Niektóre radiowozy są w bardzo złym stanie technicznym.
Niektóre radiowozy są w bardzo złym stanie technicznym. Fot. Adam Stępień /Agencja Gazeta / Facebook

Klimatyzacja? Nawet jeśli kiedyś była, to dziś już nie działa. Silnik? Igła, no chyba, że akurat nie odpali. Karoseria? Żadnej rysy, co najwyżej tu i tam straszy dziura wyżarta przez rdzę. To nie opis samochodów z kraju trzeciego świata, takimi pojazdami jeżdżą polscy policjanci.

REKLAMA
– Skoro chwalimy się Volkswagenami, to proszę taką perełkę – pisze na Facebooku Szymon Jaworski z Rudy Śląskiej. Radiowóz przedstawiony na fotografiach to ogólnie mówiąc obraz nędzy i rozpaczy. Przerdzewiałe progi, dziura w podłodze, zardzewiała klapa, jedne drzwi boczne nie odsuwają się w ogóle, zamknięte są na głucho, a od środka zakryte... dyktą. Przy tych niedostatkach goła blacha bez podsufitki czy klapa schowka przed pasażerem „zamknięta na taśmę samoprzylepną” to już niewiele znaczące szczegóły.
logo
Zdjęcia policyjnego transportera pokazują samochód, którego stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. Facebook
Takie samochody bynajmniej nie należą do rzadkości. – U mnie w jednostce rdza jest na każdym transporterze volkswagena. To stare samochody, wysłużone, ale przecież nie ma pieniędzy na nowy sprzęt, więc dojeżdżamy do końca to, co jest – mówi aspirant Jan Wilewski. I tak dobrze, że graty odpalają, przynajmniej można dojechać na akcję z szansą na to, że nie będzie się wracać z buta – śmieje się aspirant.
Ale to taki śmiech przez łzy. W sieci można znaleźć wiele filmików nagranych przez internautów, którzy pokazują, w jak fatalnym stanie są samochody policyjne. Tu się koło urwało, gdzie indziej nie silnik odpalił albo zgasł w trakcie jazdy. – Zdarza się, ale u nas to raczej rzadko – mówi Wilewski. – Co innego w Koszalinie. Mam tam znajomego, mówi, że ciągle jakiś furgon trafia na wózek... Trudno powiedzieć, jakim cudem przechodzą przeglądy rejestracyjne – dodaje.
– I weź tu zatrzymaj komuś dowód za stan techniczny, zatrzymując go takim T4 – pisze na Facebooku jeden z pracowników MSWiA. Samochody policyjne, którymi na co dzień poruszają się funkcjonariusze powinny świecić przykładem, co trudno powiedzieć w przypadku auta z przeżartymi progami.
Większość posterunków radzi sobie z tym problemem jak może. – Najlepiej jest w okresie urlopowym. Wiadomo, że nie ma pełnej obsady, więc jak tylko można, to największe graty zostawia się w garażu, żeby w oczy ludziom się nie pchać z tym złomem. Gorzej gdy przytrafia się taka impreza jak ŚDM. Wtedy co lepsze wózki jadą zabezpieczać na obcej ziemi, a w macierzystej jednostce zostaje tylko to, co jeszcze ma cztery koła i pchać nie trzeba – tłumaczy aspirant Wilewski.
Samochód tak ładnie obfotografowany przez Szymona Jaworskiego ma na liczniku przejechane ponad 176 tysięcy km. – I dwieście w pamięci – dodaje jego kolega Dawid Batura. Auto swoje przeżyło, zablokowane drzwi są pamiątka po zderzeniu z tramwajem. – Samochody z przebiegami powyżej 200 tys km nie są rzadkością – mówi Wilewski. Kolejny funcjonariusz pracujący w województwie łódzkim pisze na Facebooku o Ducato, które ma przebieg ponad 300 tysięcy. I wciąż jeździ.
logo
Fotele naprawiane przez wspawanie śruby. Facebook
Drzwi po kolizji z tramwajem zostały zamknięte na stałe. – W policji jest na to jedno rozwiązanie, zaspawać – pisze na Facebooku jeden z policjantów. Z tym spawaniem chyba rzeczywiście jest coś na rzeczy, spawa się zresztą nie tylko zepsute drzwi. Spawa się właściwie wszystko, na przykład kawałkiem wspawanej śruby naprawia się uszkodzone fotele. To, co się nie powinno ruszać, naprawia się taśmą klejąca, a do napraw elementów ruchomych używa się WD40. I musi wystarczyć.
logo
Gdy policjanci przyszli rano na parking, ich oczom ukazał się taki widok... Facebook
– Taka sytuacja, dziś rano – pisze ktoś na Facebooku i publikuje zdjęcie VW Transportera, w którym suwane drzwi boczne opadły przez noc na ziemię. – To częsta przypadłość, rolki rdzewieją, mechanizm się psuje i drzwi odpadają – mówi Wilewski. – Nam kiedyś w T4 wypadły z tych rolek na zakręcie w trakcie powrotu do komisariatu. Na szczęście była 7.15 w niedzielę, więc dużej siary nie było – pisze Piotr, policjant z Krakowa.
W policji najwięcej jest VW Transporterów, Mercedesów Sprinter i Fiatów Ducato. – Trudno powiedzieć, które lepsze. Zwykle najstarsze i z największym przebiegiem są volkswageny, ale "merce" i "fiaty" też się psują. Choć może nie tak spektakularnie, że drzwi na glebę spadają – twierdzi aspirant Wilewski. Psują się zresztą nie tylko transportery, ale także samochody osobowe.
Nowe samochody mają przynajmniej tę przewagę, że często wyposażone są w klimatyzację. O ile jest sprawna, bardzo podnosi komfort pracy policjantów, którzy przecież nierzadko przemieszczają się przecież z miejsca na miejsce zamknięci w blaszanej puszce. – W czasie upałów to jest niezła sauna – mówi Krzysztof Bilski z warszawskiej policji. – Jeśli klima jest niesprawna lub nie ma jej w ogóle, to trzeba sobie jakoś radzić otwieraniem okien, ale nie bardzo to pomaga, zwłaszcza jak się stoi gdzieś w korku – dodaje Bilski.
logo
Brak klimatyzacji w transporterach potrafi być dokuczliwy. Facebook
Policja oczywiście dostaje co jakiś czas nowe samochody. Czasem pieniądze na ten cel pochodzą ze środków budżetowych policji, częściej jednak jest tak, że do rachunku dorzucają się samorządy. O ile je oczywiście stać. W zeszłym roku głośno było o komisariacie w Wysokiej, gdzie były dwa samochody, ale notorycznie się psuły. Gdy jeden udało się jakoś połatać, to drugi wracał do warsztatu. Dochodziło do tego, że policjanci musieli pożyczać radiowóz z sąsiedniej jednostki w Pile.
– Jak kupują nowy sprzęt, to raczej ten, co może na siebie zarobić, czyli szybkie samochody do łapania piratów drogowych. Samochody transportowe są potrzebne, ale te kupuje się w drugiej kolejności – twierdzi Wilewski. W efekcie policja jeździ samochodami, które nie są w najlepszym stanie. – I nie ma się co łudzić. Zanim wymienią wszystkie graty na nowe, to te auta, które dziś są w dobrym stanie będą się już rozpadać. Niekończąca się historia – mówi Krzysztof Bilski.

Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl