Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że zbliżająca się zima w Polsce da nam w kość. Już teraz na zewnątrz nie jest zbyt ciepło, a nocą na termometrach widzimy tylko kilka kresek ciepła. To i tak nic w porównaniu z tym co przeżywają teraz Amerykanie i Rosjanie.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Zima zaatakowała Stany Zjednoczone wyjątkowo wcześnie. W rejonie Gór Skalistych spadło tak dużo śniegu, że trzeba odkopywać całe auta. W stanie Montana tysiące mieszkańców jest odciętych od świata. Zniszczeń dopełniają wichury, łamiąc gałęzie i uszkadzając dachy. W miejscowości Havre spadło prawie 40 centymetrów śniegu, a zaspy są wysokie na ponad 1,5 metra. Tyle śniegu tam napadało ostatnio w październiku... 1914 roku.
Mróz i śnieżyce są niespodzianką również w Kazachstanie. Średnie temperatury są 10 stopni niższe niż norma. Z kolei w rosyjskim Omsku rekordowo zimny był cały wrzesień. Miesiąc zakończył się najniższą temperaturą w ponad 100-letniej historii pomiarów: minus 6,2 stopnie. Poprzedni rekord to minus 4,5 stopnia z 1955 roku. Do tego szaleje tam huraganowy wiatr.
Nie chcemy straszyć, bo czasem wczesny atak mrozów i śnieżyc poprzedzał łagodną zimę, ale tym razem może się spełnić czarny – a raczej biały – scenariusz. Pisaliśmy już, że według ekspertów przed nami zima stulecia. Pamiętajmy jednak, że prognozy mają to do siebie, że nie zawsze się spełniają.