"Nic mi nie obiecano, pozostaję w Europejskiej Partii Ludowej" – pisał Jacek Saryusz-Wolski w niedzielę. Zdanie zmienił jednak po zaledwie dobie. W poniedziałkowe popołudnie wystawiony przez PiS kontrkandydat dla Donalda Tuska w walce o fotel szefa RE oznajmił, że odchodzi z EPL. Jego dawni europejscy koledzy twierdzą jednak, że sami go z tej formacji wykluczyli.
Droga do pełnoprawnego członkostwa Jacka Saryusz-Wolskiego w Prawie i Sprawiedliwości jest już wolna. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by najsilniejszą w Europie frakcję chadeków z Europejskiej Partii Ludowej europoseł zamienił na marginalną w Parlamencie Europejskim grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należą jego nowi polityczni mocodawcy.
W poniedziałkowe popołudnie Jacek Saryusz-Wolski stawił się na wezwanie szefa Europejskiej Partii Ludowej Josepha Daula, a po spotkaniu z liderem europejskich chadeków poinformował, że nie jest już członkiem tej politycznej rodziny. – Po 26 latach współpracy z EPL – wprowadziwszy swego czasu Platformę do tej rodziny politycznej, której członkiem na pewno duchowym pozostaję – złożyłem dzisiaj wizytę pożegnalną w kwaterze głównej, składając na ręce przewodniczącego Daula moją rezygnację wobec zaistniałej sytuacji – oznajmił europoseł.
Jacek Saryusz-Wolski mówił dziś tak, jakby Joseph Daul miał dać mu szansę na dobrowolne rozstanie z EPL, przed uruchomieniem procedury wydalenia go z partii. Co innego twierdzi jednak sama Europejska Partia Ludowa. W oficjalnym oświadczeniu w tej sprawie czytamy, iż w poniedziałek Jacek Sarywusz-Wolski został po prostu z niej wykluczony ze względu na fakt, iż zgodził się być kontrkandydatem dla Donalda Tuska i wcześniej usunięto go już z PO.
Czy Jacek Saryusz-Wolski godząc się na zaangażowanie w wojnę Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Donaldowi Tuskowi liczył na inny scenariusz? Jego wieloletnie doświadczenie na europejskich salonach raczej nie pozwalało na taką naiwność. Z pewnością nie pozwala mu to też uwierzyć, że ma jakiekolwiek szanse na zwycięstwo w walce o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej w sytuacji, gdy jego popiera jedynie rząd PiS, a za Donaldem Tuskiem murem stoi reszta Europy.
Być może na to, by dołączyć do ekipy "dobrej zmiany" Jacek Saryusz-Wolski zdecydował się po prostu ze względu na podobieństwo do Jarosława Kaczyńskiego w animozji do Donalda Tuska. "Od 10 lat uczestniczę w szczytach Europejskiej Partii Ludowej, w których w najlepszych czasach uczestniczyło 2/3 premierów, lata temu przedstawiłem Donalda Tuska szefowej CDU" – utyskiwał Saryusz-Wolski na Twitterze. Przez te wszystkie lata Donald Tusk zaszedł znacznie dalej niż on i chyba właśnie obserwujemy ostatnią, rozpaczliwą próbę nadgonienia tego straconego przez Jacka Saryusz-Wolskiego czasu.