
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dzieli je mentalna przepaść, ale przecież powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają, nie wzięło się znikąd. Porównując globalne korporacje i lokalne start-upy, znajdziemy jednak wspólny dla nich mianownik jak chociażby dążenie do ułatwienia ludziom życia na takim czy innym polu. Zresztą duzi zaczynali kiedyś jako mali, a i tak wszyscy są dzisiaj skazani na współpracę. Bo innowacyjność przestaje już być zachcianką znudzonych menadżerów, a staje się filarem sukcesu w biznesie i to wbrew pozorom nie tylko w branży IT.
Żyjemy w ciekawych czasach, w których młode, elastyczne start-upy w dowolnej chwili mogą zrewolucjonizować zarówno całe branże i sektory przemysłu, jak i modele biznesowe. Wprawdzie w wielu kategoriach jesteśmy rynkowym liderem i możemy się pochwalić ponad pięcioma miliardami klientów na całym świecie, ale jeśli chodzi o niekonwencjonalne pomysły wychodzące poza ustalone kategorie i tworzenie zupełnie nowych synergii, start-upy często biją nas na głowę. W Procter&Gamble już 20 lat temu zdaliśmy sobie sprawę, że dzięki postawieniu na szerszy zakres współpracy, zarówno wewnątrz firmy, jak i z podmiotami zewnętrznymi, będziemy czerpali korzyści z tego globalnego trendu.
Artykuł powstał we współpracy z P&G
