Czy w ciągu kilkunastu lat śmieci mogą zniknąć z Europy? Na pewno ich ilość może zostać zredukowana, dzięki gospodarce obiegu zamkniętego. Wystarczy, że przestaniemy myśleć o odpadach jako śmieciach do wyrzucenia, a zaczniemy traktować je jako surowce do przetworzenia. Jak przekuć tę ideę w praktykę na podstawie własnych doświadczeń, pokazuje międzynarodowa firma Carlsberg.
W gospodarce obiegu zamkniętego (circular economy) cykl życia produktu zatacza koło w sekwencji, którą w uproszczeniu można pokazać jako „produkcja – użytkowanie - wprowadzenie do powtórnego użytku”. Niesie to ogromne korzyści dla każdego z nas. Przede wszystkim pozwala mniej zanieczyszczać środowisko i zużywać mniej zasobów naturalnych wykorzystywanych do powstawania nowych produktów. Koncepcja z powodzeniem rozwijana jest za granicą, ale coraz większą popularność zyskuje także w Polsce. To zresztą jeden z postulatów Komisji Europejskiej, która pod koniec ubiegłego roku przedstawiła pakiet dotyczący gospodarki o obiegu zamkniętym.
Mniej odpadów do 2030
Komisja Europejska chce opracować m.in. normy środowiskowe dla surowców wtórnych i strategię dotyczącą recyklingu, dzięki którym świat nie stanie się wielkim wysypiskiem. Kluczową metodą jest stworzenie modelu przetwórstwa, w którym ważną rolę odgrywa recykling.
Za wspólny cel Unii Europejskiej przyjęto, że do 2030 roku 65 proc. odpadów komunalnych będzie przetwarzana. W tym samym roku 75 proc. wszystkich opakowań ma wracać do fabryk, zamiast trafiać na wysypiska. Dodatkowe obostrzenia dotyczą wysypisk, które zostaną objęte zakazem składowania segregowanych śmieci i ograniczeniem składowania odpadów najwyżej do 10 proc.
Na ochronę środowiska stawia coraz więcej firm. Jednym z liderów w tym temacie jest firma Carlsberg, która była partnerem wspierającym konferencję „W kierunku gospodarki obiegu zamkniętego. Wyzwania i szanse”.
Firma Carlsberg na świecie i w Polsce od lat realizuje strategię zrównoważonego rozwoju, a swoimi doświadczeniami podzieliła się na spotkaniu w Warszawie pokazując, jak ideę wykorzystać w praktyce.
Duńska metoda: jest produkt, nie ma odpadów
Carlsberg od kilku lat prowadzi program Circular Community. W Danii, kraju o wysoko rozwiniętej świadomości ekologicznej, szukanie optymalnych dla środowiska rozwiązań jest oczywiste, a lata praktyki to dobry przykład m.in. dla Polski. Firma szuka sposobów na zminimalizowanie wpływu na środowisko opakowań, które są wykorzystywane w branży piwnej. Prowadzone są także kampanie społeczne, które te idee mają przekazywać klientom i partnerom biznesowym.
Poszukiwanie nowego opakowania, rozpoczęło się podczas jednej z burzy mózgów. Z badania wynikało, że klientom zależy na biodegradowalności oraz wyeliminowaniu odpadów. Tak powstała butelka z włókna roślinnego The Green Fibre Bottle.
– Doszliśmy do wniosku, że to okazja, żeby przedstawić produkt w nowej formie, takiej, której oczekują klienci. Szukając rozwiązania trafiliśmy na startup EcoXpac, który pracował nad technologią nadawania kształtów tworzywom z włókna roślinnego. Stwierdziliśmy, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby takim kształtem była butelka – tłumaczy w rozmowie z naTemat Simon Boas Hoffmeyer, dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju Grupy Carlsberg.
Do sprzedaży za dwa lata
Trzyletni projekt Carlsberga wspierają także Duński Fundusz Innowacji oraz Duński Uniwersytet Techniczny. Na razie butelka jest prototypem, ale Carlsberg zapewnia, że już za dwa lata trafi na półki w jednym z państw, w którym działa firma. Tych jest łącznie 140, ale jest szansa, że będzie to Polska. Włókna do produkcji będą pochodziły ze źródeł pozyskiwanych w sposób odpowiedzialny.
Przewagą nad szklanymi butelkami, mają być prostsze metody recyklingu. Podczas, gdy tradycyjne opakowanie już teraz jest jednym z najbardziej przyjaznych, jego roślinny odpowiednik ma bez problemu rozkładać się oraz nadawać do przerobienia na kompost. Przy okazji, takie opakowanie będzie lżejsze i nie potłucze się.
Pozostaje najważniejsza kwestia. Jak właściwie będzie smakować piwo w ekologicznym opakowaniu? Smakosze potrafią godzinami przekonywać o walorach trunku ze szkła, których rzekomo nie posiadają napoje rozlane do puszek. Czy łyk z roślinnej butelki skończy się dla nich rozczarowaniem? Carlsberg twierdzi, że wręcz przeciwnie.
Smak pozostanie bez zmian
– Szklane butelki nie znikną. Klienci wciąż będą mieli wybór. Jedna rzecz, którą mogę powiedzieć ze stuprocentową pewnością to, że nowe opakowanie nie wpłynie na jakość piwa. Oczywiście zdania są podzielone, ale odczucia wynikają bardziej z przywiązania do takich bodźców jak dotyk szkła. Myślę, że to dobra okazja, żeby przeprowadzić ślepy test i wreszcie wyjaśnić tę kwestię – uśmiecha się Hoffmeyer.
Co ciekawe, Carlsberg nie rości sobie prawa do technologii. Poza kształtem butelki, wszystko pozostaje własnością EcoXpac, i startup ma swobodę w udostępnianiu jej komu chce. Jeżeli The Green Fibre Bottle okaże się sukcesem, być może za kilka lat charakterystyczne opakowanie będzie powszechne na sklepowych półkach.
– Ciężko byłoby mówić o zrównoważonym rozwoju, jeżeli tylko my moglibyśmy korzystać z tej technologii – zapewnia Hoffmeyer.
Wezmą cię w obroty
Duńską świadomość ekologiczną Carlsberg z powodzeniem przeszczepia na polski grunt. Od 2014 roku trwa kampania „Weź mnie w obroty", którą firma realizuje z Fundacją Nasza Ziemia. Również w tym przypadku chodzi o butelki, ale te tradycyjne, szklane i zwrotne. Po naszym kraju krąży ich około 400 milionów i każda z nich nadaje się do ponownego napełnienia. Mimo to, wiele szklanych butelek ląduje w koszu, podczas, gdy mogłaby krążyć między konsumentem a browarem nawet 20 razy. To chce zmienić Carlsberg, który zachęca konsumentów do oddawania do sklepów szklanych butelek zwrotnych.
O tym, jak korzystne jest to dla środowiska, mówią same liczby. Aby wyprodukować jedną tonę szkła, huta zużywa 800 kg piasku, 280 kg wapnia, 230 kg sody a do tego ogromną ilość barwników. W efekcie cierpi środowisko. A wystarczy odrobina chęci i odpowiedzialności, aby znacznie zmniejszyć tę skalę.
Artykuł powstał z okazji konferencji "W kierunku gospodarki obiegu zamkniętego"