Najpierw opodatkowują naszą pracę, potem odbierają pieniądze, gdy wydajemy to, co zarobiliśmy. Aż 53 proc. naszych dochodów przekazujemy państwu – wynika z raportu przygotowanego przez Instytut Globalizacji. Dlaczego aż tak dużo?
Według danych GUS w sektorze przedsiębiorstw przeciętne wynagrodzenie brutto w roku 2011 wyniosło 3 339 zł. Tyle przeciętny Polak oficjalnie otrzymuje za pracę, którą wykonuje. Zanim jednak pieniądze te zostaną mu wypłacone, od kwoty tej już potrąca się podatek dochodowy i składki zdrowotne, emerytalne i chorobowe. Z 3 339 zł robi otrzymuje na ręce już tylko 2 435 zł.
Pracodawca nie ma jednak lepiej - musi za swojego pracownika odprowadzić dodatkowe pieniądze do ZUS, Funduszu Pracy i Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Aby jego pracownik mógł otrzymać przeciętne 3 339 zł (2 435 zł na rękę), musi być w rzeczywistości ponieść koszt aż 4 104 zł! Całkowicie praca okazuje się więc być opodatkowana na poziomie aż 40,7 proc.
Ale wracając - na rękę otrzymujemy 2 435 zł. Niestety i tych pieniędzy nie możemy w całości zatrzymać dla siebie. Państwo otrzyma ich sporą część, gdy postanowimy wydać je w sklepach, w butikach i na stacjach benzynowych. Praktycznie wszystko jest jakoś opodatkowane – kluczowa tutaj jest wysokość podatku od towarów i usług (VAT) i podatku akcyzowego.
GUS przyjmuje, że blisko 25 proc. zarobionych pieniędzy gospodarstwa domowe przeznaczają na żywność i napoje bezalkoholowe. Drugą pozycją są koszty związane z użytkowaniem mieszkań oraz dostępu do nośników energii. Reszta wydatków rozkłada się pomiędzy transport (tutaj istotną rolę odgrywają ceny paliwa czy biletów komunikacji miejskiej), używki (alkohol i tytoń), ubrania, służbę zdrowia, czy życie kulturalne (np. bilety do kina).
W takim razie ile jeszcze oddamy państwu w podatkach? Instytut Globalizacji zakłada, że żywność i napoje bezalkoholowe przeciętnie opodatkowane są w wysokości 5 proc. ceny netto – jest to przede wszystkim VAT. Z kolei takie dobra jak wyroby tytoniowe, alkohol czy paliwo są tak bardzo obciążone podatkami, że nawet gdy statystycznie kupujemy ich cztery razy mniej, możemy wydawać na nie trzykrotnie więcej pieniędzy.
W raporcie Instytutu uśredniono stawki VAT i wyliczono przeciętne opodatkowanie dla wszystkich dóbr konsumpcyjnych - na poziomie ok. 18,5 proc.
Okazuje się więc, że wydając nasze ciężko zarobione 2 435 zł wciąż zasilamy budżet państwa dodatkowymi pieniędzmi. Do rzeczywistej dyspozycji zostaje nam tylko 1 935 zł. Tylko tyle nie trafia w ręce urzędników państwowych. Na końcu łańcuszka zostaje w ten sposób zaledwie 47 proc. tego, co z trudem wypracowaliśmy.
Skoro tyle płacimy państwu, ile dopłacamy władzom publicznym do realizacji ich celów?
Instytut Globalizacji sprawdził, że najwięcej dorzucamy do państwowych rent, emerytur oraz służby zdrowia - łącznie ok. 1000 złotych rocznie. Jednocześnie na obsługę długu publicznego przekazujemy więcej niż na infrastrukturę, czy też administrację publiczną. Niech ciekawostką będzie to, że za pośrednictwem podatków każdy z nas dorzucił także 222 zł do budowy infrastruktury na Euro 2012.