O której budzi się emerytowana modelka? Jeszcze nie wiem bo ciągle pracuję i cieszę się, że w tym wieku jeszcze mogę. 28 lat to jak na modelkę rzeczywiście wiek podeszły. Na rynku jestem od 13 lat, więc prawie połowę życia. Przygodę z modellingiem zaczęłam od wygranej w konkursie Elitte Model Look w 2003 roku. Później pojechałam na międzynarodowe eliminacje i zaczęło się - Paryż, Mediolan, Nowy Jork…
Zaczynam dzień. Kiedy mam więcej czasu dla siebie, jadę poćwiczyć na siłownię. Jeśli mam mniej czasu - ćwiczę w domu. Następnie biegnę po zakupy - muszę znaleźć produkty do koktajli, które produkuję jako Detoxikate. Zajmuje mi to sporo czasu, bo bardzo dużą uwagę przywiązuję do tego, aby były to produkty świeże, organiczne. Czasem w poszukiwaniu szpinaku potrafię zjeździć całe miasto. Najchętniej wybieram małe, sprawdzone sklepiki. Chociaż w dużych sieciach również można znaleźć bio-perełki, trzeba tylko uważnie ich szukać. Jednym z moich najbardziej sprawdzonych dostawców “zieleninki” jest moja mama. Dzięki niej mam, na przykład, świetny jarmuż uprawiany bez nawozów.
O 13 odbieram Łucję z przedszkola. Wtedy przełączam się w tryb domowy - zajmuję się dzieckiem, organizuję drzemki, robię porządki w domu. Jak wszystko idzie gładko, robię obiad, chociaż przyznaję, że nie zdarza się to często. Jesteśmy trochę rozpieszczonymi wegetarianami - prawie codziennie stołujemy się w ulubionym wegańskim bistro. Ceny są na tyle rozsądne, że właściwie finansowo czasem opłaca nam się to bardziej, niż domowe gotowanie. Poza tym, Łucja je w przedszkolu, więc nie muszę martwić o to, żeby dziecko nie chodziło głodne.
Oczywiście dotyczy ona Łucji, a nie mnie. Ja w tym czasie ogarniam rzeczy komputerowe, bo, co zrozumiałe, nie mogę wtedy blendować koktajli. Odpowiadam na maile, przyjmuję zamówienia, wysyłam zamówienia na kartony - wszelkie tego typu rzeczy, związane z komputerem, a właściwie tabletem, odkąd korzystam z Yoga Book. Trochę obawiałam się, że brak standardowej klawiatury będzie mi przeszkadzał, ale okazało się, że klawisze wyświetlane na panelu są tak samo wygodne.
Przygotowanie kilku zestawów koktajli zajmuje trochę czasu, więc między jednym bzyknięciem blendera a drugim ogarniam Łucję, która zdążyła wrócić z podwórka. Jak każdą trzylatkę, roznosi ją energia. Yoga Book, niespodziewanie, okazał się genialną “niańką”. I nie, nie mam tu na myśli pójścia po najmniejszej linii oporu i puszczania na nim bajek (choć, owszem, do tego też nam służy).
Sama rozwożę koktajle do klientów. I przywożę - puste opakowania, bo Wszystko, czego używamy, jest do recyklingu. Szklane butelki dowozimy w poręcznych kartonach i cały taki zestaw można nam oddać. Takich klientów lubimy i dajemy im zniżki - 10 procent, więc nie mało, ale szerzenie świadomości ekologicznej jest tego warte. A ludzie współpracują na ogół i oddają.
Artykuł powstał we współpracy z Lenovo.