Ta informacja zelektryzowała opinię publiczną – NFZ szuka oszczędności i decyduje się nie podpisywać umowy z najlepszą w regionie i jedną z najlepszych klinik kardiochirurgicznych w kraju. Prawda jednak jest bardziej złożona, a decyzja NFZ zgodna z obowiązującym prawem.
– To bardzo zła wiadomość – komentuje decyzję NFZ Paweł Buszman, prezes Polsko-Amerykańskich Klinik Serca. Gdańskie Centrum Sercowo Naczyniowe, jedna z placówek należących do PAKS, nie została wpisana na listę szpitali finansowanych przez NFZ. – Osoby wymagające interwencji kardiochirurgicznej zostaną pozostawione bez należytej opieki – dodaje nasz rozmówca.
To była ważna placówka
Zdaniem prezesa PAKS, gdańska klinika wykonywała niemal jedną trzecią wszystkich zabiegów ratujących życie, jakich dokonywano w całym rejonie. Gdański oddział jest wpisany w mapę potrzeb województwa, a lekarze, którzy tam pracują, to wysokiej klasy specjaliści. – Przyjmowano najcięższe przypadki, a legitymizujemy się najniższą śmiertelnością na tle wojewódzkich i centralnych placówek w Polsce – twierdzi prezes PAKS.
– To nie jest żadna nowa wiadomość. Odkąd zmieniły się przepisy ustawy, dokładnie określające warunki, które musi spełniać placówka medyczna zanim zostanie wciągnięta na listę szpitali, kilkukrotnie informowaliśmy PAKS o tym, że klinika w Gdańsku nie dostanie finansowania. Musimy poruszać się w ramach przepisów, ustawodawca nie daje nam prawa do dowolnego ich interpretowania – komentuje sprawę Mariusz Szymański, rzecznik gdańskiego oddziału NFZ.
Ustawa jasno określa, że aby zostać wciągniętym na listę szpitali, trzeba spełnić szereg wymogów. – Sprawdza się je punkt po punkcie. Musi być izba przyjęć, szpitalny oddział ratunkowy i kilka innych oddziałów jak na przykład ogólny, internistyczny. PAKS w sensie funkcjonowania szpitali sieciowych nie spełniali warunków. Nie są szpitalem, nie mogą jako szpital podpisać umowy z NFZ, są kliniką – przekonuje Szymański. – Działają na dokładnie takiej samej zasadzie, jak szpitale jednodniowe, w których leczy się jaskrę. Nie chcę porównywać tu schorzeń, tylko model biznesowy placówki.
Znajdą się zastępcy
Zdaniem prezesa Polsko-Amerykańskich Klinik Serca nikt nie będzie w stanie przejąć na siebie odpowiedzialności za chorych. – Zebranie takiego zespołu ludzkiego, z takim doświadczeniem nie potrwa miesiąc ani nawet trzy miesiące. nie ma obecnie szpitala wojewódzkiego, który z dnia na dzień przejmie 600 pacjentów – przekonuje Buszman.
Odmiennego zdania jest jednak rzecznik NFZ: – Jedna placówka funkcjonuje już od lat, niemal w tym samym miejscu, to Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. Będzie jeszcze jeden szpital, więc będzie można mówić o tak ważnej dywersyfikacji.
Placówce, która nie dostanie pieniędzy z NFZ, grozi zamknięcie. – NFZ nie podpisuje umów z lekarzami, nie możemy zajmować się zatrudnieniem. My jesteśmy tylko płatnikiem za usługi lekarskie, które placówki świadczą pacjentom. Oczywiście te placówki, które mają podpisaną z NFZ umowę – twierdzi Szymański, który podkreśla w rozmowie z naTemat, że lekarze z gdańskiej kliniki PAKS mieli dość czasu na podjęcie decyzji o ewentualnej zmianie pracy.
– Klinika może wystartować w konkursie. Będziemy potrzebować placówki świadczącej usługi na terenie Wejherowa. Choć oczywiście z siedzibą w Gdańsku nie mają dużych szans na wygranie, trzeba by pomyśleć o ewentualnej zmianie siedziby – zaznacza Szymański.
Takie są przepisy ustawy
Klinika wykonywała zabiegi w chorobach aorty, osierdzia i w przypadku nowotwórów serca. Przeprowadzano operacje, zarówno planowe jak i w ramach ostrego dyzuru, w przypadku zagrożenia życia czy zdrowia. Operowano pęknięcia przegrody międzykomorowej czy ostre dysfunkcje zastawek serca w przebiegu zawału.
O tym, że klinika może zniknąć z mapy placówek finansowanych przez NFZ wiadomo było od jakiegoś czasu. Prezes PAKS kilkukrotnie odwoływał się od decyzji NFZ. Wygląda jednak na to, że batalia została przegrana, a decyzja NFZ jest ostateczna. – To nie nasza wina, takie są przepisy – tłumaczy rzecznik Mariusz Szymański.