Przypadkowe ukłucie zakażona igłą może zdarzyć się dosłownie wszędzie.
Przypadkowe ukłucie zakażona igłą może zdarzyć się dosłownie wszędzie. Fot. Adam Stepień/Agencja Gazeta
Reklama.
– Znajoma usiadła w metrze na siedzenie, w które była wbita na sztorc, używana igła – taką informacją podzieliła się jedna z dziennikarek naTemat. Straszne? Owszem, a co gorsze, nie tylko tak możesz się przypadkowo ukłuć skażoną igłą. – Znajoma wywalała śmieci w fastfoodzie i nadziała się na igłę – dodał kolejny kolega. Zdarzają się też takie dramaty, jak ten ze Świętochłowic, gdzie mężczyzna ukłuł igłą w ramię, przypadkową kobietę w tramwaju. Uznaliśmy, że warto o tym problemie porozmawiać ze specjalistami.

Tylko spokój może cię uratować

Najważniejsze: nie wpadaj w panikę i nie rozdzieraj szat. Będziesz żyć. – Ukłucie, to jeszcze nie urwanie nogi. Trzeba złapać oddech, policzyć do dziesięciu i spokojnie ruszyć na Szpitalny Odział Ratunkowy, a najlepiej do szpitala zakaźnego. Nie wolno sprawy bagatelizować, ale panika to najgorsze co można zrobić – apeluje ratownik medyczny Roman Badach-Rogowski.
Zanim dotrzesz do lekarza, zadbaj o podstawy. – Po pierwsze, trzeba przemyć miejsce ukłucia dużą ilością wodą z mydłem. Jeśli nie ma jej pod ręką, to sokiem, energetykiem, a nawet moczem. Nie wyciskać rany, nie tamować krwi – tłumaczy krajowy koordynator ds. AIDS, dr Beata Zawada. Masz 48 godzin, ale im szybciej, tym lepiej.
– Nie ma co dzwonić po karetkę, bo ratownik medyczny nic nie poradzi. My nawet nie wypisujemy recept. Ratujemy w nagłych przypadkach, a nie prowadzimy leczenie – podkreśla ratownik Badach-Rogowski.
Co dalej?
Najlepiej zabierz ze sobą igłę, na którą się nadziałeś. Ułatwisz życie lekarzom. – Ale ostrożnie, przez jakiś materiał, żeby sobie nie zrobić kolejnej krzywdy – podkreśla dr Zawada. Specjalista zleci dodatkowe badania i sprawdzi, co ci grozi. – Częściej to jest żółtaczka niż HIV. Osób, które muszą przyjąć profilaktyczne leki związane z zagrożeniem wirusem HIV, jest niespełna 300 rocznie. Ale rozumiemy obawy, więc wykluczamy każdą możliwość – zapewnia Zawada.
Po badaniu krwi i ocenie zagrożenia dostaniesz szczepionki i immunoglobuliny. Zapewne czeka cię też 28-dniowa terapia lekowa. – Nie tania, ale w przypadku ubezpieczonych pacjentów jest darmowa. Nie ma mowy o żadnej płatności – podkreśla Zawada. Całkowity koszt leczenia może wahać się między 4500 a 6000 zł. Ale po terapii można czuć się bezpiecznie.
Nie tylko igła
Chorobę zakaźną, taką jak HIV czy żółtaczka, można złapać nie tylko przez ukłucie igłą. Wystarczy kontakt chorej krwi, czy innych płynów ustrojowych, z otwartą raną lub błoną śluzową. – Więc np. jeśli pomagamy ofiarom wypadku drogowego, trzeba zabezpieczyć odkrytą skórę. Wystarczy torebka foliowa, czy chociaż worek na śmieci – tłumaczy Zawada.
No i ostatnia rzecz, ale bardzo istotna – profilaktyka. Patrz, na czym siadasz i gdzie wkładasz ręce. W zdecydowanej większości przypadków tyle wystarczy, by uniknąć niechcianych tragedii. – I uczmy dzieci tych zasad, one szybko łapią takie sprawy, a może im to uratować życie – mówi z uśmiechem, ale całkiem poważnie Roman Badach-Rogowski.

Napisz do autora: przemyslaw.penconek@natemat.pl