Alan Wysocki oskarża warszawskie Gimnazjum nr 7 o cenzurę i uniemożliwienie mu wygłoszenia przemówienia na koniec roku szkolnego. Opublikował je więc w internecie.
Alan Wysocki oskarża warszawskie Gimnazjum nr 7 o cenzurę i uniemożliwienie mu wygłoszenia przemówienia na koniec roku szkolnego. Opublikował je więc w internecie. Fot. YouTube.com/Alan Wysocki

"Z okazji zakończenia roku szkolnego, zostałem zgłoszony do przemówienia końcoworocznego. Dzisiaj od wychowawczyni dowiedziałem się, że nie dostanę tego przemówienia, bo rada pedagogiczna uważa, że "moje poglądy są przeciwne tej szkole" i że "występuje przeciwko szkole" – napisał kilka dni temu na Facebooku gimnazjalista Alan Wysocki. Na to, co uniemożliwiła mu szkolna cenzura, pozwolił mu jednak YouTube. I wybuchł skandal.

REKLAMA
– Nasza szkoła nigdy nie była neutralna pod względem światopoglądu, religii, czy przekonań politycznych. Nigdy nie traktowano nas równo. Dzielono uczniów na tych, których lubiliście i tych, których nie lubiliście. Ci, których lubiliście nie mieli odwagi mówić na głos tego, co myślą – zaczyna swoje przemówienie opublikowana na YouTube Alan Wysocki. Po czym podkreśla, że on należał do tych, którzy się nauczycielom z Gimnazjum nr 7 nie podobali, bo nie bali się okazywać poglądów. – Za to spotkało mnie chociażby obniżenie ocen oraz zachowania – podkreśla.
– Pamiętam, jak na lekcji wychowania do życia w rodzinie w rodzinie słuchaliśmy o obronie życia poczętego. Pamiętam, jak znajomi opowiadali mi o tym, jak nauczycielka tego przedmiotu pokazywała im filmy Ordo Iuris, które pokazywały rzekomy zabieg aborcji. Pamiętam, jak moja mama usłyszała, że wojujący ateizm nie jest i nie będzie mile widziany w tej szkole – wylicza Alan. Świeżo upieczony absolwent gimnazjum twierdzi, że takich sytuacji było w szkole więcej, a "nauczycieli trakcyjnych uczniów równo można było policzyć na palcach jednej ręki".
– Na szczęście dzisiaj kończmy edukację w Gimnazjum nr 7 przy Łazienkach Królewskich, z czego niezmiernie się cieszę razem z moimi rówieśnikami. Nie zatęsknimy i nie będziemy miło wspominać tych trzech lat edukacji. Mam nadzieję, że nasze przyszłe szkoły będą o wiele bardziej przyjazne dla ich nowych uczniów – podsumowuje.
Jak dowiadujemy się od innych uczniów Gimnazjum nr 7, nie wszyscy popierają jednak słowa Alana Wysockiego. – Jest tam wiele kłamstw. Przemowy na koniec roku nie czyta Alan, bo była rada i wybrali innych uczniów. Uznali, że Alan czytał w tamtym roku i tak się ciągle to zmienia – tłumaczy naTemat uczennica pragnąca zachować anonimowość.
– Jeśli Gimnazjum nr 7 jest takie okropne, to dlaczego gdy Alan w pierwszej klasie powiedział żeby zdjęli krzyże w salach, zwołali rade i to zrobili? – pyta. – To jest gimnazjum integracyjne, jest bardzo wyrozumiale. Pani dyrektor dziś przez to płakała – dodaje nasza rozmówczyni.