Co wspólnego ma zabójstwo działacza PiS z 2010 roku i Czarny Protest z 2016 roku? Według "Wiadomości" dużo. Czołowy program TVP 1 próbuje przekonać widzów, że pokojowa i zgodna z prawem demonstracja może doprowadzić do powtórki tragicznego wydarzenia z Łodzi.
"Socjotechnika, ogół metod, środków i działań praktycznych zmierzających do wywołania pożądanych przemian w postawach lub zachowaniach społecznych" – czytamy w “Słowniku Encyklopedycznym Edukacja Obywatelska”. I dalej: "W praktyce oddziaływania socjotechniczne kierowane są zarówno na emocje (strach, współczucie, miłość), jak i na intelekt (prezentacja danych statystycznych, powoływanie się na badania i autorytety naukowe)".
"Wiadomości" TVP 1 zadowalają się graniem na emocjach, bo trudno za "autorytety naukowe" uznać stałych ekspertów programu z prawicowych mediów. A manipulację emocjami wykorzystano, po raz kolejny zresztą, do zohydzenia Czarnego Protestu, którego rządzący obóz Prawa i Sprawiedliwości musiał się poważnie przestraszyć.
Ale to nie jest tekst o materiale Ewy Bugały o Czarnym Proteście, bo to nie było żadne granie na emocjach, tylko tak charakterystyczna dla tej autorki siermiężna agitka. Chodzi o wcześniejszy materiał, poświęcony 6. rocznicy zamordowania działacza PiS Marka Rosiaka. Autor Karol Jałtuszewski podkreślał, że to były członek PO, a motywy zabójstwa były polityczne.
Przypomniał też wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska z tego czasu. Tę drugą określił jako "próbę tłumaczenia". Od tego przeszedł bezpośrednio do nieprzyzwoitych zachowań grupki awanturników, którzy wyśmiewali żałobników z Krakowskiego Przedmieścia.
Ale to nie wszystko. Najbardziej oburzający element materiału miał jednak dopiero nadejść. Redaktor Jałtuszewski postanowił przekonań widzów, że atmosfera politycznej nienawiści, która doprowadziła do zabójstwa w Łodzi, wciąż trwa. Kiedy wypowiadał te słowa, na ekranie pojawiły się zdjęcia z Czarnego Protestu pod siedzibą PiS.
Ekspertem, którego wybrano do udowodnienia tej karkołomnej tezy był zasłużony Paweł Lisicki, naczelny "Do Rzeczy". I oczywiście stanął na wysokości zdania przekonując, że "część feministek" walczących z planami zaostrzenia prawa aborcyjnego to "ekstremistki". Redakcji "Wiadomości" podpowiadamy tylko, że 13 listopada mija 35 i pół roku od nieudanego zamachu na Jana Pawła II. Powinni już zacząć myśleć, z którą partią opozycyjną to połączyć.