Przedsiębiorca Evander Broekman i społeczność gminy jezior De Fryske Marren pamiętali o polskich bohaterach, choć od zakończonej tragedią nocnej akcji naszych pilotów minęło już 76 lat. – Niezwykle ważne, by pamiętano o tej załodze, i aby Polacy wiedzieli, jak traktowani są tu bohaterowie – oświadczył Evander Broekman, podczas odsłonięcia pomnika polskich lotników.
Jednak najbardziej wzruszycie się oglądając film, czego dokonali Holendrzy, aby upamiętnić polskich pilotów. Miejsce spoczywania wraku otoczono stalową barierą, następnie wypompowano wodę odkrywając wrak. Wydobyto maszynę, uzbrojenie, a ciała pilotów spoczęły na cmentarzu.
W 2016 roku na dnie sztucznego jeziora Ijsselmeer w Holandii (podczas wojny był to fragment nad Morza Północnego) odkryto wrak bombowca Vickers Wellington zestrzelonego 8 maja 1941 roku przez niemiecki myśliwiec. To maszyna z 305. Dywizjonu Bombowego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego „Ziemi Wielkopolskiej”. Spoczywała 5 metrów pod wodą. Mieszkańcy okolicznych miejscowości pamiętali o toczących się niegdyś nad ich głowami zaciekłych walkach powietrznych.
– Wiedzieliśmy, że prawdopodobnie w środku znajdują się szczątku ludzkie, uznaliśmy, że bardzo ważne jest wydobycie wraku, by zorganizować tym ludziom pogrzeb – powiedział Fred Veenstra burmistrz gminy. Operacja była niezwykle trudna technicznie i kosztowna. Historią od dwóch dni żyje cała Holandia. W mediach pokazywane są zdjęcia pilotów.
2 maja w holenderskim Oudemirdum odsłonięto pomnik upamiętniający polską załogę bombowca. Na pokładzie Wellingtona zginęli kapitan Maciej Socharski, sierżant Jan Dorman (pilot), plutonowy Zdzisław Gwóźdź (drugi pilot), kapral Ludwik Karcz (strzelec pokładowy), plutonowy Stanisław Pisarski (strzelec pokładowy) i plutonowy Henryk Sikorski (radiooperator). Wydobyto także rzeczy osobiste załogi, a niektóre z muzealiów trafią do Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.