Choć od zakończenia II wojny światowej minęły już ponad 72 lata, latem ubiegłego roku opinię publiczną rozgrzała zapowiedź polityków Prawa i Sprawiedliwości, iż Polska będzie domagała się od Niemiec reparacji wojennych. Rządzący przekonywali, że pieniądze od Berlina uzyska się łatwo i mówili o bajecznej sumie ponad 2 bln zł. Z czasem temat jednak przycichł, aż nowy szef MSZ Jacek Czaputowicz oznajmił, iż sprawa reperacji nie powinna obciążać relacji polsko-niemieckich. To paradoksalnie na nowo rozgrzało emocje.
Pomysł na to, by ponad siedem dekad od zakończenia wojny Polska podreperowała swój budżet kosztem Niemiec pierwszy publicznie przedstawił prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Francuzom zapłacono, Żydom zapłacono, wielu innym narodom zapłacono za straty, które ponieśli w II wojnie światowej, Polakom nie i to przyjmowanie tego faktu jako oczywistego to jest element tej mikromanii narodowej, tego kompleksu, który nam wmawiano – mówił podczas obchodów Narodowego Święta Niepodległości 11 listopada 2017 roku. I razem z innymi politykami PiS zaczął przekonywać, że Niemcy powinny wypłacić Polsce ok. 2,7 bln zł Czy jest szansa na uzyskanie jakichkolwiek pieniędzy?.
A Ty jak myślisz?
czy
Skąd ta kwota?
O tym, że od Niemców można wyciągnąć sumę równą kilku rocznym budżetom państwa po raz pierwszy zaczęto mówić za sprawą artykułu dr. Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa, który na łamach tygodnika "wSieci" w 2014 roku opisał swoje prywatne śledztwo, którego wyniki miały dowieść, iż w Sekretariacie Generalnym ONZ nie został zarejestrowany dokument z 1953 roku, w którym Polska zrzekała się roszczeń wobec Niemców. Na tej podstawie Kostrzewa-Zorbas postawił tezę, iż Polska nadal o reperacje może się starać i wyliczył ich hipotetyczną wartość.
"Łączną wartość strat materialnych, które poniosła Polska z powodu III Rzeszy, oszacowano na 258 mld zł z sierpnia 1939 r. – równowartość 49 mld ówczesnych dolarów amerykańskich. Według Zarządu Rezerw Federalnych USA kwota 49 mld dol. z sierpnia 1939 r. odpowiadała w sierpniu 2014 r. kwocie 845 mld dol. Takie nominalne zwielokrotnienie wynika tylko ze skumulowanej inflacji, bez oprocentowania za zwłokę" – napisał. Właśnie te dane cytował latem 2017 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas kongresu w podradomskiej Przysusze.
Ekspertyzy BAS
Choć dochodzenie reparacji wojennych to zadanie typowo dyplomatyczne, za mózg tego projektu w koalicji Zjednoczonej Prawicy uchodzi nie szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a poseł Arkadiusz Mularczyk. To na jego zlecenie Biuro Analiz Sejmowych przygotowało już dwie ekspertyzy w tej sprawie. W obu potwierdzono polityczną tezę, iż Polska ma prawo ubiegać się o reperacje wojenne od Niemców za straty poniesione podczas II wojny światowej. W materiałach BAS postawiono tezę, iż nieskuteczne prawnie było zrzeczenie się przez Polskę reperacji wobec Niemiec z dnia 24 sierpnia 1953 roku, gdy władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przyłączyły się do dokumentu, w którym roszczeń wobec Niemiec zrzekał się ZSRR.
W dokumentach przygotowanych na zlecenie posła Mularczyka najwięcej uwagi poświęcono jednak analizie historycznych przykładów skutecznego i bezskutecznego ubiegania się o wypłatę reparacji wojennych. Szczególnie tych, które obciążały Niemcy. Jednocześnie w sejmowych dokumentach nie wskazano najistotniejszej kwestii. Przekonani o zasadności polskich roszczeń wobec Niemców eksperci nie wskazali dotąd instytucji prawa międzynarodowego, która byłaby właściwa do tego, by zobowiązać władze RFN do przekazania Polsce choćby złotówki w ramach reperacji.
Jedyną racjonalną drogą dochodzenia reperacji przedstawianą przez ekspertów obozu rządzącego w Polsce są polsko-niemieckie relacje bilateralne. Na tym obszarze temat zostaje jednak zamknięty przez stronę niemiecką na samym starcie. – Z naszego punktu widzenia, ta kwestia jest zarówno prawnie jak i politycznie ostatecznie uregulowana – oznajmił rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert we wrześniu ubiegłego roku.
Niemiecka odpowiedź
Już wówczas rząd RFN podkreślał, że w świetle prawa międzynarodowego Polska skutecznie zrzekła się reperacji w 1953 roku, ale pomimo tego znalazła się w gronie państw, którym Niemcy przez dziesiątki lat wynagradzali czyny III Rzeszy. – Niemcy uznają swoją odpowiedzialności za II wojnę światową. Nie może być co do tego, także w przyszłości, żadnych wątpliwości. Niemcy przekazały reparacje o znacznych rozmiarach za ogólne szkody wojenne, także Polsce i nadal świadczą pokaźne zadośćuczynienie za skutki nazistowskiego bezprawia – podkreślał Seibert. O czym mowa? Chodzi między innymi o miliony przekazane polskim ofiarom wojny w ramach odszkodowań, czy środki trafiające do Fundacji Polsko–Niemieckie Pojednanie.
Później pojawiła się także oficjalna ekspertyza przygotowana przez ekspertów Bundestagu, którą zlecił Johannes Singhammer z CSU. Dokument wydany przez niemiecki parlament zawiera szereg merytorycznych argumentów wskazujących, iż Niemcy nie mają podstaw do podejmowania rozmów na temat reperacji wojennych dla Polski. Przede wszystkim eksperci Bundestagu podkreślili, iż ewentualne powojenne roszczenia wobec narodu niemieckiego "utraciły moc najpóźniej 12 września 1990 roku", czyli w dni w którym w Moskwie sygnowano Traktat o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec.
Dokument ten zwany jest potocznie "Traktatem 2+4", gdyż w moskiewskich negocjacjach uczestniczyły Niemcy podzielone jeszcze na RFN i NRD, oraz cztery mocarstwa alianckie z czasów II wojny światowej, czyli USA, ZSRR, Wielka Brytania oraz Francja. Na specjalnych warunkach traktat po części negocjowała też Polska. Już nie PRL, a wolna i demokratyczna III RP potwierdziła wówczas decyzję z 1953 roku. Jak to ujęto w ekspertyzie Bundestagu, "Polska w ramach negocjacji traktatowych co najmniej milcząco zrezygnowała z dochodzenia reparacji wojennych".
Wspomniany już wcześniej rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert w jednym z wystąpień dotyczących reperacji wojennych dla Polski wskazał jednak na jeszcze jeden, podstawowy wręcz problem, który staje na drodze uzyskania jakichkolwiek środków. – Nie ma oficjalnego zapytania polskiego rządu o ten temat – poinformował.