Wolverine przemówi ludzkim polskim. X-menów dubbingowano już wielokrotnie, tym razem jednak polskie głosy, pierwszy raz od wielu lat, podłożono pod film dla dorosłych. To niebezpieczny precedens, bo oglądanie filmów z dubbingiem jest istnym dramatem. O dziwo, na zachodzie jest to... wyjątkowo popularne. To polska jest krajem, która lubuje się w lektorach.
"Logan" to pożegnanie Hugh Jackmana z rolą Wolverine'a, w którą wcielał się regularnie od 17 lat. Z tej okazji, oraz z finansową perspektywą poszerzoną przez ubiegłorocznego "Deadpoola", producenci dali twórcom więcej swobody. Przełożyło się to między innymi na wysoką kategorię wiekową "R". Ton filmu jest poważny, przemoc dosłowna, słowem - nie jest to film dla dzieci.
Wolverine po polsku
Dlatego kuriozalnie wypada zwiastun filmu, który został udźwiękowiony po polsku. Można mieć żal, że wspaniałą grę aktorską Jackmana, czy przede wszystkim Patricka Stewarta, zagłuszono topornie nagranymi kwestiami, ale takie sytuacje miały już miejsce - chociażby przy poprzednich częściach. Usprawiedliwieniem w tamtych przypadkach był jednak charakter filmów, skierowanych również do młodszych widzów. Zagadką pozostaje, czy dubbing "Logana" to jednorazowy przypadek, czy element dłuższego planu. Sprawa dla Imperial-Cinepix może być kłopotliwa, bo informacji na ten temat nie udzielają.
– Dubbing jest jednym z elementów strategii filmu, a zgodnie z wymogami kontraktu nie wypowiadamy się na temat strategii dystrybucji naszych filmów – tak na propozycję rozmowy zareagował Jacek Probulski z PR spółki.
Duża część miłośników kina odrzuca dubbing w większości przypadków. Dla świadomego widza odebranie oryginalnej ścieżki dźwiękowej stanowi po prostu zubażanie filmu. Z drugiej strony, dominująca część odbiorców nie tylko akceptuje polskie głosy, ale wręcz je preferuje, a przy kinowych kasach coraz częściej można usłyszeć pytania o lektora.
Niezależnie od tego jakie plany na przyszłość mają nasi dystrybutorzy, trzeba przyznać, że jako widzowie i tak znajdujemy się w lepszej sytuacji niż np. nasi zachodni sąsiedzi. Głosy zmieniane są rzadko, a niemal każdy aktorski film, który jest dubbingowany, rozpowszechniany jest także w kopiach z napisami (czasami nawet liczniejszych).
Niemiecka szkoła
Dla przykładu, Niemcy i większa część zachodniej Europy, dubbingują wszystko, poza niszowymi obrazami - zarówno w telewizji (gdzie nieznany jest lektor) i w kinie. Kinowe taśmy z napisami pojawiają się, ale tylko w większych kinach. Gdybyście kiedyś podczas wizyty w Berlinie zabłądzili, szukając kina, w którym coś zrozumiecie, pamiętajcie, że oryginalna wersja oznaczana jest jako Original Fassung lub OF. Więcej przydatnych informacji znajdziecie na tej stronie.
Niemieccy swoją die Synchronisation traktują bardzo poważnie. Każdy hollywoodzki aktor ma swojego germańskiego "surogata", który zawsze podkłada głos pod jego postaci, a dla tamtejszej widowni jest po prostu głosem tej twarzy. Dla przykładu, Hugh Jackmana dubbinguje Thomas Nero Wolff i zaczął robić to jeszcze przed premierą pierwszych "X-menów". Niemcy słyszą go także jako Woody'ego Harrelsona, Jasona Stathama i Thomasa Jane'a.
Niemieckie wzorce utrwalił się w Austrii (głównie ze względu na łatwy dostęp do gotowych tłumaczeń), Francji i Hiszpanii. Hegemonię szeptanki przerywa dopiero Portugalia.
Co ciekawe, dubbing polubili Czesi. Jeszcze niedawno nasi południowi sąsiedzi stosowali dobrze nam znanego lektora. To zmieniło się w ciągu ostatnich 20 lat. W telewizji praktycznie nie usłyszymy głosu innego niż czeski. W kinach jednak większość filmów wyświetlana jest z napisami.
Czy są jakieś kraje, w których dubbingu się nie stosuje? Najmniej popularny jest oczywiście w krajach anglojęzycznych, gdzie urzędowy język, jest zarazem językiem największych hitów. Niezależnie od tego, w USA i w Wielkiej Brytanii sporadycznie podkłada się głosy pod zagraniczne produkcje kinowe. Za oceanem z dubbingiem wciąż kojarzą się przede wszystkim tragicznie wykonane tłumaczenia azjatyckich produkcji. W Europie bezpiecznie skorzystamy z kin w Danii, Estonii, Grecji czy w Holandii.
Polskie głosy nad Wisłą
Pierwszym filmem zdubbingowanym na język Polski ma być "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków". Polskie głosy podkładano jednak znacznie wcześniej. Zaczęło się to w 1930 roku w studiu Paramount pod Paryżem, kiedy wytwórnia zaczęła produkcję wielojęzyczną, pomysł jednak okazał się klapą. Pewnym dziedzictwem tego okresu jest Ryszard Ordyński, reżyser, który stworzył polską wersję "Śnieżki". Rozwój dubbingu nad Wisłą przerwała brutalnie II wojna światowa.
Od lat 50. pracowało Studiów Opracowań Filmów w Warszawie i w Łodzi, które do końca komunizmu podłożyło głosy pod kilka tysięcy filmów i seriali. Co ciekawe, w tym okresie polskie głosy trafiały także do filmów dla dorosłych i to tych z najwyższej półki jak "Pogoda dla bogaczy", "Ja, Klaudiusz", czy "Dwunastu gniewnych ludzi". Po przemianach ustrojowych, dubbing znalazł swoją niszę w kreskówkach i filmach dla dzieci.
Wyjątkiem były prequele "Gwiezdnych wojen", które dystrybutor musiał zdubbingować kontraktowo. Druga fala dubbingu w filmach aktorskich zaczęła się od "Avengersów" w 2012 roku i objęła kino przygodowe. Na szczęście, dystrybutorzy nie odebrali nam wyboru i wersje z napisami prawie zawsze wyświetlano równolegle. Czy po "Loganie" czas na kolejny krok na przód i podkładanie głosów pod filmy kręcone docelowo dla dorosłych?
Zostawię was z trzema minutami monologu Patricka Stewarta. Obejrzyjcie to i sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy film bez tego głosu może być równie dobry.