Kosmetyki marki Fridge są naturalne w każdym calu. Właśnie dlatego muszą być przechowywane w lodówce.
Kosmetyki marki Fridge są naturalne w każdym calu. Właśnie dlatego muszą być przechowywane w lodówce. fot. mat. prasowe
Reklama.
Z pomocą przychodzi polski Fridge, jedyna na świecie marka w pełni naturalnych kosmetyków, które należy przechowywać w lodówce. Schłodzone kremy są jak uczta dla skóry, która zaczyna się już w momencie otwarcia pudełeczka zdobionego uroczą zawieszką. Gdy nakrętka odsłania witaminowy koktajl, w powietrzu rozchodzi się oszałamiający zapach. W przypadku serum do twarzy jest to aromat olejku eterycznego z róży damasceńskiej lub woń olejku neroli kwiatów gorzkiej pomarańczy.
Olejki eteryczne oprócz pięknego zapachu posiadają również dobroczynne właściwości dla naszej cery. Każdy składnik oddziałuje na skórę w konkretny sposób, w kosmetykach nie ma pustych wypełniaczy. To idealna kompozycja, która stymuluje naturalne procesy odnowy komórkowej. Składników jest tyle, ile być powinno, by zadbać o piękno naszej skóry – więcej wcale nie znaczy lepiej.
logo
fot. mat. prasowe
Chłodny wymiar piękna
Dlaczego warto zrobić miejsce w lodówce na kosmetyki Fridge? Powstają one w 100 proc. z naturalnych składników – nie zawierają ani grama konserwantów lub alkoholu. Dzięki chłodzeniu naturalne składniki pozostają świeże na dłużej, a skórę ożywi dobroczynny wpływ przynajmniej siedmiu substancji czynnych. Jedną z nich jest witamina C, której zawartość w oleju z dzikiej róży jest 30-krotnie wyższa niż w tej samej ilości soku z cytryny. A antyoksydanty? To oczywista oczywistość.
Ale nie chodzi "tylko" o kwestię trwałości kosmetyków. Schłodzone kremy poprawiają krążenie w skórze, niwelują obrzęki i zapewniają cerze świeżość. Kto wie czy generałowa Zajączkowa, zamiast brać zimne kąpiele, nie wolałaby sięgnąć po kremy z lodówki. Opakowanie kremu lub serum to wydatek rzędu 135-300 zł, który blednie przy sztucznych kosmetykach ekskluzywnych marek za tysiąc, a nawet dwa tysiące złotych. Data przydatności jest jasno określona: 2,5 miesiąca.
logo
fot. naTemat
Zrób to sama
Inspiracją dla twórczyni marki Fridge, Magdaleny Beyer, były jej własne kłopoty z dobraniem odpowiedniego kosmetyku. Beyer, malarka, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych, a potem pracownica agencji reklamowych, ma wrażliwą cenę, której nie służą masowo produkowane kremy. Nawet kosmetyki reklamowane jako ekologiczne drażniły jej skórę.
Ponad 10 lat temu, gdy rynek kosmetyków naturalnych nie był rozwinięty, a kosmetyki ekologiczne były nowinką, stwierdziła, że weźmie sprawy w swoje ręce. Wraz z młodym zespołem pasjonatów, biologów i biotechnologów, stworzyła nową kategorię kosmetyków: kosmetyki świeże. Tak powstała marka Fridge, która pierwsze dwa lata poświęciła drobiazgowym badaniom laboratoryjnym nad najlepszym składem specyfików. W podjęciu decyzji pomógł Beyer zakup pocysterskiego folwarku w Starzyńskim Dworze. Teraz uprawia w nim różę, z której tłoczony jest olej służący do tworzenia w pełni naturalnych kosmetyków. Dziś w laboratorium Fridge, oprócz świeżych kosmetyków, powstają ciągle nowe pomysły na kremy, balsamy, perfumy a ostatnio nawet na ekstremalnie naturalne substancje myjące. Zauważyła je już nie tylko polska, ale i światowa prasa, np. designerski magazyn "Wallpaper".
Beyer jest dumna ze swojego pionierskiego przedsięwzięcia. Poszła w ślady babci – w latach 30-tych jednej z pierwszych kobiet pilotujących szybowiec, oraz ojca żeglarza. Jej przygoda z kosmetykami stała się pasjonującą wyprawą po młodość. Choć – jak zastrzega Beyer – czasu nie da się cofnąć, to można wspomóc naturalne procesy regeneracyjne skóry. Swoim kosmetykom śmiało daje własną, promienną twarz.
logo
fot. mat. prasowe
Mroźna obietnica
Bestsellerowym kremem "1.1 face the cream" zachwycała się na swoim blogu Kasia Tusk. Jak dowiodły badania laboratoryjne, krem w 28 dni zmniejsza istniejące zmarszczki do 35 proc. oraz zapobiega powstawaniu nowych . Ale dziś marka Fridge to nie tylko kremy dla cery wysuszonej, tłustej, wrażliwej i mieszanej. To także jedyny na rynku w 100 proc. naturalny, oddychający podkład do twarzy "ff.1 fabulous face", który również wymaga przechowywania w lodówce. Podobnie balsamy do ciała, maseczki i peelingi.
Wyjątkiem od "lodówkowej" zasady są m.in. zapachy. I tak na przykład urzekającej wonią jaśminu, pieprzu i mandarynek wody perfumowanej "Between words" nie trzeba przechowywać w lodówce. Wielbicielkom bardziej egzotycznych klimatów do gustu przypadnie woda pachnąca błękitnym i różowym lotosem.
Zwolenniczki zdecydowanych zapachów powinny wypróbować kompozycję "Dirty whisky", w którym szlachetna woń alkoholu miesza się z bergamotką, cedrem i paprocią. Trwałość wód perfumowanych to 24 miesiące. Tak jak wszystkie inne wyroby marki są w 100 proc. naturalne i nietestowane na zwierzętach.
logo
fot. mat. prasowe
Zimna kalkulacja
Coraz większą uwagę zwracamy na skład produktów żywnościowych. Studiujemy etykiety, unikamy konserwantów. Tymczasem w przypadku tego, co najcenniejsze – naszej twarzy – czasami tracimy czujność. Bezrefleksyjnie smarujemy się kremami, nierzadko z wyższej półki, których termin przydatności liczony jest w latach.
Trzeba na chwilę przystanąć i zastanowić się, dlaczego rzekomo ekologiczny kosmetyk może miesiącami zalegać na półce. Prawdziwie naturalne specyfiki mają znacznie krótszą datę ważności, a przechowywać je trzeba w lodówce. To co, gotowa na chłodną ucztę?

Artykuł powstał we współpracy z Fridge.