
Obecne pokolenie wychowało się w szerokopasmowym internecie, a media społecznościowe to ich żywioł. Młodzi, którzy przez pół dnia ślęczą z twarzą w smartfonach wskakują na głęboką wodę jaką jest przecież studiowanie. A że uczelnie są mało "cool", a "Wyższa Szkoła Robienia Hałasu" jest fikcją to potem wychodzą takie kwiatki jak zdjęcia do legitymacji studenckich wprost ze Snapchata.
"Wystarczy prosta zależność: jeśli przyjąć, że kilkukrotnie zwiększyła się liczebność studentów, natomiast statystycznie liczba ludzi kreatywnych, geniuszy i jednostek "przecudnych, mądrych, pracowitych" jest od dekad w społeczeństwie niezmienna, to efektem musi być "intelektualna pauperyzacja" tego szacownego grona. Dobrych studentów jest ciągle wielu, tylko że częstokroć rozpływają się oni w cienkiej zupie ogółu"
"Pokolenie YOLO i szerzej kultura cyfrowych tubylców podłączonych na stałe do Sieci oczywiście dokłada swoją cegiełkę do tej sytuacji - z każdym nowym ekranem, oknem na świat, zachodzi stopniowa zmiana w percepcji, porządkowaniu i kategoryzowaniu doświadczenia, w tym również doświadczenia uczenia się. Stąd po części wolne przejście od kształcenia w stronę wiedzy, ku kształceniu kompetencji i postaw - pewnego zestawu umiejętności." "Pamiętać jednak trzeba, że taka obserwacja jest zewnętrzna i bazuje w pewnym stopniu na deklaratywno-sentymentalnej postawie - my(starzy) kontra oni (młodzi), czyli dykteryjek zaczynających się od "no, wiesz za moich czasów to było inaczej".
"Współcześni studenci obracają się w świecie w dużej mierze wirtualnym, co z pewnością przekłada się na przykład na problem budowania relacji z drugim człowiekiem i idące w ślad za tym trudności w skutecznym komunikowaniu się. Dostrzegam to, że w trakcie spotkania "face to face" są nieśmiali i raczej nieco wystraszeni, ale w komunikacji poprzez mejla czy Messengera mówią dużo więcej i niestety świadomie uciekają do kontaktu elektronicznego rezygnując z relacji osobistej, co w mojej ocenie jest bardzo niekorzystne w perspektywie ich przyszłości i wyzwań, jakie postawi przed nimi życie."
Współcześni studenci z pewnością umieją szukać informacji. Co z tego, gdy tak naprawdę brak im celu czy autorytetów. Branżowy magazyn "Press" przeprowadził badanie wśród studentów dziennikarstwa pod hasłem "Kto nas zastąpi?". Większość żaków chce pracować w zawodzie, ale i niemal połowa nie ogląda TV tylko wiedzę czerpie... z Facebooka. Przyszłość mediów może być więc zagrożona jeszcze bardziej niż teraz. Do dyskusji pod artykułem włączyli się też sami studenci.
"Spośród sześćdziesiątki na trzecim roku, max. 15 osób ma szanse odnaleźć się w tym zawodzie, ale w większości wypadków są to osoby na tyle ogarnięte życiowo, że pewnie obiorą inną drogę niż robienie mediów.
Cała reszta nie jest zainteresowana światem, tym co prowadzący mają do przekazania cholernie ich lekceważąc, jednocześnie podnosząc larum jak jakaś prośba została odrzucona. Na zadawane pytania zazwyczaj odpowiadali ciszą, bo przecież wstyd jest gadać, nawet jak mogę mieć rację. Zdarzało się też, że kilka osób zachowywało się jak dzieci w podstawówce chcąc wymóc jakieś ulgi, co mnie niesamowicie rozsierdziło. Mimo to, te osoby obroniły swoje prace licencjackie. Chrzanić takie studia."
Politechnika różni się moim zdaniem tym, że łatwiej się na nią dostać, ale trudniej utrzymać. Czyli zupełnie inaczej niż na Uniwersytecie. Oczywiście mówimy o popularnych kierunkach. Po Politechnice też łatwiej znaleźć pracę, tak jak i po zawodówkach. Samo podejście do studiowania jest takie samo. Uczelnie nie nadążają za współczesnym światem, a przez to i potencjał młodych jest niewykorzystywany w pełni. Przecież po co w dzisiejszych czasach kuć książkę na blachę jak można ją w sekundę znaleźć w internecie? No można, ale co dalej?