Zbudowane w większości przez niemieckie firmy, za pieniądze z Unii Europejskiej, czyli w większości niemieckie. To na nich odbywa się największy tranzyt towarów z Niemiec na Wschód, a dzięki nim Hamburg może być największym polskim portem.
Wielu komentatorów wyśmiewa kolejną spiskową teorię w rządzie, a jednak coś w niej jest. Jerzy Szmit, wiceminister infrastruktury stwierdził, że autostrady A2 i A4 nie służą Polakom. Ponieważ budowa dróg prowadzących z zachodu na wschód odpowiadała interesom bardziej naszych sąsiadów, a nie interesom Polski.
– Czy Polacy na pewno tego chcą? Naprawdę chcą abyśmy wzięli te plany i przeorali Górę Świętej Anny jak chcieli tego ich niemieccy prześladowcy? - austriacki menedżer firmy Ilbau dziwił się studiując w 2000 roku plany budowy autostrady A4 pod Opolem. Scenkę zapamiętał Jarosław Duszewski wówczas kierownik na tej budowie.
I wspomina to tak: – Wszyscy się dziwili, że współczesne plany budowy A4 idą wytyczonym znacznie wcześniej niemieckim śladem. Trasę zaplanowano tak, by z premedytacją niszczyć otoczenie Góry Świętej Anny, miejsca ważnego dla pamięci zaciekłych walk III powstania śląskiego. Pamiętam, że jeden z protestujących przeciwko takiemu poprowadzeniu trasy zabetonował sobie nogi w wannie stojącej w opuszczonym domu. Rozebraliśmy ścianę łazienki i koparka zabrała go razem z wanną na bok.
Podkreśla, że pierwszą w pełni ukończoną autostradą była A4, na południu polski łączy Niemcy z Ukrainą, pod drodze przebiega przez Wrocław, Gliwice , Katowice, Kraków i Rzeszów. Druga pod względem długości autostradą jest A2 - także biegnie z zachodu na wschód.
– Nie ma w Europie takiego kraju, gdzie wybudowano by dwie równoległe trasy tranzytowe, nie mając krzyżowego połączenia północ-południe. Z drugiej strony w pierwszej kolejności budowane były te drogi, na których był przewidziany największy ruch – twierdzi Duszewski, były prezes firmy Alpine Bau.
Kto płacił, ten budował
Według niego teorię spisku autostradowego wzmacniają dane o tym, kto finansował budowę dróg w Polsce. W 2012 roku podczas boomu związanego z odbywającymi się w piłkarską imprezą Euro 2012 Krajowy Fundusz Drogowy odnotował 14,2 mld zł wpływów z środków unijnych, niecałe 4 mln z emisji obligacji, a tylko 3,5 mld z krajowych funduszy. Podobne proporcje są do dziś. To oczywiste, że największym płatnikiem do budżetu UE są Niemcy, więc do firm z niemieckich kapitałem lub innych zagranicznych wracały pieniądze wydawane w Polsce na drogi.
W "bogatym roku" 2011 jeden z wiodących wykonawców dróg był Strabag, który uzyskał w Polsce 1,7 mld euro. To wprawdzie firma wywodząca się z Austrii, ale notowana na giełdzie we Frankfurcie. Przed laty przejęła działających w Polsce niemieckich wykonawców dróg, firmy: Hermann Kirchner oraz Heilit+Woerner. Strabag nie tylko był największym spośród wykonawców "A-czwórki", ale ma także udziały w koncesyjnym odcinku A2.
Hamburg największym polskim portem
Dzięki polskim autostradom zachód-wschód Hamburg przez lata mógł być nazywany największym polskim portem. W niemieckim porcie odprawiano towary znacznie taniej (względu na podatek VAT i cła). Następnie dzięki rozwiniętej sieci dróg w Niemczech towar mógł dotrzeć np. do Krakowa o dwa, trzy dni szybciej niż statkiem do Gdyni, a stamtąd trasą S7 na południe Polski. Kilka lat temu przedstawiciele portów, armatorów, Związku Miast i Gmin Morskich przekonywali, że nasze porty pracują tylko na poziomie od 30 do 50 procent swojej mocy.
Największy ruch TIR-ów jadących z towarami odbywa się po drodze A4 oraz A2. Potwierdzają to również statystyki viaToll - systemu poboru opłat na drogach. W minionym roku najwyższe przychody w ramach systemu wygenerowała autostrada A4 (399,45 mln zł), a w następnej kolejności droga ekspresowa S8 (208,86 mln zł) oraz autostrada A2 (156,59 mln zł). Wszystkie trasy wiodą na kierunku zachód-wschód. Autostrada A1 jest dopiero na czwartym miejscu - jako wciąż nieukończona.
– Odcinek S1 Tomaszów Mazowiecki - Częstochowa to bodajże najbardziej zapchany TIR-ami kawałek drogi w Polsce. Tam jednak ostatnim bogatym inwestorem był Edward Gierek, a wykonawcą Ludowe Wojsko Polskie. W ten sposób popisowo odcięliśmy własne porty od biznesu logistycznego - mówi dalej Jarosław Duszewski.
I tu jednak wyczerpuje się "spiskowość" teorii Jerzego Szmita, bo za kolejność i priorytety w budowie dróg odpowiadali polscy urzędnicy, w tym i Jerzy Polaczek z rządu PiS w latach 2005-2007. A jedyna autostrada, jaka powstała zgodnie z zaplanowanym terminem, bez bankructw podwykonawców i procesów sądowych, to koncesyjny odcinek Autostrady Wielkopolskiej. Trudno się jednak dziwić, tam zarobić chciał wówczas najbogatszy Polak - Jan Kulczyk.