Nasila się krytyka obecnego rządu w Warszawie ze strony naszych najbliższych sąsiadów, którzy dotąd byli przedstawiani przez Prawo i Sprawiedliwość jako alternatywa dla Zachodu. Zaledwie wczoraj bardzo krytyczny głos w sprawie polskiej polityki zagranicznej słychać było z Czech. "Kaczyński działa jak komunistyczny towarzysz, przewodzi państwu bez żadnej funkcji" – pisze dziś słowacki "Denník N".
I wczorajszą krytykę napływająca z Pragi w sprawie relacji Polski z Grupą Wyszehradzką można uznać przy tym za łagodną sugestię. Słowacka prasa Polsce i jej obecnym przywódcom stawia o wiele ostrzejsze zarzuty. "Polska ma długą tradycję liderów przewodzących państwu, choć niepełniących najwyższych funkcji w państwie. Prezes Prawa i Sprawiedliwości je ożywił, dlatego zachodni liderzy idą prosto do niego, a nie do polskiej premier" – tłumaczy sytuację nad Wisłą na łamach "Denník N" Kuba Łoginow.
Dalej "Denník N" zaznacza, że ta komunistyczna tradycja zaczyna właśnie w Polsce wracać. Co potwierdza nie tylko program wtorkowej wizyty kanclerz Niemiec Angeli Merkel w Warszawie, ale i urządzane w restauracjach i przygranicznych pensjonatach "szczyty" z innymi przywódcami. Słowacy przypominają, że z tak faktycznie najważniejszym człowiekiem w Polsce zdecydował się spotykać premier Węgier Viktor Orbán, a także szef ich rządu Robert Fico.
Przypomnijmy, iż w nie mniej niekorzystnym świetle we wtorek Polska została przedstawiona w czeskiej prasie. Prestiżowy dziennik "Hospodářské noviny" szeroko opisywał problem sprzeciwu rządu PiS wobec przedłużenia kadencji Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Temat ten podjęto w Pradze jednak nie tyle z ciekawości, co w związku z faktem, iż Polak szefujący najważniejszej unijnej instytucji ma tam opinię "jednego z głównych sojuszników".
Podobnie, jak w Bratysławie i Budapeszcie. Dlatego czeska prasa ujawnia, iż członkowie Grupy Wyszehradzkiej krytycznie patrzą na działania Warszawy. I sprowadzają ją na ziemię w sprawie reelekcji Tuska kluczowym argumentem. "Unijni liderzy wybrali Tuska na przewodniczącego w sierpniu 2014 roku. Czechy przypominają, że ówczesny polski premier nie był tylko kandydatem Polski, ale całej wyszehradzkiej czwórki" – donosiły "Hospodářské noviny". "Warszawa nie ma prawa jednostronnie zablokować reelekcji Tuska bez konsultacji z innymi państwami V4 – podkreślono.
W komunistycznej Polsce też istniała funkcja premiera, ale każdy wiedział, że pierwszą osobą w państwie jest pierwszy sekretarz PZPR. To dlatego zachodni przywódcy pertraktowali bezpośrednio z Gierkiem czy generałem Jaruzelskim, zamiast z premierem Jaroszewiczem czy Messnerem, których nazwisk już dzisiaj nikt nie pamięta...Czytaj więcej