Konsekwencje przede wszystkim powinien ponieść marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Zgodnie z konstytucją, to on odpowiedzialny jest za to, co dzieje się w Sejmie. On organizuje prace tej izby. Skoro więc zadecydowano, iż prace te będą przebiegały tak, że posłowie opozycji nie będą mogli brać czynnego udziału w głosowaniu, to pełna odpowiedzialność spoczywa na marszałku Kuchcińskim – tak w cyklu #TYLKONATEMAT Cezary Tomczyk z PO komentuje dzisiejszą zaskakującą decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie ubiegłorocznych wydarzeń na Sali Kolumnowej.
To ma dwa wymiary... Z jednej strony mamy wymiar symboliczny, bo 16 grudnia zobaczyliśmy do czego ta władza jest zdolna. Zobaczyliśmy, że "dobra zmiana" potrafi forsować swoje pomysły siłą i nawet kosztem podstawowych zasad demokracji, które wszystkich powinny obowiązywać. Z drugiej zaś strony mieliśmy do czynienia z dniem, który pokazał, że presja wywierana na władzę i obywatelski sprzeciw mają sens.
A co konkretnie stało się wówczas w Sali Kolumnowej?
Nie mogliśmy wtedy swobodnie wykonywać naszej pracy. Praca posła to nie tylko głosowanie, ale i aktywne uczestniczenie w obradach, zabieranie głosu, zgłaszanie wniosków formalnych i poprawek. To wszystko poseł musi robić, by pracować dobrze. My w Sejmie nie występujemy przecież tylko w swoim imieniu, a głównie w imieniu wyborców. Tymczasem 16 grudnia 2016 roku te prawa został nam na Sali Kolumnowej ograniczone. A właściwie je nam zabrano.
Gdy 19 grudnia 2016 roku składaliśmy doniesienie do prokuratury, doskonale wiedzieliśmy, iż na czele tej instytucji stoi Zbigniew Ziobro. Pamiętaliśmy jednak i o tym, że nawet najgorsza władza musi mieć "porządek w papierach" i biurokracja rządzi się swoimi prawami. A naszym celem jest to, by wszystkie te wydarzenia, które mają obecnie miejsce, szybko znajdowały się w prokuratorskich aktach, a śledczy musieli przebrnąć przez niezbędne etapy postępowania, nawet jeśli chcą je jak najszybciej umorzyć. Po co? Dzięki temu za jakiś czas łatwo będzie można do tych wszystkich spraw powrócić.
Poza tym, mamy jeszcze wolne sądy i sprawiedliwe orzekanie nadal jest w Polsce możliwe. Takie sprawy są świetnym argumentem do dyskusji z tymi, którzy może zastanawiają się, dlaczego polskie sądy mają być wolne. A no właśnie po to, by prokuratura obawiająca się oskarżenia kogokolwiek z rządzących mogła być pod kontrolą innej instytucji. Takiej, która jest niezależna i jej celem jest jedynie ustalenie prawdy.
Z dzisiejszego rozstrzygnięcia cieszy się jednak nie tylko opozycja. Na Nowogrodzkiej z radością przyjęli informację, iż decyzję w sprawie Sali Kolumnowej wydał znienawidzony przez "dobrą zmianę" sędzia Igor Tuleya. Prawo i Sprawiedliwość dostało świetny argument do walki z "sędziowską kastą"...
Nie mamy wpływy na to, kto zajmuje się daną sprawą. Wyznajemy zasadę obowiązującą w świecie demokratycznym, według której sędzia wydaje wyrok w imieniu państwa. To jest właśnie kluczowe w wyrokach wszystkich sądów, które działają niezależnie od polityków. Nieważne, czy sędzia nazywa się Malinowski czy Kowalski. Liczy się tylko treść wyroku wydanego w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej.
I w tym przypadku też nie powinniśmy mówić o nazwisku sędziego, a o tym, iż sąd uchylił decyzję prokuratury w całości i podniósł wiele argumentów, które pokazują, że sprawą zajęto się w sposób rzeczowy i bezstronny. Wskazują na to m.in. odniesienia do szczegółowych fragmentów zeznań, które często były ze sobą sprzeczne. Jak choćby dotyczący mnie wątek, w którym chodzi o to, że Andrzej Melak z PiS zeznał, iż 16 grudnia wszystko odbywało się bez najmniejszych wątpliwości, a ja na Sali Kolumnowej nagrałem film, na którym wyraźnie widać i słychać, jak ten poseł mówi do mnie: "Wypad stąd! Nie przejdziesz".
Właśnie to usłyszeli posłowie Platformy Obywatelskiej, gdy chcieli podejść do stołu prezydialnego i zabrać głos na mównicy. Dziś sąd zdecydował więc też o zawiadomieniu prokuratury w sprawie składania fałszywych zeznań przez posłów PiS. To również bardzo ważny, symboliczny wręcz wątek.
Jeśli organy ścigania ostatecznie rzeczywiście dopatrzyłyby się złamania prawa, kto powinien ponieść odpowiedzialność?
To trzy grupy osób. Po pierwsze, konsekwencje powinni ponieść marszałek Sejmu Marek Kuchciński i reprezentujący koalicję rządzącą członkowie Prezydium Sejmu. To oni powinni bowiem stać na straży praw posłów. Zgodnie z konstytucją, to marszałek Sejmu odpowiedzialny jest za to, co dzieje się w Sejmie. On organizuje prace tej izby. Skoro więc zadecydowano, iż prace te będą przebiegały tak, że posłowie opozycji nie będą mogli brać czynnego udziału w głosowaniu, to pełna odpowiedzialność spoczywa na marszałku Kuchcińskim.
Drugą grupą osób odpowiedzialnych za to, co działo się 16 grudnia są natomiast ci posłowie, którzy składali fałszywe zeznania. Jeśli rzeczywiście było tak, jak mówi sąd i ich zeznania były niezgodne z prawdą, to potrzebna jest konfrontacja przed odpowiednimi organami i odkrycie prawdy. Trzecia grupa to ci posłowie PiS, którzy blokowali opozycji wykonywanie swojej pracy na Sali Kolumnowej.
Czy nie obawiacie się, że tak stanowcze słowa i te groźby odpowiedzialności karnej kierowane pod adresem ludzi "dobrej zmiany" działają raczej na waszą niekorzyść? Nie obawiacie się, że po przejęciu sądów PiS szybciej postara się o wyroki dla tzw. totalnej opozycji?
Nie damy się zastraszyć. Nas ludzie wybrali także po to, byśmy świadczyli za prawdą. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym nie wykonywać swoich obowiązków lub czegoś nie powiedzieć tylko ze względu na strach przed represjami ze strony PiS. Nie boję się takich represji. A jeśli one kiedykolwiek nastąpią, to trudno. Taka praca... Tymczasem do końca będziemy walczyli o to, by w Polsce nie było wyroków politycznych i sądy mogły w bezstronny sposób orzekać, bo to esencja demokracji. Jeśli ją stracimy, nie będzie sensu walczyć już o cokolwiek innego. Wtedy będzie, jak w krajach, których nazw nawet nie chce wymieniać...
Wierzycie, że do kogokolwiek to jeszcze dojdzie? Sondaże jasno pokazują, że Polacy są zmęczeni ciągłymi sporami, a synonimem spokoju staje się dla nich Prawo i Sprawiedliwość.
Gdy patrzę na atmosferę w Polsce przypomina mi się słynny esej Václava Havla "Siła bezsilnych", który opowiada o końcu lat 70-tych w Czechosłowacji, gdy wydawało się, że ówczesnego systemu nie da się pokonać. Bo miał wszystko. Od milicji, przez pieniądze, po media. A jednak później ten system udało się pokonać i zakłamanie przegrało.
W tym kontekście ten 16 grudnia staje się dla nas symbolem, gdyż wówczas we współczesnej Polsce zauważono, że jednak można coś zrobić i powiedzieć władzy "stop". Robiąc to zgodnie z prawem i w tego prawa obronie. Oczywiście pewne gorące emocje z czasem ustają, ale nie możemy zakładać, że i ten system jest nie do zmiany.
Czy przypadkiem wcześniej niż współczesna "siła bezsilnych" nie zadziała tysiące razy powtarzana narracja, że 16 grudnia 2016 roku był pucz...?
Z własnego doświadczenia dobrze wiem, że każda władza przemija. I wszyscy, ci którzy dzisiaj władzę sprawują, też powinni o tym pamiętać. Mam nadzieję, że obecna władza przeminie jak najszybciej. Oby stało się to już za dwa lata. I wtedy naprawdę ludziom "dobrej zmiany" przyjdzie odpowiedzieć za wszystko to, co dziś utknęło w prokuratorskich aktach. Innej możliwości nie będzie. To nie są żadne groźby wobec przeciwników politycznych. Po prostu tak będzie trzeba zrobić. Bo jeśli ktoś łamie konstytucję, musi ponieść za to konsekwencje.