Widzisz na Facebooku zdjęcie, które przekracza granice dobrego smaku lub obraża uczucia religijne? Możesz zgłosić je do usunięcia prostym kliknięciem. Jeśli fotografia przedstawia matkę karmiącą piersią lub sceny erotyczne, niemal na pewno zniknie. Inaczej będzie z obrazami pokazującymi głębokie rany czy zmiażdżone kończyny – te prawdopodobnie zostaną w sieci. Tak przynajmniej wynika z kontrowersyjnego podręcznika dla facebookowych moderatorów, który przeniknął do sieci.
21-letni Amine Derkaoui nie był zadowolony z pracy w amerykańskim oDesk. To jedna z firm zajmujących się na zlecenie Facebooka moderowaniem treści, które użytkownicy uznali za nieodpowiednie. Młody Marokańczyk czuł, że jest wykorzystywany. Pracując z domu zarabiał zaledwie dolara na godzinę. W końcu złożył wymówienie, ale najpierw wysłał blogerom serwisu gawker.com 17-stronicowy dokument z instrukcjami dla moderatorów. A te wywołały niemałe zamieszanie.
Majtki nie, krew - tak
Podręcznik dzieli zasady usuwania materiałów na wiele kategorii, m.in. „Seks i nagość”, „Wandalizm” i „Samookaleczenie”. W tej pierwszej obok oczywistego nakazu kasowania zdjęć pokazujących sceny gwałtu lub nekrofilii znalazły się również takie, którą mogą zdziwić. Moderatorzy muszą pozbywać się m.in. fotografii przedstawiających matki karmiące piersią (jeśli na nich widać brodawkę) i obcisłą damską bieliznę. Wolno im za to przymykać oczy na palące się skręty, poważne rany i obrazy związane z aborcją – chyba, że łamią zasady dotyczące niepokazywania nagości i wnętrzności.
Otrzymawszy zgłoszenie o nadużyciu, moderator musi przejrzeć kontrowersyjną treść i ocenić ją pod względem zgodności z instrukcjami. Wtedy podejmuje decyzję o ewentualnym użyciu funkcji „usuń”.
Kwestia kasowania zdjęć, na które pojawiły się skargi, wzbudzała już wcześniej pewne kontrowersje. W lutym zeszłego roku Facebook zdenerwował artystów, ponieważ usunął szkic nagiej kobiety wykonany przez zawodowego rysownika. Dwa miesiące później moderatorzy Facebooka zostali oskarżeni o homofobię. Powód? Pozbyli się fotografii pary całujących się gejów. Niedługo potem na firmę Zuckerberga wściekły się aktywistki promujące nieskrępowane karmienie piersią. Pod swoim protestem zebrały aż 82 tysiące podpisów.
Mniejsze zło?
Ujawniony przez Derkaoui dokument pomaga zrozumieć, na czym opiera się niejasny do tej pory proces selekcji materiałów mogących pozostać na Facebooku. Przedstawiciele firmy zaznaczają, że zależy im na „stworzeniu wolnego środowiska do dyskusji”, ale muszą pilnować też niektórych zamieszczanych tam treści.
Mimo zastrzeżeń, jakie można mieć do facebookowych zasad, należy pamiętać, że brak surowych reguł mógłby być znacznie gorszy. Inni moderatorzy, do których dotarł gawker.com, opisywali swoją pracę jako nieustającą walkę z szokującymi zdjęciami, filmami i wpisami. - To jest jak czyszczenie kanału, w który spływa cały brud, kurz i syf tego świata – powiedział jeden z nich. - Pedofilia, nekrofilia, ucięte głowy, samobójstwa. Szanuję moje zdrowie psychiczne, więc odszedłem – powiedział inny, który zrezygnował po trzech tygodniach.
Niektóre firmy prowadzące moderację dla Facebooka gwarantują swoim pracownikom pomoc psychologiczną.
Facebookowy podręcznik jest regularnie aktualizowany. Po publikacji Gawkera wycięto z niego m.in. nakaz usuwania „zdjęć pokazujących ludzkie wydzieliny (z wyjątkiem spermy)”.