
– Babcia trzyma kasę. I jak dziadek dostanie od niej pieniądze na zakupy, to sprawdza, gdzie jest najtaniej, np. po marchewkę idzie do Carrefoura, a po ziemniaki do Biedronki. W ten sposób zaoszczędzi jakąś złotówkę. A dla niego to dużo – opowiada wnuczek Andrzej. Odkąd Małgorzata została wdową, to większą wagę przywiązuje do cen i więcej czasu poświęca na zakupy. Utrzymuje się z niewielkiej emerytury. Niemalże połowę z 950 zł przeznacza na leki, a do tego musi opłacić rachunki. Gdyby nie pomoc dzieci, nie starczałoby jej na jedzenie. – Zawsze patrzę, gdzie jest taniej i porównuję ceny w kilku sklepach. Jak było mięso w promocji w Biedronce, to kupiłam na zapas – opowiada. O tym, jak ciężko żyje się niektórym emerytom przekonała się Ewa, właścicielka kwiaciarni.
Oni (starsi ludzie – red.) tylko czekają na jakieś promocje. Jak np. przecenię kwiatki, to nieważne, czy im się podobają, czy też nie, od razu biorą. Wystarczy, że towar jest o 50 groszy tańszy i wysprzedaje się natychmiast.
Dla zabicia czasu
Ale są i seniorzy, którym emerytura pozwala na spokojne zakupy w droższym spożywczaku tuż pod blokiem, jednak celowo jadą na drugi koniec miasta. Tak było z babcią Pawła. Wsiadała w tramwaj przy Pl. Wilsona i jechała aż do Hali Mirowskiej. – Kiedyś jej mówiłem, że przecież mogę zawieźć, pomóc z tymi zakupami. Ona na to, że sobie wyjdzie rano, pojedzie do sklepu, pooddycha świeżym powietrzem i pół dnia ma już z głowy. "Bo ile można oglądać te durne seriale?" – pytała.
Dorabiają i handlują na ulicy
Starszej kobiecie przeszkadzam w jedzeniu śniadania (sucha bułka z twarożkiem). Ukryła się przed słońcem w cieniu hali. Handluje książkami i kryształami, które równiutko poukładała na kocu. Zjawia się tu codziennie, choć dziś do godziny 12. jeszcze nic nie sprzedała. – Zostały mi te kryształy, a przecież ich nie zjem – uśmiecha się szeroko i pokazuje braki w uzębieniu. Książki dla dzieci wycenia na 5 zł, poważniejsze i bardziej opasłe pozycje – nawet na 25 zł. – Mam 750 zł renty, mieszkam z pieskiem. Stary, ma aż 18 lat. Tutaj sobie zawsze dorobię, kilkaset złotych nawet – mówi. A i towarzystwo ma. Obok niej stoi zadbana blondynka z balejażem. Ale też narzeka, że ciężko jej związać koniec z końcem.