– My, Amerykanie jesteśmy połączeni dziełem odbudowania kraju i jego wielkości – tak swoją przemowę tuż po zaprzysiężeniu rozpoczął nowy prezydent USA. Donald Trump mówił o "rzezi" Ameryki, która dobiega końca i uczynieniu jej znów silną, bogatą i, oczywiście, wielką. Słuchając go można było odnieść wrażenie, że coś nam to przypomina.
Kilkadziesiąt milionów Amerykanów i kilkaset milionów ludzi na całym świecie wysłuchało przemówienia zaprzysiężonego Donalda Trumpa. Ten podkreślał, że będzie prezydentem wszystkich obywateli i przywróci krajowi jego wielkość.
– Będziemy się konfrontować z trudnościami, ale zrobimy, co będzie trzeba – grzmiał Trump. – Dzisiejsza ceremonia ma bardzo szczególne znaczenie. Nie przekazujemy władzę z jednej administracji do drugiej, przekazujemy władzę z Waszyngtonu do reszty obywateli. (...) Wszyscy słuchają teraz was, przyszliście, żeby stać się częścią ruchu, którego nigdy nie widział świat. W samym sercu tego ruchu leży przekonanie, że naród istnieje, by służyć swoim obywatelom – zaznaczył.
Przyszłość Ameryki, zdaniem następcy Baracka Obamy, oznacza koniec jej rzezi. Według nowej wizji, przyszedł czas, by "tylko i wyłącznie Ameryka była na pierwszym miejscu". – Znów zacznie wygrywać, przywrócimy miejsca pracy. Znów przyjdzie dobrobyt i odżyją nasze marzenia – można było usłyszeć. – Zbudujemy nowe drogi i autostrady, mosty, lotniska i tunele w całym naszym pięknym kraju. Nasi obywatele przestaną siedzieć na zasiłkach, pójdą do pracy – wieszczył.
Według nowego prezydenta, "czas pustych przemów minął, nadeszła godzina działań". – Nie pozwólcie, by ktoś mówił wam, że czegoś się nie da zrobić. Nie poddamy się, nasz kraj znów będzie prosperował. (...) Nigdy nie będziecie już ignorowani. Uczynimy Amerykę znów wielką, znów bezpieczną – zakończył.
Polscy internauci dostrzegli analogię między głosem Trumpa a głosami rodzimych polityków. "Gada jak nasi", "kogoś mi przypomina" – oceniali. "Prezydent Trump w przemówieniu inauguracyjnym powtarza tezę 'Polska w ruinie' PBSz. Tyle, że w ruinie są Stany Zjednoczone" – napisał na Twitterze Paweł Wroński, dziennikarz "Gazety Wyborczej".