
Memy z nosaczem to kolejna generacja serii. Wcześniejsze edycje to m. in. "Typowy Janusz" oraz "Typowy Mirek" korzystający z wizerunku "typowych" starszych panów, przy kości, z wąsem. Tym razem internauci zauważyli pewne podobieństwo stereotypu Polaka do ssaka z rodziny koczkodanowatych. I lawina memów ruszyła. Dlaczego nie do szympansa czy goryla? To byłoby chyba zbyt oczywiste. Za tym "odkryciem" stoi nie kto inny jak Testoviron – tajemnicza persona, która zasłynęła w necie... obrażaniem Polaków.
Nosacz sundajski, nosacz (pol. Polak, ang. proboscis – proboszcz)
"Grupa zamieszkałych aktualnie na wyspie Borneo w Indonezji polskich imigrantów, którzy z niewiadomych przyczyn przybrali wygląd i rozum małpy, zachowując jedynie swój charakterystyczny „syndrom Polaka”, objawiający się między innymi nazwaniem swojego potomstwa „Seba” czy „Karyna”, częstymi wizytami w Biedronce, czy oglądaniem seriali paranoicznie paradokumentalnych takich jak "Dlaczego ja?", "Ukryta prawda" czy "Trudne sprawy". Czytaj więcej
Nosacze są tak jak większość "Typowych Polaków"... leniwe, jednak z innego powodu. One nie chcą "zarobić i się nie narobić". – Są roślinożerne więc dużo czasu spędzają na odpoczynku, bo trawienie jest dosyć skomplikowane i długotrwałe – tłumaczy profesor Bogusław Pawłowski, kierownik Katedry Biologii Człowieka z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Poza tym nosacz jest bardzo sympatyczny. Jest świetnym pływakiem, może przepłynąć nawet rzekę. Lubi się też bawić w wodzie. To też spokojna małpa, nikomu nie wadzi, bardzo rzadko są konflikty w grupie – tłumaczy profesor. Według Bogusława Pawłowskiego inną małpą, która mogłaby posłużyć jako "szablon" do memów są uakari. Jest łysa, a gdy się wkurzy... czerwieni się na twarzy.
Taki jest nasz obraz, Polaków
To specyficzne poczucie humoru nie jest niczym nowym. Od lat przecież śmiejemy się z naszych zaściankowych cech np. w kabaretach czy literaturze. Marcin Daniec ma swoją popisową serię skeczy z Polakiem-kibicem, Witold Gombrowicz też nie miał litości dla stereotypów "wyszedł doszczętnie zdemoralizowany, typowy inteligent-chamuś z gębą tak kretynicznie krotochwilną, obmierźle sprośną i plugawo zbaraniałą, że skoczyłbym mu na tę jego gębę, gdybym się siłą nie powstrzymał" - czytamy w "Ferdydurke".
"Myślę, że trzeba mieć do tego trochę dystansu. Musimy pamiętać, że większość memów opowiada o patologicznych przypadkach, stąd też taka popularność, bo nie dotyka to każdego. Często ktoś podsyła jakiegoś mema i mówi, że u niego w domu tak się mówi, albo jakaś ciocia, wujek czy sąsiadka i to jest po prostu śmieszne, więc czemu mamy się z tego nie śmiać? Ale czy to jest śmianie się z siebie? Mnie osobiście dotyczy może 5% memów, albo i mniej, ale i z tych 5% potrafię się śmiać."