
Dla niektórych bohater, dla innych tchórz. Profesor Ryszard Legutko, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, zabrał głos w dyskusji o praworządności w Polsce. I środową debatę w Parlamencie Europejskim podsumował bardzo dosadnie: "orwellowski seans nienawiści".
Europosła PiS sprowokowały słowa kolegi z Platformy Obywatelskiej. Janusz Lewandowski w swoim wystąpieniu stwierdził, że działania polskiego rządu są "sprzeczne z polską racją stanu i prowadzą do izolacji kraju". Przyznał także, że większość uzyskana przez PiS w wyborach parlamentarnych wcale nie daje tej partii mandatu do łamania prawa, tolerowania ksenofobii czy wycinki Puszczy Białowieskiej.
To jest kolejny orwellowski seans, to jest pokaz siły w stosunku do Polaków i do polskiego rządu. Tu nie chodzi o praworządność, nie chodzi o wartości, tu chodzi o władzę, o to, kto ma władzę. To jest kolejna odsłona tego samego.
Filozof
Profesor Legutko to krakowianin o konserwatywnych poglądach, bliski i od lat wierny prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. – Jego poglądy zawsze były takie same, one nie ewoluowały. Zresztą, ród Legutków jest dosyć znany w Krakowie. To rodzina, co do której nie można mieć wątpliwości, że ma mocno prawicowy rys. Jego siostrzeniec był redaktorem naczelnym "Dziennika Polskiego" – zaznacza krakowski poseł opozycji, który powtarza, że Legutko jako polityk w Krakowie już od dawna nie funkcjonuje. Teraz działa w Brukseli i Warszawie.
Polityk
Mimo miłości do Platona, Legutko porzucił karierę na Uniwersytecie Jagiellońskim na rzecz polityki. Choć – zdaniem naszych rozmówców – tej drugiej szczególnie nie pokochał. – To był jedyny przełom: wkroczył ze świata profesorskiego, intelektualnego zaplecza PiS, w świat realnej polityki, za którą szczególnie nie przepada – ocenia Bogusław Sonik. Inny europoseł mówi wprost, że Legutko szczególnie nie musiał zabiegać o wejście do polityki. – Za każdym razem miał wszystko podane na tacy. Bez trudu dostawał jedynki na listach.
Blisko prezesa
– Między prezesem Kaczyński a Legutkiem jest pewien rodzaj porozumienia. Profesor Legutko był pierwszym kandydatem na ministra spraw zagranicznych, gdy tworzono rząd PiS, ale mimo że długo go namawiano, to odmówił – zdradza europoseł, który prosi o anonimowość. To europoseł Legutko towarzyszył Jarosławowi Kaczyńskiemu podczas spotkania z Angelą Merkel. – On ma bezpośredni kontakt z prezesem Kaczyńskim, dla którego jest idealnym interlokutorem – mówi nam Sonik. Profesora Legutkę i prezesa Kaczyńskiego łączy także miłość do zwierząt. – On jest wielbicielem psów i kotów. Miał ich u siebie bardzo dużo – zdradza jeden z polików. Choć prezes bardzo ceni Legutkę, to podobno w Prawie i Sprawiedliwości nie darzą go zbyt dużą sympatią. – To jest człowiek, który jest arogancki. Bardzo widoczna jest jego arogancja i nonszalancja, które wynikają z przekonania o wysokich kwalifikacjach intelektualnych. Sądzę, że jest osobą bardzo nielubianą w PiS – słyszymy od europosła.