Reklama.
I wszystko jasne – właśnie okazało się, na ile Mateusz Morawiecki zmienił skład dotychczasowego rządu. Zmiany w sumie są dwie i dotyczą wyłącznie nowego premiera i byłej premier. Wszyscy pozostali ministrowie zachowali stanowiska, choć tuż przed uroczystością w Pałacu Prezydenckim spekulowano, że fotele stracą choćby Antoni Macierewicz, Witold Waszczykowski czy Jan Szyszko. Nic takiego się nie stało.
Ten spektakl przejdzie kiedyś do historii jak najwieksza zasłona dymna w polskim parlamentaryzmie. A nawet jeśli nie największa, to jedna z najskuteczniejszych. Od kilku dni cała Polska, jak długa i szeroka mówiła o rekonstrukcji rządu, gdy w tym czasie upadały kolejne filary demokracji, Sejm przepychał przez komisję, a potem salę plenarną ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Miała być rekonstrukcja, miały być dymisje, miało być nowe otwarcie. Skończyło się podmianą na stanowisku premiera, Morawiecki pozostając ministrem finansów stanął na czele rządu, a Szydło została wicepremierem bez teki.
Szybko pojawiły się głosy, że całe przedstawienie to kpina z wyborców, z opinii publicznej, szopka i polityczny spektakl, którego jedynym celem było odwrócenie uwagi od rzeczy prawdziwie ważnych. Na nic tłumaczenie Morawieckiego, który zapewnił, że chce przez jakiś czas popracować z tym rządem, by wyrobić sobie zdanie na temat ministrów. Żadnego rządu nie tworzy się "na próbę", a sam Morawiecki i tak jest w tej komfortowej sytuacji, że przez dwa lata mógł sprawdzać, jak pracują jego koledzy z rządu. Jeśli tyle czasu mu nie wystarczyło, to rodzi się pytanie, czy rzeczywiście zasługuje na tak odpowiedzialne stanowisko.
W kuluarach mówiło się, że rząd "dobrej zmiany" będzie teraz jeszcze lepszy, że celem rekonstrukcji ma być nowe otwarcie naszych relacji z Unią Europejską. Jeśli taki był cel, to pozostawienie na stanowiskach ministra Waszczykowskiego i Szyszkę brzmi jak ponury żart. Całe dzisiejsze wydarzenie dowiodło tylko jednego: dziś w Polsce premier rządu nie ma wpływu na kształt swojego gabinetu, bo ten dyktowany jest na Nowogrodzkiej. Tak było, gdy urząd obejmowała Beata Szydło i tak jest dziś, gdy szefem rządu został Mateusz Morawiecki.
W czwartek została upokorzona Beata Szydło, którą posłowie PiS tylko po to uratowali przed konstruktywnym wotum nieufności, by kilka godzin później można było ogłosić jej dymisję. Dziś upokorzeni zostali Mateusz Morawiecki i Andrzej Duda. Obu Jarosław Kaczyński pokazał ich miejsce w szeregu. Pojawiały się głosy, że rekonstrukcja rządu była przedmiotem targów politycznych między Nowogrodzką, a Pałacem Prezydenckim. Na drugiej szali leży ewentualna powtórka zawetowania ustaw o KRS i SN. Jeśli rzeczywiście tak było, to prezydent bardzo tanio sprzedał niezależność sądów w Polsce.
Doprawdy trudno zrozumieć, jakimi meandrami podążała myśl Jarosława Kaczyńskiego, który doprowadził do zmiany rządu. Niby rekonstrukcja, a jedyna zmiana to ta na stanowisku premiera. Niby Beatę Szydło jeszcze niedawno przedstawiano jako jedną z dziesięciu najbardziej wpływowych kobiet na świecie, a właśnie została wicepremierem we własnym rządzie.
Tymczasem Tomasz Siemoniak juz krytykuje Morawieckiego. – To pierwszy minister, który nie miał żadnego wpływu na skład swojego rządu – przekonuje były szef MON w TVN24.
Mogę obiecać, że będzie to rząd, który zbędzie chciał czerpać doświadczenia z dotychczasowych osiągnięć. TO będzie rząd kontynuacji. Będzie rodzina, będzie mieszkanie dostępne dla jak największej liczby osób. To jest możliwe, kiedy kwitnie gospodarka. Z całą pewnością będziemy dbać o zachowanie tożsamości kulturowej Polski, jej dziedzictwo i unikalne możliwości realizacji zadań w przyszłości. Rząd zjednoczonej prawicy będzie rządem całej Polski, żebyśmy byli docenieni także przez tych, którzy na nas nie głosowali.
Pokazaliście, że można wprowadzić zamiany, o których mówili, ze są niewykonalne. Życzę wam, żebyście dalej realizowali wyborcze obietnice. Dziękując państwu za pracę proszę o jeszcze. Jestem przekonany, że życzliwa współpraca jest możliwa. Dla dobra RP. Mam ambicję, żebyśmy zrealizowali wszystkie obietnice. Do ich realizacji potrzeba wiele sił i dobrej woli. Tego wam życzę.
Jest choinka. Chcę pogratulować teki premiera. Może ktoś powie, że w zasadzie nie ma zmiany. Jest zmiana, jest nowy premier, który podjął decyzję, że chce pracować z obecnym gabinetem zanim dokona jakichś zmian. To dobra decyzja, która pozwoli dokonać rzetelnej oceny. Prezes ma wykonywać władzę wykonawczą i ma w tym zakresie współdziałać. Już dziękowałem za ten współudział. Oczekuję, że znikną mankamenty. Służymy naszym rodakom.
Jeszcze jedna znana twarz w gabinecie.
Kamiński też zostaje. Też złożył przysięgę. Też podpisał dokument. Następny proszę.
"Dochowam wierności konstytucji RP, tak mi dopomóż Bóg". Trzymamy za słowo.
Chwila... Miały być zmiany. Gdzie one są? Gdzie zapowiadana rekonstrukcja, gdzie nowe twarze w rządzie?
Wszystko idzie sprawnie, wyczytanie nazwiska, złożenie przysięgi, podpis i następny. Równie dobrze można było puścić materiał z playbacku sprzed dwóch lat.
"Obejmując urząd..." – to już druga przysięga pana ministra. Poprzednią składał dwa lata temu. Kolejny minister pozostaje na swoim stanowisku.
A tyle mówiło się o jej dymisji i likwidacji ministerstwa. Nic z tego. To plotki. Tylko plotki.
Jak na razie tylko premier. Żadnych więcej zmian.
Nic się nie zmienia, Konstanty Radziwiłł pozostaje na swoim stanowisku. Ktoś, mówiąc o rekonstrukcji rządu, chyba sobie zakpił z Polaków.
Wygląda na to, że cała rekonstrukcja rządu ograniczy się wyłącznie do zmiany na stanowisku premiera. Adamczyk też nie zaskoczył, pozostaje w rządzie.
Rolnicy czekają na dopłaty z UE, teraz przynajmniej będą wiedzieć, że opóźnienia to nie wina ministra. Chyba. Skoro pozostał w gabinecie...
Przeprowadziła program Rodzina 500+, bez problemu też przeszła do nowego gabinetu Mateusza Morawieckiego.
No i mamy 100 procent. Szyszko też zostaje. Fatalna wiadomość dla polskich drzew i dzikich zwierząt.
Zakończyła program gimnazjów w Polsce, ale nie zakończyła pracy na stanowisku ministra. Nowa stara szefowa ministerstwa edukacji narodowej.
Podobno był konflikt między nim a Morawieckim. Jeśli tak, to panowie musieli się dogadać. Ziobro zostaje w rządzie.
Jeśli ktoś liczył na wymianę ministrów Macierewicza, Waszczykowskiego i Szyszki, to na razie może powiedzieć, że jest zawiedzony w 60 proc. Waszczykowski też zostaje w rządzie.
No i nie sprawdziły się plotki, Macierewicz pozostaje szefem MON. Gdzie te zmiany?
Dalej bez zmian, Mariusz Błaszczak będzie szefował polskiej policji.
Na razie bez zaskoczeń, Gowin podobnie jak Gliński pozostaje na swoim stanowisku
"Premier z tabletu" pozostaje na stanowisku ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Minister bez teki – była premier zostaje wicepremierem bez przypisania do konkretnego ministerstwa.
Mateusz Morawiecki – ministerstwo finansów.
Premier Morawiecki i Andrzej duda podpisują postanowienia o powołaniu nowego gabinetu. Na sali cisza. Czekamy na ogłoszenie, kto będzie ministrem w nowym rządzie.
Mateusz Morawiecki składa przysięgę na wierność konstytucji i obowiązującemu prawu. – Tak mi dopomóż Bóg – kończy rotę przysięgi, po czym składa podpis na stosownym dokumencie.
PRzedstawianie są kolejni oficjele: prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie, posłowie i senatorowie, doradcy prezydenta. Szczególnie serdecznie witany jest premier Mateusz Morawiecki.
Na sali cisza, czekamy na Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę.
Na sali pojawiają się ministrowie. Jest Macierewicz, jest Ziobro, jest Waszczykowski.
Na sali wciąż nie ma ministrów, nie ma prezydenta Andrzeja Dudy i nie ma posła Kaczyńskiego. Uroczystość miała się rozpocząć o 17, wciąż czekamy.
Za jakiś kwadrans ma zostać ogłoszony skład nowego gabinetu. Od piątku znamy nazwisko premiera, a juz niedługo dowiemy się, kto będzie ministrem. Tymczasem Jarosław Kaczyński wciąż jest w drodze, kilkanaście minut temu wyjechał z siedziby PiS przy Nowogrodzkiej do Pałacu Prezydenckiego przy Krakowskim Przedmieściu.