O tym, żeby ktoś ustawił jego danie na równi z babcinym większość nawet nie marzy. Jako domowi kucharze z reguły zadowalamy się bardziej lub mniej szczerym przymiotnikiem "pycha" i przybijamy sobie mentalną piątkę widząc wylizany do ostatniego okruszka talerz. Ale w czasach, kiedy wyznanie pod tytułem: "jaram się food porno", nie robi na nikim wrażenia, a nawet spotyka się z poklaskiem, apetyty rosną proporcjonalnie do ilości minut spędzonych na podziwianiu legendarnych "master chefów". Nagle perspektywa zdobycia czarnego pasa w obiadach staje się kwestią ambicjonalną, a Złoty Grall w postaci "babcinego" komplementu – czymś, co śni nam się po nocach. Tylko jak go zdobyć?
Szczegółowych i co najważniejsze: praktycznych, rad na temat tego, jak wznieść jakość swoich dań na najwyższy poziom smaku nie znajdziecie w telewizyjnych programach. Ale na warsztatach kulinarnych – owszem. Jeśli więc zaliczacie się do tych, którzy przez cały dzień potrafią się zastanawiać, jak zmieni się konsystencja sufletu, jeśli zamiast kurzych użyjecie gęsich jaj, albo do tych, którzy nie raz, znajdując się niemal na skraju zwolnienia, zamiast pracować przetrząsali internet w poszukiwaniu najbardziej efektywnych sposobów filetowania dorsza - właśnie dla was nadarza się okazja nie lada: Akademia CookUp.
Warsztaty kulinarne - ćwiczenia logiczne
Twórcy Akademii CookUp zapewniają, że to jedyny taki kurs w Polsce - z programem na światowym poziomie, porównywalnym do najlepszych szkół kulinarnych na świecie. I zdecydowanie wypada im wierzyć na słowo. Same za siebie mówią już liczby: uczestnicy w trakcie kursu będą gotować łącznie przez 100 godzin. W tym czasie przygotowują aż 90 potraw.
Warto również dodać, że to już 9. Akademia na przestrzeni 5 lat działania CookUp. Dyplomy ukończenia kursu odebrało w tym czasie 100 absolwentów, z których wielu nie wróciło do swoich domowych kuchni. Zastrzyk kulinarnej wiedzy, ale przede wszystkim energii i motywacji ze strony wykładowców oraz współuczestników sprawia, że wielu z nich kontynuuje edukację, a nawet otwiera własne restauracje. Brzmi surrealistycznie? Nie dla kogoś, kto raz przekonał się, o ile cenniejsze są wskazówki przekazywane w praktyce.
Doświadczenie, a właściwie udział w zeszłorocznych warsztatach ABC Cukiernictwa (które były intensywniejszą i słodszą siostrą Akademii) pokazuje bowiem, że w kuchni robimy wiele rzeczy, dla których jedynym uzasadnieniem jest: "bo tak się robi". A przyczyny tego, że coś się nie ścięło, zważyło albo nie dało rozwałkować, upatrujemy w interwencji kuchennych sił nieczystych.
Przykład? Proszę bardzo. Ilu z was ignoruje tę część przepisu na ciasto kruche, która brzmi: "zawiń w folię i wsadź do lodówki na co najmniej pół godziny"? I dodatkowo: ilu z was, jeśli już wkłada ciasto do lodówki, zbija je w kulkę? Ja pierwsze wskazanie ignorowałam notorycznie, a jeśli już zdarzyło mi się ciasto chłodzić, to wzorem telewizyjnych kucharzy, formowałam je właśnie w kształt idealny.
Prowadząca warsztaty Adrianna Jaworska takie narzekania kwitowała zachętą do chwili logicznej refleksji: czy naprawdę myślę, że ciepła od ugniatających ją rąk ciasto-masa, składająca się w 50 procentach z masła, nie będzie się lepić? Poza tym, telewizyjne sztuczki trochę tępią nasz instynkt samozachowawczy, który powinien podpowiedzieć, że im bardziej płaska "kula", tym szybciej się schłodzi. A taki płaściutki, rozgnieciony pomiędzy dwoma warstwami folii prostokąt schłodzi się właściwie w try-miga.
I nagle przyczyna, dla której nie wszystkie ciasta Nigelli, które wyjmujemy z naszego piekarnika przypominają te, które stawia na stole "zdomestykowana bogini", staje się zaskakująco klarowna. Niby zdajemy sobie sprawę z istnienia telewizyjnej magii, ale dopóki ktoś nie przedstawi nam twardych dowodów na jej działanie i tak się na nią nabieramy. A na warsztatach w studiu CookuUp dostarczą nam ich sporo – zwłaszcza, jeśli zdecydujemy się na kompleksowy kurs gotowania.
Rachu-ciachu, czyli ABC Gotowania
ABC Gotowania to nie tylko okazja, aby pytanie, dlaczego moje pierogi nie smakują, jak te od babci, skonsultować ze specjalistą. To również okazja, aby doznać co najmniej kilku oświeceń na miarę odkrycia, że cukier waniliowy i wanilinowy to wcale nie jedno i to samo.
Uczestnicy nadchodzącej edycji kursu będą mieli 22 okazje, aby nauczyć się zarówno wytrawnych, jak i słodkich podstaw. Tajniki każdego zagadnienia będzie ujawniał znany szef kuchni: Agata Wojda, Sandra Kotowicz, Dominika Wójciak, Michał Orłowski czy Marek Kropielnicki, żeby wymienić tylko kilku. Szczegółowy program można znaleźć tutaj.
Warsztaty w ramach Akademii są tematyczne – każde zajęcia "sponsoruje" inny składnik, potrawa lub rodzaj kuchni. Będą więc oddzielne lekcje z mąki i jaj, chleba oraz zup, bulionów i sosów, kuchni sezonowej oraz wegetariańskiej. Uczestnicy będą mieli okazję raz na zawsze rozwiać wątpliwości, czy solenie steku przed smażeniem ma wpływ na jego teksturę (zajęcia z wołowiny). Dowiedzą się też, jak nafaszerować malutką przepiórkę i upiec wielką gęś (drób) oraz przekonają się, że złotnicki schab znakomicie sprawdzi się w egzotycznym stir-fry'u (wieprzowina). Z kolei na warsztatach z owoców morza nauczą się nie tylko gotować "Bouillabaisse"i ale i wymawiać nazwę tej zupy niczym rodowity Francuz.
W programie znalazło się też miejsce na zajęcia doskonalenia umiejętności posługiwania się nożem: Michał Orłowski, instruktor CookUp z dwuletnim stażem i przede wszystkim szef kuchni, który zdobywał doświadczenie między innymi w restauracjach w Sydney, zaprasza na zajęcia z Knife Skills. I proszę się nie obruszać – jeśli wydaje się wam, że siekacie choćby w kilku procentach tak sprawnie, jak Gordon Ramsay – jesteście w błędzie.
– Żeby osiągnąć mistrzostwo, trzeba ćwiczyć właściwie całe życie, a na początku – pokroić bardzo dużo różnych produktów. Mówiąc "bardzo dużo", mam na myśli to, że w szkole kucharskiej krojeniu poświęcony jest 3-miesięczny moduł. Słupki, baryłki, czy kółeczka wycina się codziennie po 5-6 godzin – zauważa Orłowski.
W trakcie czterogodzinnych zajęć nie osiągniemy więc mistrzostwa, ale przynajmniej oduczymy się złych nawyków, z których posiadania możemy nawet nie zdawać sobie sprawy. - Na czele złych nawyków plasuje się niewłaściwe trzymanie noża, wkładanie palców pod ostrze i brawura. Bywa, że umiejętności mamy jeszcze niewielkie, odwrotnie proporcjonalne do ambicji, i na pierwszych zajęciach chcemy kroić jak Gordon Ramsay, co w najlepszym w wypadku kończy się tym, że produkt straci na symetrii, w najgorszym – że stracimy palca – przestrzega Orłowski, puszczając oko, bo jak zaraz zapewnia, bardzo pilnuje, żeby na jego warsztatach krew uczestników się nie lała.
Jeśli chcecie przekonać się, jakie inne kulinarne sekrety zdradzą prowadzący nadchodzącej Akademii CookUp – kliknijcie tu. Babcia, nie tylko wasza, będzie dumna.