Ślubne teledyski to spełnione marzenie o własnej komedii romantycznej. A przynajmniej o jej happy endzie, kiedy on biegnie do niej, padają sobie w ramiona, w tle wybuchają fajerwerki, biją kościelne dzwony i ćwierkają ptaszęta. Do tego rozbrzmiewa wasza ulubiona piosenka albo najnowszy popowy hit. Nowy ślubna forma wizualna ma już własne gatunki, maniery, konwencje i preferencje. Jej wielbiciele zaś nie zamierzają zachowywać swoich filmików dla grona znajomych - wrzucają je do sieci, gdzie stają się, w równym stopniu, obiektem kpin i zachwytów.
Obrączki w źdźbłach trawy
Pierwszą grupę stanowią teledyski, które przypominają filmową wersję sesji zdjęciowej. Brak tutaj jakiejkolwiek innowacyjności - formuła tradycyjnych zdjęć ślubnych jest tutaj po prostu przełożona na kilka minut obrazu z muzyką. Plenery klasyczne ślubne, czyli łono natury ( las, łąka, mały mosteczek nad jeziorem, punkt widokowy), miejskie nastrojowe pejzaże. Para filmowana jest w różnych, zwykle pół statycznych pozach, jest dużo zbliżeń, czułe gesty, spacery za rękę, z uwagą potraktowane są też detale stroju i detale otoczenia, np. źdźbła trawy, kora drzewa, czy toń jeziora. Tym sielskim obrazom towarzyszy muzyka wybrana przez młodą parę - najczęściej romantyczny popowy klasyk, ale także bardziej współczesne przeboje jak np. "Halo" Beyonce czy hity Bruno Marsa, chyba najbardziej ślubnego ze współczesnych wokalistów.
Film mody
W tej grupie znajdują się też teledyski, które dużą wagę przywiązują do ślubnych outfitów. Widzimy więc, jak sukienka powiewa na wieszaku w oknie drewnianej chatki, jak stoją przygotowane buciki, jak pan młody wsuwa lakierek i poprawia sobie krawat, jak panna młoda ogląda się w lustrze. Jest to więc także po trosze filmik modowy - mody co prawda specyficznej, bo ślubnej. Stroje tak zarejestrowane wydają się na pewno bardziej malownicze niż na weselnej sali i podbijają wrażenie bajkowości. Niekiedy prezentacja jest tak dokładna, że wręcz katalogowa. Można sobie szczegółowo przestudiować stroje bohaterów teledysku. Robi tak zresztą wielu internautów, którzy szukają ślubnych inspiracji i wpisują dramatyczne posty w rodzaju: "Skąd jest ta pieeeekna suuukieeeenka??? Czy młoda odsprzeda?"
Pięknie, piękniej, najpiękniej
Następna kategoria to teledyski, które zostały skompilowane z materiału zdjęciowego z kościelnych czy cywilnych zaślubin oraz z ujęć weselnych. To taka zapowiedź, czy też krótka rekapitulacja wszystkiego, co działo się pamiętnego dnia. Ponieważ to materiał dokumentalny, to reżyser zwykle robi co może, żeby jednak popisać się swoją artystyczną kreatywnością. Stąd dziwne przenikanie w montażu, rozemglenia, nakładane obrazy, przekombinowane ujęcia.Taki teledysk nakłada po prostu filtr w określonym nastroju na to, co zostało nagrane i podrasowuje surowy materiał w wybranym stylu.
Taka miłość jest jedna
Trzecia grupa to teledyski z historią - opowiadają w sposób bardziej dosłowny lub bardziej metaforyczny historię znajomości pary, pokazują ich upodobania muzyczne i wizualne oraz przedstawiają konwencje, w jakiej widzą swój związek. Tutaj mniej jest klasycznego ślubnego szafażu - mocniejszy jest stempel charakterów państwa młodych i ich wizji. Oczywiście są elementy obowiązkowe - ślubna suknia i garnitur, ale to nie taki obraz państwa młodych odgrywa główną rolę - ważniejsze jest to, jaką miłosną fantazję dla siebie wybierają. Te teledyski przypominają mini komedie romantyczne - składają się tylko z momentów, które definiują ten gatunek: szczęśliwego zakochania pary, momentu niepewności i happy endu. Para młoda funduje sobie więc komedię romantyczną na własny użytek - według własnego scenariusza, ze sobą w rolach głównych. Miejsce akcji: dowolne. Może to być dno basenu, mogą ruiny zamku, może leśna głusza, polna droga albo bardzo teatralna przestrzeń wykreowana w studio.
Begging you for mercy
Osobna kategoria to teledyski, których przeznaczeniem nie jest ani rejestracja ślubnego rytuału, ani romantyczna fikcja na bazie prawdziwej historii, ani rewia mody, ale - tylko i aż - zgrywa. Te teledyski to pastisze ślubu, montaże spontanicznych pomysłów znajomych, którzy robią młodym taki wizualny prezent, prowizoryczne przeróbki teledysków gwiazd lub wariacje na ich temat. Tutaj często młoda para schodzi na drugi plan albo w ogóle się nie pojawia. Za to często grają przyjaciółki panny młodej, kumple pana młodego czy mieszane towarzystwo, które wspólnie się wygłupia. Takie filmiki często powstają podczas wieczorów kawalerskich czy panieńskich. Potem można je pokazać na weselu. Być może babcia z ciocią się nie wzruszą, ale znajomi popłaczą się ze śmiechu. Nie jest to specjalnie romantyczna konwencja, dla "dwóch gołąbków", ale za to szalenie dowcipna i z dystansem. Muszę powiedzieć, że po obejrzeniu kilku zwariowanych i niezdarnych filmików tego typu miałam o wiele serdeczniejszy stosunek do ślubnych tematów niż po przejrzeniu kilkunastu teledysków z poprzednich kategorii, które swoją powagą i pieczołowitością raczej mnie zestresowały.
Każdy może znaleźć w tym ślubnym gatunku niszę, która mu odpowiada i studio fotograficzne, które mu pod tę niszę filmik zrealizuje. O ile to zgrabniejsze i bardziej poręczne niż pełna karta podobnych do siebie zdjęć w aparacie lub kilkugodzinny film z wesela. Oczywiście - jeśli ktoś uważa, że w ślubie chodzi tylko o epickie formy, może taki teledysk wykorzystać jako zaproszenie na ślub, jako trailer ślubnego filmu lub dodatek do sesji zdjęciowej. Jedno jest pewne - forma ta na dobre zadomowiła się w ofercie ślubnych studiów i na pewno będzie jeszcze bardziej się różnicować i coraz bardziej przybliżać jakością do poziomu teledysków artystów obecnych na rynku. Szczególnie, że wcale nie zamierza się chować w domowych pieleszach.
Na youtubie ślubnych teledysków coraz więcej. Zachwyt znajomych to widać za mało - i nawet okrucieństwo niektórych komentarzy internautów nie zniechęca do wpuszczenia swojego prywatnego wydarzenia w sieć publicznego dostępu w nadziei, że stanie się internetowym hitem.