Siedem ofiar, kilkudziesięciu rannych i trwające od trzech dni protesty – to reakcja na informacje o spaleniu dużej ilości egzemplarzy Koranu w amerykańskiej bazie w Afganistanie. Co teraz może się stać? Czy odbije się to na bezpieczeństwie polskich żołnierzy? Dlaczego Afgańczycy zareagowali z taką wściekłością? Na te pytania odpowiada naTemat afganolog Jakub Gajda.
naTemat: Antyamerykańskie protesty przyciągają już tysiące Afgańczyków. Czy spalenie Koranu może stać się iskrą do większego wybuchu?
Jakub Gajda: Jeśli miałoby do tego dojść, to nie byłoby to jedynym powodem.
Jakub Gajda - ekspert Fundacji Pułaskiego, publicysta i tłumacz prasowy z języków: perskiego, dari, tadżyckiego i paszto. Założyciel strony afganistan24.org
Pamiętajmy, że bardzo napięta sytuacja utrzymuje się w Afganistanie już od dłuższego czasu. Coraz bardziej skomplikowane jest położenie prezydenta Karzaja, który rzekomo prowadzi rozmowy z talibami – nie ma zresztą za bardzo wyjścia. Społeczeństwo afgańskie o tym wie. Ale póki w Afganistanie jest jeszcze tak wiele oddziałów NATO, to do jakiejś ogromnej eskalacji przemocy raczej nie dojdzie. Na pewno jednak siły antyrządowe będą jeszcze przez długi czas wykorzystywać tę historię, by skierować opinię publiczną przeciwko zachodnim wojskom.
Właśnie. Talibowie szczególnie głośno wzywają teraz do atakowania NATO. Afgański żołnierz zastrzelił dziś dwóch amerykańskich żołnierzy. Co to może oznaczać dla naszych sił w prowincji Ghazni? Czy Polacy mogą spodziewać się dodatkowych problemów?
Ghazni jest na pewno bardziej niebezpieczna niż stosunkowo spokojne prowincje na północy. Działają tam różne grupy, od talibów po oddziały siatki Hakkaniego. Na pewno będą chciały wykorzystać nowe możliwości propagandowe. Można się spodziewać więc, że do mniejszych lub większych incydentów w najbliższym czasie dojdzie również i w Ghazni. Każdy Afgańczyk powie, że nie ma nic do obcokrajowców, natomiast nie zdzierży obcych żołnierzy.
To nie pierwsza tego typu sytuacja w tym kraju. Jego mieszkańcy masowo demonstrowali chociażby po publikacji karykatur Mahometa w jednej z duńskich gazet. Podczas zeszłorocznych protestów wywołanych spaleniem Koranu przez pastora z USA zginęły 24 osoby. Co sprawia, że Afgańczycy reagują w takich chwilach z taką agresją?
Po pierwsze, nie myślmy, że są oni bardziej radykalni niż inni muzułmanie. Jest inaczej – większość Afgańczyków jest bardzo tolerancyjnych wobec innych religii. Nie można jednak zapominać, że od 1979 roku w Afganistanie właściwie cały czas trwa konflikt zbrojny. W kraju panuje marazm, ludzie są potwornie zawiedzeni swoim rządem, ale również tym, co zrobił, albo czego nie zrobił, Zachód. A na pewno nie poprawił ich warunków życia. Afgańczycy to dzieci wojny, nie znają innej rzeczywistości, więc są
Pasztunowie - największa grupa etniczna Afganistanu i Pakistanu
generalnie przeczuleni i skorzy do walki o wszystko. A że szkoły koraniczne przez długi czas były jedyną namiastką systemu edukacji, to religię łatwo wykorzystać do manipulowania nastrojami społecznymi. Jeśli dodamy do tego tradycyjny pasztuński kodeks honorowy, który nakazuje bronić świętości, to możemy zrozumieć ich reakcje. Teraz ważnym jest, żeby nie pojawiły się żadne kolejne doniesienia o bezczeszczeniu symboli islamu. Afgańczycy i tak będą wzburzeni przez wiele tygodni, a może i miesięcy.