2 121 500 (dwa miliony, sto dwadzieścia jeden i pół tysiąca). Tylu Polaków nie miało pracy pod koniec stycznia. Bezrobocie znów wzrosło, wyniosło 13,2 procent, aż 8 na 10 osób bez pracy nie ma prawa do zasiłku.
Mieszkańcom wielkich miast bezrobocie nie spędza snu z powiek – w Warszawie pracy nie ma niecałe 4 procent ludności. Jednak już ledwie 250 kilometrów na północny wschód sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W niektórych powiatach na Mazurach pracy nie ma co trzecia osoba. Połowa z nich to długotrwale bezrobotni, bez średniego wykształcenia i kwalifikacji zawodowych. W tej grupie wiele jest osób poniżej 25. i powyżej 50. roku życia, a także matek samotnie wychowujących dzieci.
W Kętrzynie w styczniu bez pracy było prawie 30 proc. ludzi. Na 6,7 tys. zarejestrowanych w urzędzie przypada ledwie 29 ofert pracy. Urząd co roku organizuje szkolenia dla 40 osób – Głównie zgłasza się młodzież, ale często nie wiemy, czy znaleźli pracę. Od lat nic się u nas nie zmienia – powiedziała naTemat Jolanta Niedźwiedzka-Bień z kętrzyńskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jej zdaniem, głównym problemem w regionie są niskie kwalifikacje, niewystarczające wykształcenie i brak inwestycji.
Mieszkańcy regionów z wysokim bezrobociem nie spełniają oczekiwań pracodawców – Jeżeli w jakiejś gminie był browar i obecny pięćdziesięciolatek pracował w nim przez 30 lat na tym samym stanowisku, to on się teraz nie będzie chciał przekwalifikować, a co dopiero zmieniać miejsce zamieszkania, żeby znaleźć pracę -powiedział nam Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Na szczęście dla pozostających bez pracy jest coś takiego jak szara strefa. Na Mazurach dzięki niej utrzymują się całe rodziny. Zdaniem jednej z pracownic mazurskiego urzędu pracy ludzie starają się działać na ile pozwala im rynek – Każdy próbuje sobie radzić, jak potrafi. Ludzie, żeby przeżyć, pracują na czarno. To pokazuje też, że system jest niedopracowany, a nasze narzędzia niewystarczające. Wiemy, że oni pracują w szarej strefie, a nic nie możemy zrobić.
Polski problem z bezrobociem
Zdaniem Karoliny Sędzimir-Domanowskiej, ekonomistki PKO BP, aby zwalczyć utrzymujące się od lat wysokie bezrobocie w takich województwach jak warmińsko-mazurskie, czy zachodniopomorskie (18,5 proc.) potrzebne są dodatkowe środki – Głównie na inwestycje i aktywizację zawodową. – Rozwój tych województw wpadł w błędne koło – ze względu na wysokie bezrobocie, mają niższy wzrost gospodarczy, a przez niższy wzrost gospodarczy, nie ma chętnych do inwestowania. To z kolei prowadzi do tego, że nie powstają nowe miejsca pracy. Koło się zamyka – Pomóc mogą jedynie pieniądze na nowe etaty i migracja. W tych regionach dużo więcej pracy nie będzie – powiedziała Sędzimir-Domanowska.
Powinniśmy się przygotować na jeszcze wyższe bezrobocie. W lutym może sięgnąć nawet 13,5 proc. - Pociesza fakt, że w styczniu było więcej ofert pracy w porównaniu do grudnia. Przedsiębiorstwa planują też zwolnienia o prawie jedną trzecią mniejsze, niż rok temu – ekonomistka PKO za wzrost bezrobocia wini zimę. Ze względu na pogodę, zatrudnienie jest mniejsze w rolnictwie, budownictwie i turystyce, a do urzędów pracy wróciły osoby po stażach i kursach, korzystające z programów aktywizacji zawodowej.
W tej chwili ponad 80 procent osób pozostających bez pracy nie ma w Polsce prawa do zasiłku, jedna trzecia to bezrobotni długotrwale, dla których ciężko będzie znaleźć zatrudnienie – Pracownicy nie są dopasowani do wymogów pracodawców. To oczywiście wina transformacji, struktura powoli się poprawia, ale potrzeba jeszcze wielu lat, by to zmienić - mówi Przemysław Kwiecień z XTB. Zmiana będzie możliwa dzięki dwóm czynnikom – część osób musi na stałe opuścić rynek pracy, a uczelnie muszą tworzyć programy kształcenia razem z pracodawcami.
Stopa bezrobocia według unijnej metodologii (w której liczone są tylko osoby aktywnie poszukujące zatrudnienia) w Polsce wynosi jednak mniej - ok. 10 procent, a więc jest bliska średniej w Unii Europejskiej. Można więc sądzić, że jakaś część różnicy pomiędzy wynikami to osoby pracujące w szarej strefie. - Na rozkwit szarej strefy wpływa wiele czynników. Wysokie podatki, sztywne umowy. Jak przedsiębiorca ma dwóch pracowników i dostanie jedno duże zlecenie, to weźmie pracowników na czarno, bo nie będzie chciał ryzykować – Przemysław Kwiecień powiedział naTemat, że państwo powinno zamiast tworzyć miejsca pracy, stwarzać przedsiębiorcom możliwości do zatrudniania. Bo na niższym bezrobociu zyskują wszyscy – pracownikom łatwiej o pracę, więcej pracowników wytwarza więcej produktów i usług, a więc rośnie cała gospodarka, zaś do budżetu wpływa więcej pieniędzy z podatków.