
Reklama.
Na kolejny rządowy wypadek, tym razem z udziałem Beaty Szydło, internet zareagował błyskawicznie. Część osób krytykowała brak procedur bezpieczeństwa w rządzie, część oddała się niewybrednemu hejtowi - np. wątpliwej jakości "dowcipniś" stworzył na Facebooku wydarzenie o nazwie "pogrzeb Beaty Szydło".
– Fala nienawiści, która przelała się przez internet po wypadku premier Beaty Szydło, to jest coś, z czym się jeszcze nie spotkaliśmy – zareagował wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik i dodał że osoby, które szerzą mowę nienawiści, mogą być szybko namierzone i ukarane.
Wójcik podkreśla, że w przypadku atakowania polityków wchodzą w grę przepisy z kodeksu karnego, które mówią o poniżaniu organów Rzeczpospolitej Polskiej (...) oraz atakowaniu osób, na przykład ze względu na przekonania polityczne. – Bardzo szybko można kogoś namierzyć przez GIODO czy też przez prokuraturę – mówił. Dopytywany przez dziennikarzy, czy to zapowiedz takich działań, odparł, że pochyli się nad tym w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Wprawdzie wiele osób uważa, że to nadinterpretacja, bo internetowe wpisy najczęściej objawem chamstwa, ale politycy PiS wiedzą swoje, czego najlepszym przykładem jest wniosek do sejmowej komisji etyki o ukaranie posłów Marka Sowy z Nowoczesnej i Borysa Budki z PO, po tym, jak przedstawili wątpliwości dotyczące zdarzenia.
Źródło: dziennik.pl