Ten proces to gotowy scenariusz filmu. Sprawę Larry’ego Nassara, byłego lekarza amerykańskiej federacji gimnastycznej, który okazał się bezwzględnym pedofilem, na żywo śledziły tysiące internautów na całym świecie. Obserwatorzy podziwiają nie tylko ofiary, które z niezwykłą odwagą skonfrontowały się ze swoim prześladowcą. Bohaterką jest też sędzia Rosemarie Aquilina, która urządziła Nassarowi piekło. Dosłownie.
– Skazanie pana to dla mnie zaszczyt. Podpisałam pański wyrok śmierci. Nie zasługuje pan, by kiedykolwiek chodzić po ulicy – mówiła w finale procesu sędzia Aquilina, orzekająca w sądzie w Lansing, stolicy stanu Michigan. Była bezlitosna. Za molestowanie 150 dziewcząt, młodych zawodniczek (najmłodsza miała sześć lat), Larry Nassar został skazany na karę co najmniej 40 lat i maksymalnie 175 lat więzienia. – Proszę pana, daję panu 175 lat, czyli 2100 miesięcy – podkreśliła sędzia.
Sama sprawa jest wstrząsająca. Nassar był lekarzem kadry USA podczas czterech Igrzysk Olimpijskich. Przez 20 lat pracował na Uniwersytecie Michigan i w klubie gimnastycznym. Zwolniono go po cichu, we wrześniu 2015 roku. Afera wybuchła rok później, kiedy prasa opisała pierwsze relacje o molestowaniu, opowiedziane przez gimnastyczki. To uruchomiło lawinę i ośmieliło kobiety, które przeżyły piekło. Nassar przez wiele lat molestował je, twierdząc, że to tylko badania lekarskie. Jego przełożeni, mimo skarg, nie reagowali. Sprawę tuszowano, co dla ofiar i ich rodzin jest oczywiste.
Proces był wyjątkowy. Nassar przyznał się do winy, ale sędzia Aquilina urządziła mu tydzień tortur. Codziennie do sądu przychodziły ofiary lekarza i – patrząc mu w oczy – emocjonalnie opowiadały o swoich przeżyciach. Niektóre z wystąpień były szczególnie poruszające. "Nienawidzę cię” – mówiła Mattie Larson, srebrna medalistka MŚ w gimnastyce z 2010 roku. Emily Morales z płaczem mówiła, jak bardzo chce wybaczyć swojemu prześladowcy. "Chcę, żebyś przeprosił, teraz!” – domagała się, po czym Nassar mruknął "przepraszam”.
Ofiary lekarza pokazały niewiarygodną siłę. Ale jest ktoś jeszcze. To właśnie sędzia Aquilina, której postawa zszokowała wiele osób obserwujących proces. Wystąpiła w roli obrońcy młodych dziewczyn, ich patronki. Po każdym wystąpieniu dziękowała zeznającym zawodniczkom, próbując je uspokoić, dziękując za ich siłę, pokazując, jak wiele znaczy ich postawa.
Nassarowi okazywała czystą pogardę, wręcz obrzydzenie. Tak jak wtedy, gdy odczytała list, który napisał lekarz w związku z zeznaniami jego ofiar. Wynika z niego, że Nassar wcale nie czuje się winny, wciąż twierdzi, że to nie było molestowanie, ale leczenie. Przestępca skarżył się w liście na swoją niezdolność do przetrwania "medialnego cyrku” z kilkudniowymi występami dziewczyn.
Aquilina znów nie miała litości. Demonstracyjnie rzuciła pismem, po czym zapytała: "Przyznał się pan do winy. Czy chciałby to wycofać?”. Nassar zaprzeczył, a sędzia kontynuowała."„Pan wciąż myśli, że ma rację, że jest lekarzem, że nie musi słuchać, bo to było leczenie. Nie wysłałabym do pana nawet swoich psów” – stwierdziła.
Trudno się dziwić, że postawa sędzi wywołuje takie emocje. W Polsce coś takiego wydaje się nie do pomyślenia. Ale i w komentarzach pojawiają się głosy, że Aquilina przekroczyła granice, że jej zaangażowanie zamieniło proces w cyrk, a nawet lincz. Niezależnie od tego, jak to oceniać, jedno wydaje się pewne – Ameryka (i nie tylko) długo nie zapomni jej nazwiska.