
Taktyka była prosta, polegała na tym, że 4 osoby robią naradę, a kapitan słucha przeciwników, dzięki temu nie powtórzymy ich odpowiedzi. Problem polega na tym, że nasz kapitan ze stresu nie usłyszał "męskie", a skoro nie naradzał się z nami, to od nas też tego nie usłyszał. Czemu postanowił być indywidualistą i olać nasze zgodne podpowiedzi - nikt nie wie