Robert Biedroń kojarzy się opinii publicznej z walką o prawa mniejszości, a od dwóch lat ze Słupskiem. Ale jego obraz, który publicznie znamy, jest niepełny. A właściwie był, do teraz. Polityk wydał właśnie książkę, w której opowiada o swoim trudnym dzieciństwie. I ta historia, choć straszna i przykra, może mu pomóc w karierze politycznej.
Nie oszukujmy się – mało kto wybiera polityków z powodu programu. Liczy się się wizja, ale przede wszystkim wizerunek. To, czy polityk jest lubiany, czy dobrze wygląda, czy wyborcy się z nim utożsamiają – czy uważają, że polityk proszący o ich głos jest taki jak oni.
Dotychczas Robert Biedroń kojarzył nam się z walką o prawa mniejszości, z wielkomiejską lewicą, z warszawką, jak mówią niektórzy. Jego wizerunek zaczął ewoluować kiedy został prezydentem Słupska, miasta średniej wielkości, z dala od centrum wydarzeń politycznych.
Zajmuje się tam nie tylko walką o prawa mniejszości – ważną i potrzebną, ale jednak z politycznego punktu widzenia nie pozwalającą na zdobycie szerszego elektoratu – lecz również bardziej przyziemnymi problemami. Teraz do tego fundamentu, na którym Biedroń będzie mógł budować karierę polityczną lidera politycznego w ogólnopolskiej polityce, dochodzi kolejny element.
Krosno
Chyba najważniejszy. Bo pokazujący dużej grupie wyborców, że Biedroń to nie tylko warszawka i Parady Równości, ale też człowiek taki jak oni, z podobną przeszłością, z podobnymi problemami. A przede wszystkim dający nadzieję, że z tych problemów można wyjść na prostą.
W swojej książce "Pod prąd", która właśnie trafiła do księgarń, Robert Biedroń opowiada o dzieciństwie, które spędził w niewielkim Krośnie na Podkarpaciu. Już ten element biografii polityka może mu pomóc w dotarciu do wyborców z tzw. "Polski B". Jednak przez ostatnie lata raczej starał się ukryć, niż wyeksponować swoje podkarpackie korzenie, bo politycznie związał się z Pomorzem (najpierw jako poseł z Gdyni, a teraz jako prezydent Słupska).
Rodzeństwo
Polityk nie mówił także o swoim rodzeństwie, a ma dwóch braci i siostrę. – Jestem najstarszy. Kolejny jest Rafał, o dwa lata młodszy, z którym tak naprawdę się wychowałem. Byliśmy przyjaciółmi. Jest jeszcze Krzysztof, młodszy o sześć lat, i Monika o osiemnaście – relacjonuje w książce.
I opisuje, jak bił się z bratem, nawet w szkole, przez co rodziców ciągle wzywano na dywanik. Jak w ramach zemsty za przegrane walki organizował banki, w których brat przegrywał pieniądze. Jak był liderem podwórkowej bandy. Jak razem z kolegami odkryli bunkier. Jak zostali złapani na granicy czechosłowackiej i przez kilka godzin przetrzymywani przez strażników granicznych. Jak w szkole średniej uciekał na wagary.
O ile mało kto dzieli doświadczenia walki o prawa mniejszości, o tyle właściwie każdy bił się z bratem/siostrą, bawił się z kolegami z podwórka czy narozrabiał w szkole. Dlatego politycy w kampaniach tak często opowiadają o swoich szkolnych czy studenckich czasach – bo jeszcze wtedy byli tacy jak my, wyborcy.
Przemoc
Niestety również wielu Polaków będzie się utożsamiać z innym elementem biografii Biedronia – przemocą domową. Zarówno fizyczną, ze strony ojca, jak i psychiczną, którą stosowała matka.
Rodzice
Rodzice przyszłego prezydenta Słupska byli nauczycielami, pracowali w technikum naftowym. W połowie lat 80. wyjechali za chlebem do USA. Robert Biedroń miał wówczas 18 lat i był już niezależny. Z rodzicami wyjechała tylko jego najmłodsza siostra, ale po kilku latach wróciła do Polski, bo miała problemy z zaaklimatyzowaniem się w Stanach. Najstarszy z braci przerwał studia, wziął urlop dziekański i zaczął się opiekować siostrą.
Biedroń opisuje też relacje z rodzicami po ich powrocie do Polski, kiedy był już dorosłym i niezależnym człowiekiem, z rozwijającą się karierą polityczną. Opowiada o swoim żalu, że nigdy nie porozmawiał z ojcem o dzieciństwie i o powodach jego zachowania. – Dzisiaj, gdy już nie żyje, żałuję, że zabrakło takiej rozmowy – mówi.
Te wszystkie wydarzenia z pierwszych lat życia Biedronia pokazują jego inny wizerunek, bardziej egalitarny, z którym może się utożsamić większa liczba wyborców. Nie tylko tych, którzy będą wybierać prezydenta Słupska, ale może lidera partii walczącej o władzę czy prezydenta kraju. A Biedroń kilkakrotnie daje znać, że choć dzisiaj skupia się na Słupsku, to myśli o czymś większym.
Książka "Robert Biedroń. Pod prąd" ukazała się nakładem wydawnictwa Edipresse Książki
Robert Biedroń:Często. I wszystkim, co było pod ręką. A najgorsze było to, że nie potrafiłem wyczuć, w którym momencie ojciec jest w nastroju, by mi przyłożyć. Cz jak wraca pijany, jest w dobrym humorze, czy nie? To odgadywanie nastroju było ważnym elementem, ale nigdy go nie rozszyfrowałem.
Fragment książki "Robert Biedroń. Pod prąd", wyd. Edipresse Książki