W Warszawie działa przedszkole "po skandynawsku". "Nie narzucamy naszym dzieciom żadnych reguł"
Oskar Maya
04 września 2016, 17:23·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 września 2016, 17:23
Zamiast zabawek mają patyki, kamienie, szyszki lub butelki. Cały dzień spędzają w lesie, ewentualnie w ogrodzie. – Przedszkole "Leśna droga" nie jest eksperymentem. Spełniamy emocjonalne potrzeby, które wyznaczane są przez dzieci, bez ingerencji dorosłych – mówi naTemat Anna Płuska, założycielka pierwszej w Warszawie leśnej placówki dla przedszkolaków.
Reklama.
Przedszkole "Leśna droga" położone jest w Lesie Bielańskim, na warszawskim Marymoncie. Mieści się w budynku centrum kultury "Dobre miejsce". Za budynkiem znajduje się ogród, a w nim: domek na drzewie, warsztat, gdzie można zbudować np. instrumenty muzyczne, czy inne pomoce do zabawy. Bo tutaj dzieci wszystko muszą zrobić samodzielnie – liczy się współpraca i kreatywność.
– Byłam kiedyś finansistką, ale dziesięć lat temu rzuciłam korporacje i poszłam za swoimi zainteresowaniami – opisuje Anna. – U mnie przyszło to zupełnie naturalnie. Po prostu sama zostałam mamą – dodaje.
Zapisanych dzieci jest dwadzieścia pięć, to górny limit miejsc jaki mają prywatne przedszkola. Wita mnie Gaba, jedna z trzech opiekunek pracujących w leśnej drodze. Następuje prezentacja – maluchy (najmłodszy Staś ma trzy lata), szybko oprowadzają mnie po swoich ulubionych miejscach.
– Zobacz, to jest klawesyn, jak uderzysz małym patykiem to gra ciszej. A jak chcesz mocniejszy dźwięk, to masz tutaj większy kijek. Spróbuj! – zachęca mnie czteroletni Antek, wskazując na kilka butelek zawieszonych na drzewie i wypełnionych kolorowym płynem.
Skandynawska myśl
Idea leśnego przedszkola przyszła do Polski z Dani. Autorką jest Ella Falutau, która spędzając czas na zabawie w lesie z własnymi dziećmi i dziećmi sąsiadów, wpadła na pomysł stworzenia nowego miejsca. Było to w latach 50-tych ubiegłego wieku. Rodzice, przy wsparciu psychologa, utworzyli grupę, która przekształciła się w przedszkole. Duńską inicjatywę uważa się za początek idei leśnego przedszkola w współczesnej formie.
Obecność dorosłego tylko przez chwilę jest interesująca dla leśnych przedszkolaków, które natychmiast wracają do swoich zajęć. Niektóre współpracują ze sobą, inne wolą pobawić się w samotności. W ruch idą kamienie, patyki, sznurek, młotek i gwoździe. Dziewczynki rozkładają koc, zaczynają budować coś z piasku. – Piasek działa jak najlepszy środek uspakajający – wyjaśnia mi Ania.
– Nie narzucamy naszym dzieciom żadnych reguł. Traktujemy je tak, jakbyśmy chcieli potraktować naszych dorosłych przyjaciół. Opieramy się na emocjonalnej potrzebie rozwoju. Dzieci są przecież szalenie ciekawe świata. Wystarczy tylko słuchać ich pytań i iść za nimi. A czasami także samemu odkrywać świat, bo one zadają naprawdę trudne pytania – tłumaczy założycielka.
Najważniejszy punkt dzisiejszego dnia to wyprawa do lasu. Dzieciaki formują się w grupę. Dołącza do nas Adam - tata Stasia, najmłodszego przedszkolaka. W lesie rozbiegają się na wszystkie strony. – Ostatnio przez kilka dni budowały na polanie Pałac Kultury. Nie wiem dlaczego akurat sobie wybrały ten budynek. Kiedy skończyły, pojechaliśmy całą grupą na wycieczkę zobaczyć go na żywo – mówi Kasia, druga z opiekunek.
Zima w lesie
Najbardziej nurtującym mnie pytaniem było oczywiście: jak to przedszkole funkcjonują poza sezonem letnim. "Leśna droga" jest bowiem placówką całoroczną. To także skandynawskie rozwiązanie, przeniesione na polski grunt. Skandynawowie sądzą bowiem, że człowiek powinien radzić sobie w każdych warunkach, a im dzieci lepiej przyzwyczajają się do chłodu, wilgoci i kontaktu z naturą, tym mają lepszy start w życie. W Danii czy Szwecji, znaczna część przedszkoli to placówki leśne. Nawet w "tradycyjnych" dzieci więcej czasu spędzają na dworze niż w budynku.
– Kiedy temperatura spada poniżej dziesięciu stopni na minusie, przenosimy się do sali, którą również mamy tutaj do dyspozycji, wyposażoną według zasad Marii Montessori. Ale najczęściej dzieci wcale nie chcą wracać. Kiedy jest deszcz, rozdajemy im specjalne peleryny, czekamy pod wiatą i wracamy do lasu – opisuje Gabi.
Miesięczny czynsz "Leśnej drogi " to 900 złotych. Jak na realia warszawskie, to średnia półka cenowa. W stolicy ceny prywatnych przedszkoli kształtuje się od 600 złotych do 1500 zł. W tej cenie dzieci mają również jedzenie oraz ciepłe napoje, które każde z nich nosi w plecaku.
– Najwięcej trafia do nas dzieci z rodzin świadomych jak ważny jest emocjonalny rozwój naszego dziecka. Najczęściej nie mają w domu telewizora, nie pozwalają dziecku bawić się komórką. Myślę, że w ciągu dwóch lat otworzymy także leśną szkołę podstawową. Byłam w Berlinie, gdzie widziałam taką szkołę utworzoną na bazie właśnie leśnego przedszkola. – opowiada Ania.
W Polsce działa więcej podobnych placówek. Dzika Osada w Konarach to leśna szkoła położona niedaleko Krakowa. Oparta jest na tzw. zasadach edukacji demokratycznej. A w samej Warszawie działa jeszcze jedna placówka – "Leśne Przedszkole" położone niedaleko Lasku Kabackiego.
Słyszę przedszkole leśne i myślę "nie ma mowy, żeby dzieci się tam nie nudziły" albo "kolejna moda z zachodu". Jednak z każdym kolejnym zdaniem dostrzegam dobrze przemyślaną metodę, ciekawe i niebanalne podejście do kształcenia przedszkolnego. Moją uwagę zwróciła przede wszystkim prostota, dajmy dzieciom to, po co i tak same sięgają. Patyki, kamienie, piasek, liście - brzmi jak banał? Niekoniecznie!