnie jednak mieszkańcy zachowywali się wspaniale. Zdarzały się czasem przejawy niechęci wobec powstańców, ale osobiście nie zetknąłem się z tym. Naturalnie entuzjazmu już nie było, panowało oczekiwanie na zakończenie walk.
Wiesław Chrzanowski, powstaniec, po latach
Nastrój walki i zaangażowania trwał przez całą okupację. W pierwszych dniach Powstania rzeczywiście był niesamowity entuzjazm. Ale przed końcem już tak nie było. Gdy byłem ranny i leżałem w szpitalu, widziałem, jak ludność starała się wywieszać białe kapitulacyjne flagi. A przecież wtedy jeszcze kapitulacji nie było. Gdy Niemcy wyparli nas z Powiśla, to ludzie mówili: "Idźcie już sobie", "Niech się dzieje, co chce". (...). Początkowy entuzjazm ludzi nie usprawiedliwia politycznej nieodpowiedzialności. Ludność stolicy wierzyła, że władze, podejmując decyzję, czynią to z pewnym rozeznaniem.
Źródła:
A. Dryszel, Zapomniane ofiary, "Przegląd", 10 X 2010, [www.tygodnikprzeglad.pl/zapomniane-ofiary/]
Kulisy katastrofy powstania warszawskiego 1944. Wybrane publikacje i dokumenty, oprac. Jan Sidorowicz
Ludność cywilna w Powstaniu Warszawskim, red. Cz. Madajczyk
J. Owczarski, Romantycy kontra realiści. Polska krwawiąca 1944-1948