Jackie Kennedy pełniła rolę żony najpotężniejszego człowieka świata dokładnie 2 lata, 10 miesięcy i 2 dni. Skóra Pierwszej Damy USA nigdy z niej nie spadła, po śmierci prezydenta robiła się tylko grubsza. Natalie Portman zakładając ją, przeszła do historii kina. Wcale niepodobna fizycznie w filmie Pablo Larraina jest Jackie przez godzinę i 40 minut.
Naprawdę jaka jesteś...
Ile wiemy o Jackie? Jak dużo na jej temat mówi to, co po niej zostało? Co działo się, gdy zdejmowała uśmiech z twarzy, a z ciała elegancki kostium? Była ikoną stylu, inspiracją, oddaną partnerką i matką. Pytanie "Kim jeszcze?" dręczyło chilijskiego reżysera Pabla Larraina. Obrazów poświęconych pani Kennedy było kilka, ale musiał powstać jeden w pełni satysfakcjonujący. Ułożony z okruchów pamięci.
Niewysoka brunetka spogląda przez okno wiejskiej rezydencji. To już ostatnie dni jesieni, pożółkłe liście okrywają trawnik, na podjeździe zjawia się taksówka. Minął tydzień od zamachu na Johna F. Kennedy'ego, z auta wychodzi dziennikarz magazynu "Life". Wie, że spotkanie z Pierwszą Damą odmieni jego życie. Jest cynicznie szczery i gotowy na wszystko. Nie ma pojęcia, że będzie miał godną przeciwniczkę. Drzwi otwiera mu kobieta o bystrym spojrzeniu, która zaraz z papierosem w dłoni odegra przed nim doskonały spektakl.
Rola życia
Śmierć prezydenta wstrząsa Ameryką, a Jackie na jej oczach przeżywa bezkresny ból. Jest roztrzęsiona, nie dowierza, że w kilka sekund świat rozpada się jak domek z kart i natychmiast wraca do normy. Co więc pozostaje jej? Usiąść przy trumnie ukochanego i planować jak zmienić go ze zwykłego człowieka w legendę. Przy okazji sama się nią stać.
Na pokładzie Air Force One panuje zamieszanie. Umarł prezydent, nowy właśnie odbiera gratulacje. Obok stoi ona, unosząc lekko brwi. No tak - zdaje się myśleć. Nikt nie oczekuje, że głosem amerykańskiej, potulnej żony rozstawi wszystkich po kątach. Robi to. Nadal jest pierwszą damą i korzysta z tego po raz pierwszy na własnych warunkach. Nikt nie powie jej, że nie może wyjść z samolotu w zakrwawionej różowej garsonce, ani że mąż spocznie w rodzinnym grobowcu.
Jackie postawi na swoim, a później się upije. Lejąc alkohol do kieliszka założy każdą elegancją sukienkę, jaką ma i zatańczy do ulubionego "Camelotu". Zapłacze przez chwilę, wypali szóstego papierosa i powie dzieciom, że tatuś musiał iść do nieba. Wszystko na zbliżeniu. Liczy się tylko ona. Każdy grymas, zmarszczka na czole, spojrzenie. Intymny obraz kobiety, która jako pierwsza mieszkanka Białego Domu otwiera jego podwoje przed mediami. Wyprostowana z przyklejonym uśmiechem i przesłodzonym do granic możliwości głosem, blisko ma do zdalnie sterowanej lalki, łasej na uwagę i komplementy.
…nie wie nikt
"Jackie" to kilka przestrzeni czasowych. Raz jesteśmy w zimnej wilii nad jeziorem, raz w Dallas. Przemierzamy też oczywiście pokoje Białego Domu. Momenty dzielą się na te "przed" i "po" zamachu. Więcej, rzecz jasna, tych drugich. Godziny układania scenariuszy pogrzebu, czarno-białe, telewizyjne obrazki z rezydencji zestawione z kolorowym, "zakulisowym" materiałem, sekundy dzielące życie od śmierci, nie wypowiedziane wprost groźby i zakładanie masek. Pomieszane i łatwo się pogubić w odróżnieniu, które stanowią całą prawdę, a które to tylko pół lub nawet ćwierć-prawdy.
Jackie nie odkrywa wszystkich kart. Jasne, że cierpi, lecz na słabość pozwala sobie tylko, gdy jest sama albo w towarzystwie kilku zaufanych osób. Wątła, zapłakana i przerażona poza bezpiecznym kręgiem wykorzystuje rozpacz po mistrzowsku. Czy taka była?
Natalie Portman podjęła się próby zrozumienia Jackie do cna. Nawet jeśli też ledwie otarła się o prawdę. Tyle jeszcze zostało do odkrycia. Ujawnione nagrania z wywiadu dla "Life" wskazują jednak, że aktorka wykonała zadanie. Pani Kennedy była taką pierwszą damą, jaką się po niej spodziewano. Była żoną i matką, która nie dzieli się własnym zdaniem, ale równolegle prowadzi wysoko rozwinięte życie wewnętrzne. Robi za nudziarę, w gruncie rzeczy będąc złożoną, fascynującą postacią. I dobrą i złą, bez której nie byłoby legendy amerykańskiego Camelotu.
"Jackie" to film jednej aktorki. Kunszt Natalie Portman zwala z nóg. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że to ona zgarnie w tym roku Oscara. Ona nie gra Jackie, ona JEST Jackie. Mówi, chodzi, pali i oddycha jak ona. Kiedy spogląda z ekranu, patrzy wzrokiem wdowy po JFK. Gdy walczy o honory dla męża, czuć że nie ma tym za krzty fałszu. Tak jak kiedy płacze rzewnymi łzami. I warto płakać razem z nią.
Polska premiera filmu "Jackie" w reżyserii Pabla Larraina odbędzie się 3 lutego. Jego dystrybutorem jest Kino Świat.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
Reklama.
Pablo Larrain, reżyser filmu "Jackie"
We wszystkich relacjach z zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego czytamy, że jego żona Jacqueline Kennedy siedziała obok niego. Ale jak to „obok niego…”? Bardzo mnie to zastanowiło. Co musiała wtedy czuć? Jak dotąd udało nam się ustalić wszelkie możliwe szczegóły tego zamachu, ale czy wiemy cokolwiek o emocjach pierwszej damy? A gdybyśmy tak mogli przyjrzeć się jej, na oczach całego świata tonącej w bezbrzeżnym smutku? Jej – pocieszającej dzieci, którym nagle zawalił się świat. Jackie jakie pierwsza dama Ameryki była królową, która w jednej chwili straciła i tron, i męża.