Oczywiście przeciętny Polak może zapamiętać go całkiem dobrze, ale mijający rok dla Polski dobry nie był – mówi #TYLKONATEMAT prof. Ireneusz Krzemiński. Podsumowując 2017 rok w polityce socjolog zwraca uwagę, że był to czas licznych porażek opozycji prodemokratycznej oraz triumfów Prawa i Sprawiedliwości. Jego "polityczna wróżba" na nadchodzący 2018 rok zapowiada jednak pojawienie się na scenie politycznej nowych, młodych twarzy.
Kogo należy uznać za największego przegranego 2017 roku?
To oczywiście opozycja. Przede wszystkim Platforma Obywatelska kończy ten rok całkowicie przegrana, ale kiepsko też wygląda sytuacja Nowoczesnej. PO nie udało się przeprowadzić właściwie żadnej efektywnej akcji. Zarówno PO, jak i Nowoczesnej nie udało się zdobyć wpływu na debatę publiczną w Polsce. Debata ta jest całkowicie zdominowana i sterowana przez język Prawa i Sprawiedliwości. I nie jest tak tylko za sprawą siejących zamęt i kłamstwa mediów publicznych.
Na nic wysiłki niezależnych mediów, które trzymają się prawdy, gdy opozycyjni politycy całkowicie oddali debatę publiczną partii rządzącej. Ba – czasem bezmyślnie, czasem może koniunkturalnie – zaczynają używać języka PiS, jak to się stało z tzw. reformą sądownictwa, czyli likwidacją niezależności sądów. A tymczasem słyszałem zarówno polityków PO, Nowoczesnej jak i PSL, którzy twierdzili, że "reforma sądownictwa jest konieczna".
Spójrzmy też na badania dotyczące popularności i zaufania dla liderów opozycji. Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna i założyciel Nowoczesnej Ryszard Petru są postrzegani przez Polaków właściwie tak samo, albo bardziej negatywnie, jak prezes Kaczyński. To wszystko układa się więc w obraz wielkiej przegranej. A w przypadku Platformy dochodzi jeszcze ten powołany z wielką medialną pompą Gabinet Cieni... Ktoś wie, co on zdziałał? Bo wydaje się, że do tej pory jego członkowie nie zrobili absolutnie nic.
Jak sądzę, to nie był też dobry rok dla polskiego Kościoła. I to pomimo świetnego orędzia na
temat patriotyzmu i oficjalnych dokumentów na temat wspierania uchodźców. Te świetne
teksty są jednak pustosłowiem dla hierarchów. Za wyjątkiem kilku, których łatwo wskazać. W Kościele jako całości dzieje się coś bardzo niedobrego. Duchowieństwo popiera budowanie państwa autorytarnego opartego na narodowo-katolickiej ideologii.
Wygląda to tak, jakby większości biskupów zamarzyła się rzeczywistość, w której codziennością staje się potępiający "zgniłą Europę" język znany dotąd głównie z mediów o. Tadeusza Rydzyka. Sen biskupów o Kościele regulującym życie publiczne niczym w autorytaryzmach przedwojennych zdaje się dominować, chociaż to jest jakieś umysłowe nieporozumienie. I to niestety skończy się katastrofą dla Kościoła. Tak, jak stało się na przykład z Kościołem hiszpańskim, dzielnie stojącym przy Franco...
A kogo powinniśmy uznać za zwycięzców 2017 roku?
Można ich szukać tylko w jednym miejscu. To Prawo i Sprawiedliwość, z Jarosławem Kaczyńskim na czele. To oni wygrali ten rok. Udało im się doprowadzić do załamania niezależnego sądownictwa, czym właściwie istotnie i całkiem bezprawnie zmienili ustrój Rzeczpospolitej. Te kolejne triumfy PiS w sondażach pokazują, że ludzie chyba uwierzyli w tę propagandę o skorumpowanych sędziach i urzędnikach. I nie dostrzegają, że obecnie problem z powszechnością korupcji robi się większy niż był przed laty.
Trzeba też zauważyć, że w 2017 roku PiS pozostawał beneficjentem świetnej kondycji polskiej gospodarki, czyli dziedzictwu po rządach PO-PSL. Dzięki oszczędnościom poprzedników obecna władza ma tę swobodę wypłacania m.in. 500+. PiS wygrywa też na tym, że rządzi w czasach, gdy powoli rozkręca się gospodarka europejska. Jeśli powiodą się reformy planowane przez Emmanuela Macrona, to przyspieszenie europejskiej gospodarki zrobi się bardziej dynamiczne i także w Polsce będziemy z tego czerpali zyski. PiS będzie zyskiwało właśnie dzięki tym partnerom europejskim, których dziś obrzuca błotem.
Co prawda, można byłoby jeszcze dodać pewną wygraną ruchów obywatelskich. Kompletne
załamanie się masowego poparcia dla Komitetu Obrony Demokracji to duża klęska, ale pojawienie się nowych, młodych aktywistów społecznych to duże osiągnięcie. Zwłaszcza, iż zaistniało to już w Polsce powiatowej, tej "Polsce PiS-owskiej". To budzi nadzieję na przyszłość.
Czyli to był dobry rok dla Polski?
To był dobry rok dla PiS, ale na pewno nie był to dobry dla Polski. Rok 2017 zapamiętamy jako moment, w którym Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się definitywnie zrealizować idee przejścia w Polsce do porządków autorytarnych, do rządów monopartii, tym razem noszącej
miano - ku ironii historii - Prawo i Sprawiedliwość. Będziemy ten rok wspominali jako czas zamiany demokracji na partyjną dyktaturę.
A dla Polaków? W końcu to był kolejny rok z 500+, rok startu Mieszkania+...
Oczywiście przeciętny Polak może zapamiętać ten rok całkiem dobrze, chociaż zdaje mi się,
że z tym Mieszkaniem+ to coś idzie nie za bardzo... W ogóle to fascynujące zjawisko w historii Polski, że zawsze, kiedy do władzy dochodziły prawicowe i na ogół kiepsko realizujące interes narodowy rządy, to akurat poprawiała się koniunktura dzięki reformom ich poprzedników.
Tak było na przykład z rządami Akcji Wyborczej "Solidarność", która zwyciężała w 1997 roku. I trafiła na okres, w którym dopiero zadziałały pierwsze reformy Balcerowicza z początku lat 90-tych. Podobnie było też, gdy w latach 2005-2007 pierwszy raz rządziło PiS. No i teraz mamy to samo. Oczywiście PiS umiejętnie tę koniunkturę wykorzystuje, ale nic nie trwa wiecznie. Sytuacja gospodarcza za jakiś czas zacznie się pogarszać.
Zatem, jak brzmiałaby pańska "polityczna wróżba" na przyszły rok? Czego Polacy powinni spodziewać się po 2018?
Oceniając tę kwestię, nie można pomijać ogólnej sytuacji na świecie. A ona bynajmniej nie jest różowa... Polaków powinno jednak zainteresować przede wszystkim to, co zdaje się dochodzić do rządzących, którzy zreflektowali się, iż trzeba jednak rozmawiać z Europą... Bo jej struktury zaczynają działać wolno, ale gdy już zostaną uruchomione, to w obranym kierunku działają pracowicie i bezwzględnie. Sytuacja Polski w Unii Europejskiej już w przyszłym roku stanie się więc bardzo trudna. A jeszcze gorzej będzie w latach kolejnych, gdy możemy być pewni, że zostaną ograniczone środku płynące z Brukseli nad Wisłę.
Powinniśmy też zwrócić uwagę na to, co już jest bardzo widoczne w polskiej gospodarce, czyli na silnie postępującą inflację. W świetle drożejącej żywności ten entuzjazm Polaków wynikający z dobrobytu danego nam rzekomo przez "dobrą zmianę" zapewne będzie malał.
A czego spodziewać się po opozycji w przyszłym roku? Tutaj jestem pesymistą. Wątpię, by udało się uruchomić szybki proces przeciwdziałania destrukcji państwa. Co prawda, zmiana
kierownica w Nowoczesnej już zaowocowała lepszą jej oceną i pozytywną opinią o nowej
liderce, ale zobaczymy, jak się ułoży współdziałanie między całą opozycją. Ponadto najnowsze badania pokazują, że są jakieś szanse na to, by Polacy przejrzeli na oczy, gdyż demokracja kojarzy im się głównie z wolnością słowa i wolnymi wyborami, czyli wartościami dzisiaj zagrożonymi przede wszystkim przez właśnie procedowane zmiany w prawie wyborczym.
Czyli jest szansa na to, że w podsumowaniu 2018 roku jako przegranych wymienimy inne nazwy i nazwiska?
Trudno przesądzać. Pewne jest jednak to, że Polska jest dziś krajem, który w pewnych
środowiskach jest niezwykle poruszony obywatelsko. Niesłychany gest Piotra Szczęsnego,
który podpalił się w proteście przeciwko temu, co czyni PiS, może zacznie owocować. Istotne jest też rodzące się zaangażowanie młodego pokolenia. Zarówno podczas protestów lipcowych, jak i ostatnich wydarzeń pod Pałacem Prezydenckim w oczy rzucała się duża liczba młodych Polaków.
Być może to powoli zapowiada pojawienie się na scenie politycznej zupełnie nowych aktorów. Takich, którzy będą w stanie na nowo zdefiniować rzeczywistość i poruszyć nas do działania. Takich, którzy będą mówić językiem nadającym nowe znaczenia najważniejszym dla Polaków pojęciom.