Polska Fundacja Narodowa odpowiedziała na (wycofany już z sieci) spot fundacji Ruderman Family Foundation. PFN udostępniła własne wideo zatytułowane "God bless you!". Nagranie spotkało się z falą krytyki. Wszystko ze względu na podejrzenia, że doszło do złamania praw autorskich.
Internauci twierdzą, że Polska Fundacja Narodowa wykorzystała zdjęcia z innego spotu. Zarzucają jej też, że skorzystała ze ścieżki dźwiękowej, która jest bardzo podobna do tej z filmu "Piraci z Karaibów".
"Ten klip, co to go podobno Polska Fundacja Narodowa przygotowała w odpowiedzi na ten żydowski, to tylko skrócona wersja klipu z lipca zeszłego roku. Nawet muzyki nie zmienili" - wytyka na Twitterze dziennikarz Łukasz Warzecha.
"Czy ja śnię, czy Polska Fundacja Narodowa naprawdę znalazła w internecie gotowy filmik, trochę go pocięła, zastąpiła poprzednie napisy swoimi i się pod tym podpisała?" – pyta z kolei wymownie użytkowniczka Twittera.
Polska Fundacja Narodowa łamie prawo?
Krytyka zaczęła napływać także z innych stron. Film, który miał walczyć z klipem The Ruderman Family Foundation, mówiącym o "polskim Holokauście", skupił na sobie tylko negatywną uwagę. "Gwoli ścisłości: ten akurat kadr został zajumany ze spotu TVP, który zamówiłem na Dzień Flagi w 2016 roku" – poinformował producent telewizyjny Jan Pawlicki.
Tystus Hołdys, syn muzyka Zbigniewa Hołdysa, zarzucił natomiast twórcom klipu, że muzyka wykorzystana w spocie przypomina tę, która pojawiła się w "Piratach z Karaibów". Hołdys napisał w związku z tym tweeta. Oznaczył w nim Hansa Zimmera – autora muzyki – i Disneya, producenta filmowej serii. – "Zastanawiam się, czy zgodziliście się na użycie muzyki z Piratów w tym spocie stworzonym przez Polską Fundację Narodową" – pisze Hołdys na Twitterze.