Wpływowy Belg nic sobie nie robi z działań Reduty Dobrego Imienia.
Wpływowy Belg nic sobie nie robi z działań Reduty Dobrego Imienia. Fot. Screen/Twitter
Reklama.
Zaczęło się od krytyki nacjonalistycznych haseł, które pojawiły się na Marszu Niepodległości. Guy Verhofstadt był jednym z tych, którzy najgłośniej mówili o tym, że wśród maszerujących ulicami Warszawy byli skrajni nacjonaliści. Potępił władze, które nie zajęły żadnego stanowiska wobec organizatorów marszu udając, że nic złego się nie stało. "Dlaczego nie ma potępienia faszystowskich symboli ze strony polskiego rządu" – pytał na Twitterze Verhofstadt.
Warto przy tym podkreślić, że belgijski polityk nie potępiał Polski jako takiej, tylko tych, którzy dali przyzwolenie na przemarsz ONR i nie zareagowali na to, co się w Warszawie podczas marszu działo. "W ubiegłym stuleciu Polska wyzwoliła się od nazizmu, faszyzmu i pokonała komunizm. Od przystąpienia do UE Polska jest lokomotywą dla rozwoju demokracji w Europie Wschodniej" – pisał o Polsce. Mimo to przewodniczący frakcji liberałów podpadł zwolennikom dobrej zmiany.
Później jeszcze Belg podpadł "dobrej zmianie" podczas debaty w Europarlamencie – gdy przemawiał, salę obrad opuścił demonstracyjnie europoseł PiS prof. Ryszard Legutko.
Reduta Dobrego Imienia zapowiedziała na Twitterze, że składa pozew przeciwko przewodniczącemu. "W związku ze skandaliczną wypowiedzią Guya Verhofstadta posła do Parlamentu Europejskiego w trakcie debaty poprzedzającej uchwalenie antypolskiej rezolucji, uprzejmie proszę Pana Wojewodę (...) o uznanie Guya Verhofstadta za osobę niepożądaną na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i wydanie decyzji o wydaleniu z terytorium Rzeczpospolitej Polskiej wobec spełnienia przesłanki: zagrożenie ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego" – napisała do Wojewody Mazowieckiego prezes RDI Mira Wszelaka.
Guy Verhofstadt jednak najwyraźniej nic sobie z tego nie robi. – Jestem już na czarnej liście Władimira Putina. Jest ryzyko, ze znajdę się też na czarnej liście pana Kaczyńskiego – stwierdził w odpowiedzi Belg. Trudno o bardziej wymowny komentarz…