Śmieciarz, czyli praca nie-marzeń. Chętnych do zawodu "Ładowacz nieczystości" jest więcej, niż wolnych miejsc
Śmieciarz, czyli praca nie-marzeń. Chętnych do zawodu "Ładowacz nieczystości" jest więcej, niż wolnych miejsc Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Reklama.
Każdy z nas instynktownie czuje, że w nazwie śmieciarz jest coś niestosownego. Dobrze nam się wydaje, bo sami przedstawiciele zawodu nie chcą być tak nazywani i uważają to słowo za obraźliwe. – Prawidłowa nazwa to ładowacz i kierowca – mówi Aleksandra Stasiak, rzecznik MPO w Łodzi.

Skład ekipy sprzątającej odpadki:

Kierowca
Operator tylnych szczęk
Lewo lub prawoskrzydłowy
Ustawiacz śmietników

Praca na śmieciarce jest ciężka fizycznie i naraża pracowników na nieprzyjemności. I nie chodzi jedynie o zapachy, czy też kontakt z nieczystościami. Problemem są ludzie i stereotypowe spojrzenie na osoby, które zajmują się utrzymaniem czystości. Wystarczy, że z przyczyn obiektywnych, takich jak święta, śmieciarka przyjedzie dzień później, a awantura gotowa. – Dzięki nim, mieszkańcy mają regularnie odbierane odpady – mówi rzecznik firmy.
Wstydu nie ma
Tymczasem na forach internetowych można znaleźć wiele dyskusji na temat pracy ładowacza. Na jednym z nich pada pytanie: "Czy związałabyś się ze śmieciarzem". Odpowiedzi są bardzo zróżnicowane. Internautka o pseudonimie alialiii8 zastanawia się, czy można być całe życie zamiataczem ulic, śmieciarzem lub jeździć "szambowozem". – Czy widzicie w takich pracach możliwość rozwoju, czy np. po 10 latach można w ogóle z takiej pracy czerpać satysfakcję? – pyta na forum internautka. Ale są i takie wypowiedzi:
"Mała Blondynka"
Wypowiedź na forum

Ja bym takiego jeszcze broniła jakby się kto odezwał, że mój facet to "śmieciarz". Jak się nie podoba to sami niech sobie śmieci wywożą na wysypisko. Czytaj więcej


Tymczasem zawód ładowacz śmieci może być zajęciem na dłużej. W Łodzi nie brakuje osób, które od wielu lat pracują w lokalnym MPO. – Zdarza się, że mamy pracowników od kilku pokoleń - zawód jest przekazywany z ojca na syna. Z uwagi na to, że wykonują oni bardzo ciężką pracę, należy ten zawód szanować – mówi Aleksandra Stasiak.
logo
Fot. by David Masters / http://www.flickr.com/photos/davidmasters/2580681690/sizes/z/in/photostream/ CC BY 2.0 / http://creativecommons.org/licenses/by/2.0/
Wynagrodzenie ładowaczy jest może dalekie od średniej krajowej, ale nie narzekamy na brak zainteresowania. Zawód ten wymaga sprawności fizycznej. Raczej nie jest to praca dla kobiet, choć na świecie zdarzają się też takie przypadki – mówi rzecznik MPO. Jeśli chodzi o wymagania, ważna jest sprawność fizyczna oraz ewentualna gotowość do pracy w systemie zmianowym.
Nielegalne dorabianie
Ładowacz z dużej mierze utrzyma się z tego, co znajdzie. Elektronika, stare meble, metale kolorowe - to właśnie pracownik firmy wywożącej odpady będzie pierwszą osobą, która do nich dotrze. W tym zawodzie najważniejsze jest to, do jakiego rejonu się trafi. Śmieci wyrzucane w warszawskim miasteczku Wilanów z pewnością różnią się od tych z Pragi Północ. Choć i tam mogą trafić się zabytkowe perełki.
Ładowacz
careego.pl

Sąsiedzi po cichu śmieją się z mojego zawodu, ale widzę ich opad szczęki gdy widzą mój samochód (nowy Nissan). Podstawy mam najniższą krajową – 1500 złotych, ale z dodatkowych „koszy” wyciągam drugie tyle. Do tego dochodzi sprzedaż rzeczy, które naprawiam i wystawiam na Allegro. Są miesiące, w których udawało mi się wyciągnąć ponad 10 000 złotych. Czytaj więcej

W serwisie internetowym wykop.pl można dowiedzieć się z pierwsze ręki, jak wyglądają kulisy zawodu. Wykopowicz o pseudonimie @Szybkie_Konopie pracuje jako kierowca śmieciarki i odpowiada na pytania innych użytkowników serwisu. Twierdzi, że jako kierowca zarabia 3500 zł miesięcznie, a osoba jeżdżąca z tyłu o tysiąc mniej. Twierdzi, że mimo to pracę ciężko jest dostać, chyba że ma się znajomości.
logo
Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Jeden z użytkowników zadał kluczowe pytanie: Ile na czarno wyciągasz? A kierowca śmieciarki odpowiedział, że to zakazane. Dodał jednak, że dostaje się "suweniry" za drobne przysługi, a na święta dostają nawet alkohol. Inne źródła podają, że na owych przysługach można dorobić drugą, a nawet trzecią pensję.
Wiele osób płaci tylko za jeden pojemnik, a w rzeczywistości produkuje zdecydowanie więcej odpadów. – Gdy podjeżdżamy, dają każdemu z nas w łapę 5, 10, 20 złotych, żebyśmy zabrali ścinki i odpady. To samo robią ci, którzy remontują domy. Nas to już tak polubili, że czasem kawą częstują albo kanapki dają. W zeszłym tygodniu uzbierałem 700 zł - żyć nie umierać – mówi portalowi gratka.pl 35-letni kierowca śmieciarki.

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl