Żywność drożeje, ludzi na świecie przybywa, a hodowla zwierząt robi się coraz droższa. Mieszkańcy krajów Trzeciego Świata jedzą coraz więcej mięsa, a pastwisk nie przybywa. Holenderscy naukowcy szukają rozwiązania problemu – mięso wyhodowali w laboratorium.
Za kilkadziesiąt lat na świecie żyć będzie 9 miliardów ludzi. Zdaniem wielu naukowców jedzenia może na świecie nie wystarczyć, a jego ceny będą rosnąć. Przestrzeni pod uprawy i hodowlę przecież nie przybędzie - już dziś jedna trzecia kontynentów zajęta jest pod hodowlę zwierząt. Za naszego życia cena hamburgera raczej nie osiągnie miliona złotych, ale w jednym miejscu na świecie nad takimi drogimi kanapkami już pracują.
Czemu tak drogo? Kwestia składników. Nie będzie to wołowina z argentyńskich krów, a befsztyk wyhodowany od początku do końca w laboratorium. Od piątku, gdy na stronie tygodnika Economist ukazał się artykuł o holenderskim naukowcu, który wyprodukował mięso w uczelnianej pracowni, profesor Mark Post z Uniwersytetu w Eidhoven stał się bohaterem setek doniesień medialnych. Kazał wyłączyć telefon w swoim biurze, a jedynym źródłem kontaktu z nim jest jego asystentka. Ponad 100 redakcji z całego świata wysłało pytanie, jak to możliwe, że profesor Post stworzył mięso praktycznie bez pomocy zwierząt.
By wyhodować sobie kotleta, naukowcy pobierają z mięśni bydła komórki macierzyste odpowiedzialne za tworzenie się mięśni. Potem się je mnoży i „karmi” by rosły. Odpowiedzialne za soczystość komórki tłuszczowe hoduje się osobno, by na koniec połączyć wszystko razem.
Polscy naukowcy nie pozostawiają na pomyśle suchej nitki – To jakaś bzdura! – usłyszeliśmy wykonując kolejny telefon do jednej z katedr Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego – nikt tego jeszcze nie spróbował, jest za wcześnie. To nie jest ten etap badań, by ktoś mógł to mięso spróbować.
Hamburger z laboratorium podoba się jednak zagranicznym uczonym. Cytowany przez Rzeczpospolitą pracujący nad tym samym problemem doktor Uniwersytetu Północnej Karoliny w USA, Vladimir Mironov zapewnia, że jeżeli „tylko” uda mu się zdobyć miliard dolarów, swoją metodą będzie mógł wytworzyć każdy rodzaj mięsa: - Masz jakieś preferencje dotyczące smaku, proszę bardzo, jesteśmy w stanie je zaspokoić.
W Polsce ciężko dotrzeć do osób, których praca jest choć trochę zbliżona do tego, co w swojej pracowni robi Mark Post. Nam się jednak udało. - Taki hamburger mógłby kosztować ćwierć miliona euro. Dlaczego? Mięso da się wyhodować w pracowni, ale potrzeba do tego szeregu specjalistów. Mięso to nie drożdże, czy bakterie, trudno jest wykarmić jego komórki, by urosły. Człowiek, by przytyć kilogram, potrzebuje trochę czasu. Z tkankami mięsa jest znacznie trudniej – powiedział naTemat naukowiec zajmujący się inżynierią komórkową.
Profesor Post chce zniszczyć przemysł związany z hodowlą zwierząt. Uważa, że im więcej ludzi będzie żyło na świecie, tym więcej mięsa będą potrzebowali, a dzięki pracy w laboratorium można stworzyć jedzenie bogatsze w substancje odżywcze. Póki co trzeba jednak obejść się smakiem – wyhodowany kawałek mięsa ma 3 centymetry długości, półtora szerokości i pół milimetra grubości. Do przygotowania hamburgera potrzeba by 3 tysięcy takich filetów.
Ze względu na koszty produkcji „sztucznych mięs”, w najbliższych latach nie powinniśmy spodziewać się, że na półkach w supermarketach pojawią się wyprodukowane w laboratoriach polędwice, schaby czy szynki. Zdaniem polskiego naukowca, z którym rozmawialiśmy, na tym etapie zaawansowania technologicznego, produkcja mięsa w laboratorium nie ma sensu - Taniej i szybciej będzie hodować krowy. Przynajmniej na razie.