
Brak akcji, przegadany, a wciąga jak bagno. "Mindhunter" to nowa produkcja Netflixa, która przez wielu uważana jest za najlepszy serial tego roku. Tłem serialu jest rewolucja w kryminalistyce z końca lat 70-tych ubiegłego wieku. Na bazie psychologii powołano do życia nowy zawód wśród stróżów prawa: profiler. Analizując ślady na miejscu zbrodni czy rozmowy ze świadkami mogą stworzyć porter psychologiczny mordercy. A to nierzadko jest jedynym sposobem na rozwikłanie tajemnic zagadkowych śmierci.
John E. Douglas to jeden z najwybitniejszych profilerów i agentów FBI, taki prawdziwy Sherlock Holmes. Jeśli gdzieś w filmie, serialu lub książce pojawia się posępny, błyskotliwy facet, który rozwiązuje niemal niemożliwe do rozwiązania tajemnice morderstw, to na bank jest na nim wzorowany. Najbardziej znana kopia to Jack Crawford, czyli agent z książek i filmów "Czerwony smok" i "Milczenie owiec". Douglasa w akcji możemy teraz oglądać w świetnym serialu Netflixa - "Mindhunter". Skupia się w nim na rozmowach z osadzonymi seryjnymi mordercami. Reżyser, David Fincher, udowodnił, że zwykły dialog może przyspieszyć bicie serca i jeżyć włos na głowie. A dobry casting nadaje autentyczności.
