Studenci Politechniki Rzeszowskiej skarżą się na słaby poziom nauczania języków obcych na ich uczelni. Półtorej godziny tygodniowo to za mało, by dobrze nauczyć się języka - żalą się. Podobny problem mają studenci z większości polskich uczelni.
Rzeszowscy studenci przysłali list do "Gazety Wyborczej". w którym buntują się przeciwko systemowi nauki języków obcych na Politechnice Rzeszowskiej. "Prowadzący nie kwapią się z uczeniem studentów języka, tylko chcą najprościej odbębnić swoje zajęcia" - napisali.
Studenci zwracają uwagę, że w pierwszym terminie egzaminy z języków oblała połowa zdających z dwóch wydziałów. "Skoro ponad 50 proc. studentów ma wielkie problemy z uzyskaniem zaliczenia (…) to chyba coś nie tak z osobami próbującymi przekazać wiadomości" - stwierdzają w liście do gazety.
Skarżą się studenci z Rzeszowa, ale podobne językowe problemy są regułą w większości polskich uczelni. Te niepubliczne, na których studenci płacą czesne, często oferują zwiększoną pulę godzin nauki języka obcego.W ramach studiów na uczelni publicznej student dostaje 120 godzin nauki języka, czyli najczęściej 1,5 godziny tygodniowo.
Rozwiązanie? Studenci z Inicjatywy Paragrafu Czwartego, nieformalnej grupy studenckiej zawiązanej na Uniwersytecie Wrocławskim, proponują zewnętrzny audyt skuteczności nauczania języków i zwolnienie najsłabszych lektorów. Zaraz jednak dodają, że to niemożliwe, bo "zależności na uczelniach są zbyt silne".
120 godzin nie wystarcza na dobre przygotowanie się do egzaminu językowego. Bo nauka języka na technicznej uczelni dodatkowo wzbogacona jest technicznym słownictwem. Studenci muszą włożyć bardzo dużo pracy własnej w przygotowania.