Wstrząsający materiał TVN, którego prawie nikt nie zauważył. Była mistrzyni Polski Jolanta Molenda żyje na ulicy
Wstrząsający materiał TVN, którego prawie nikt nie zauważył. Była mistrzyni Polski Jolanta Molenda żyje na ulicy Źródło: "Fakty" TVN
Reklama.
Dramat byłej polskiej siatkarki jest powodem do wstydu dla polskiego społeczeństwa. Jolanta Molenda, dziś borykająca się z chorobą alkoholową bezdomna, a przed laty nieugięta i waleczna sportsmenka, żyje w dramatycznych warunkach. Jej dobytek mieści się zaledwie w dwóch reklamówkach.
Gdy obejrzałem historię siatkarki w "Faktach", byłem przekonany, że cały Twitter będzie za chwilę pisał właśnie o niej. Tak się nie stało. Myślałem, że trafi na portale, a historia stanie się głośna na całą Polskę. Dziś, cztery dni po emisji widzę, że o dramacie Jolanty Molendy napisał tylko "Super Express" i kilka lokalnych portali.

Osiągnięcia sportowe Jolanty Molendy:

Była zawodniczką ŁKS Łódź, z którym wywalczyła mistrzostwo Polski w 1983 oraz wicemistrzostwo Polski w 1982 i 1986, a także Puchar Polski w 1982 i 1986 mistrzostwo Polski juniorek w 1982 (pauzowała w sezonie 1984/1985). W 1986 została zawodniczką Czarnych Słupsk i zdobyła z nimi mistrzostwo Polski w 1987 i wicemistrzostwo Polski w 1988, a także Puchar Polski w 1987. Ze słupskiego klubu odeszła po sezonie 1988/1989 i powróciła do Łodzi, gdzie ponownie występowała w ŁKS.

źródło: Wikipedia
W podobnych przypadkach, tak i tym razem, wszyscy zadają sobie pytanie, co się stało? Co musi się wydarzyć w życiu człowieka, aby towarzyszące mu przez lata światła jupiterów zamieniło się w blask parkowej latarni?
Błyskawiczny upadek
W rozmowie z Robertem Jałochą, który dostrzegł w bezdomnej z Radomska byłą siatkarkę, wyłaniają się kolejne etapy dramatu. Najpierw zmarli jej rodzice, po nich mąż, to wszystko w ciągu jednego roku. To wystarczy, aby pojawiło się załamanie, a wraz z nim alkohol.
logo
źródło: Fakty TVN
Jak czytamy w lokalnym, piotrkowskim portalu, Molenda zaczęła kłócić się z córkami. Jedną z pierwszego małżeństwa oraz trzema przysposobionymi, po drugim mężu. To właśnie najmłodsza z pasierbic miała wyrzucić ją na ulicę. Przez pewien czas kobieta wynajmowała mieszkanie, ale nie udało jej się utrzymać tego stanu. Jak mówiła w rozmowie z TVN, na ławkę trafiła po wypisaniu ze szpitala, do którego trafiła z powodu wycieńczenia.
Nie wiadomo, jaki był dokładny przebieg konfliktu z rodziną, bo nigdzie nie pojawiają się wyjaśnienia drugiej strony. Ale nawet jeśli duża część winy leży po stronie pani Jolanty, w żaden sposób nie pomniejsza to osobistej tragedii, która ją spotkała.
Byłej siatkarce pomagają dawni sąsiedzi, którzy przynoszą jedzenie, czasem pieniądze. Jolanta Molenda ma 53 lata, a na ulicy żyje od trzech. Ma rentę inwalidzką przyznaną przez ZUS z powodu całkowitej niezdolności do pracy. Choruje na cukrzycę, padaczkę i ma problem ze stawami. Dostaje co miesiąc 1020 zł, z czego komornik bierze 300 - reszta musi jej wystarczyć. Jak informuje epiotrków.pl, pewna starsza pani zaproponowała jej wynajęcie pokoju za 350 zł.
Komentarze szokują
Zadziwiają komentarze w internautów. Jak choćby ten, podpisany jako Tomek Borucki. – Mi nie szkoda ludzi którzy piją. Każdy ma wybór. Ludzie doświadczali doświadczają i będą doświadczać cierpienia a mimo tego potrafią też się nie stoczyć. Mamy wolną wolę i prawo wyboru. Osoby znane mają o wiele większe możliwości niż zwykli ludzie by - choćby z powodu posiadanych profitów za sukcesy – czytamy.
"Garou"
Komentarz internauty

Trochę winy jednak jest po stronie pani. Sięganie po alkohol i wydawanie na niego ostatniej kasy to jednak lekka nieodpowiedzialność. Mimo wszystko współczuję i mam nadzieję, że koledzy z drużyny wspomogą.

Są jednak i takie opinie, w których podkreśla się problem pozostawiania dawnych sportowców bez pomocy. – Bardzo szkoda też, że Polska nie potrafi dbać o swoich reprezentantów, bo liczą się tylko ci, którzy aktualnie przynoszą zyski poszczególnej federacji – czytamy.
Historia Jolanty Molendy pokazuje, że każdy z nas może znaleźć się w podobnej sytuacji i stracić swoje dotychczasowe życie. Alkoholizm jest chorobą, a nie wyborem. Można w nią wpaść bardzo niepostrzeżenie, bo granica między między podpijaniem a piciem jest bardzo cienka. A można zatracić się całkowicie, kiedy człowiek stanie w obliczu rodzinnej tragedii.

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl