Monika Supron to Polka, która mieszkała w USA od prawie czterech lat. Udało jej się spełnić największe życiowe marzenie: założyć szczęśliwą rodzinę. I właśnie wtedy usłyszała diagnozę: białaczka. Wolontariuszki, które miały jej w założeniu pomagać, dopuściły się nagonki na kobietę w ostatnich tygodniach jej życia.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Monika miała 38 lat. Dowiedziała się od endokrynologa, że coś sie dzieje, bo morfologia jest zła, ale może być to infekcja. Miała powtórzyć badania, ale trafiła w niedzielę do szpitala, w poniedziałek z samego rana była diagnoza – mówi w rozmowie z naTemat młodsza siostra Moniki, Sylwia Szczepańska.
Rokowania nie były dobre, ale do końca wierzyła, że walkę wygra. Szybko udało się znaleźć bliźniaka genetycznego w Europie i wydawać się mogło, że przeszczep szpiku jest w zasięgu ręki. Problemem były pieniądze, bo Monika miała w USA status rezydenta. Ubezpieczenie nie pokrywało kosztów leczenia. A te były ogromne: około 2 miliony dolarów. Pieniądze zbierała fundacja Rycerze i Księżniczki. Okazało się jednak, że przeszczep nie jest możliwy, gdyż kolejne chemie nie zabiły komórek nowotworowych.
Lek ostatniej szansy
Lekarze nie dawali Monice szans. Powiedzieli, że nie podadzą jej już żadnej chemii. Odesłali ją do domu. Nadzieją miał być lek ostatniej szansy, Blincyto, który był dopiero w fazie testów. Nie wiadomo było, czy Monika dostanie go bezpłatnie. Dlatego RiK kontynuowała zbiórkę, potrzebne było 0,5 mln zł.
Jej siostra Sylwia także zachęcała do wpłat na konto fundacji RiK na założonych przez siebie stronach na Facebooku: Walczymy z białaczką razem z Monią.
Polski Pomost Pomocy wchodzi do gry
W pomoc w zbieraniu środków włączyły się działające na Facebooku polonijne grupy w USA Polski Pomost Pomocy i Polki w Stanach. Osoba prywatna uruchomiła konto do zbiórki pieniędzy.
Kobiety z PPP zaczęły naciskać na Monikę, która była już wtedy w krytycznym stanie, by pokazała rachunki za leczenie. Tymczasem zdobycie aktualnych nie było możliwe, bo spływały z dużym opóźnieniem. – Do tej pory spływają – tłumaczy Sylwia Szczepańska. Siostra Moniki od początku nalegała, by przekazały pieniądze fundacji RiK, by nie było niedomówień co do przeznaczenia pieniędzy. Panie z Polskiego Pomostu Pomocy uważały jednak, że wiedzą lepiej, jakie są potrzeby chorej i postanowiły same rozliczać rachunki.
Przedstawicielki PPP kwestionowały: chorobę, zły stan zdrowia Moniki, to, że przyjmowała morfinę, że odczuwa ból. Leczenie dentystyczne traktowały jako fanaberię Moniki, tymczasem to nieodzowna część leczenia onkologicznego. Stan zębów znacznie się pogorszył pod wpływem przyjmowania leku. Zaczęły się kruszyć.
Pretekstem było to, że zostały wprowadzone w błąd, iż zbiórka jest tylko na lek ostatniej szansy. Tymczasem środki były zbierane na wszystkie koszty związane z leczeniem, gdyż jest oczywiste, że nie da się przewidzieć stanu chorego, który zmienia się dynamicznie, a wraz z nim przeznaczenie pieniędzy.
Na stronie Polki w Stanach napisały, że mają wątpliwości i wycofują się ze zbierania pieniędzy. Ostatecznie wpłaciły tylko 1600 dolarów na koszty leczenia dentystycznego.
Gdy Szczepańska poprosiła o sprostowanie oskarżeń, została usunięta z grupy PwS. Rozsyłały też prywatne wiadomości w tym tonie do potencjalnych darczyńców. Spowodowało to rozprzestrzenianie się hejtu na Facebooku. Monika była już wtedy praktycznie w agonii. Musiała w ostatnich tygodniach życia odpierać zarzuty, że jest złodziejką, odbierać napastliwe telefony i odpowiadać na nieprzyjemne wiadomości. Miała przed sobą dwie operacje ratujące życie. Ostatecznie pieniądze zdecydowała się przekazać na inną osobę.
Szczepańska: przez hejt zbiórka stanęła
Terapia Blincyto się nie powiodła, ale siostra Moniki nie ma wątpliwości co do wpływu tych oskarżeń na i tak beznadziejny stan zdrowia siostry. – Spowodowały pogorszenie jej stanu. Dostała gorączki. Na mojej oficjalnej grupie panie z PPP podważały zasadność leczenia siostry mimo jej krytycznego stanu. Wtedy ludzie zwątpili i zbiórka całkowicie stanęła w miejscu – opowiada Szczepańska. Stan Moniki oddają jej rozmowy z siostrą.
Jak ocenia członkinie Polskiego Pomostu Pomocy? – Zakłamane i dwulicowe. Na początku dokładnie wyjaśniłam im całą sytuację, znały ją świetnie, a jednak zupełnie co innego wypisywały ludziom w prywatnych wiadomościach. Uważam, że wyrządzają w swojej działalności więcej szkody niż pożytku. I nie mają pojęcia o pomocy chorym na raka – opowiada Szczepańska.
Ponadto, jak twierdzi Sylwia Szczepańska (post pod artykułem), osoba w grupie Polki w Stanach miała uzyskać wgląd w dokumentację medyczną Moniki, wykorzystując stanowisko służbowe, by sprawdzić jej faktyczny stan zdrowia. Poniżej screen z rozmowy na ten temat.
– Nagonka była publiczna, pomimo tego że rozgrywała się prywatnych wiadomościach. Ale były one przesyłane do wielu osób zainteresowaniem wpłatami na Monikę. Później pojawiły się napastliwe komentarze na grupie Polki w Stanach na Facebooku – komentuje Sylwia Szczepańska. Szczepańska prosiła PPP o zaprzestanie ataków na siostrę i klarowne wyjaśnienie sytuacji, zamiast publicznie formułowanych insynuacji.
Pani Justyna z PPP obiecała sprostowanie napastliwych informacji na temat Moniki. Ale początkowo sprostowanie się nie pojawiało, dlatego zdesperowana siostra Moniki opublikowała screeny rozmów. Screen jej postu jest na końcu materiału.
Ale nawet teraz jest oskarżana, że walczy o pieniądze dla siebie i chce zarobić na chorobie siostry. – Ludzie piszą, że zbieram na wakacje – mówi. I że walczy jak Judasz o srebrniki. Tymczasem po śmierci Moniki wszystkie zebrane pieniądze zostały przekazane przez RiK na inną chorą osobę, a ona walczy jedynie o dobre imię siostry.
Co na to wszystko panie z Polskiego Pomostu Pomocy, które chwalą się 15-letnim doświadczeniem w działalności charytatywnej, a za swoje motto przyjmują słowa Jana Pawła II : "Wymagajcie od siebie choćby inni od was nie wymagali"? Ostatecznie zamieściły już sprostowania na swojej zamkniętej grupie. Jedna z kobiet przyznaje się do urągających oskarżeń. Redakcja naTemat próbowała skontaktować się z PPP, niestety bezskutecznie. Gdy tylko to się uda, tekst zostanie zaktualizowany.
Monika Supron odeszła 15 marca, po rocznej walce z białaczką. Osierociła dwójkę dzieci, trzyletnią córeczkę i 12-letniego syna - z poprzedniego małzeństwa. Pogrzeb Moniki odbędzie się na warszawskim Cmentarzu Północnym - brak jeszcze dokładnego terminu. 25 marca ma odbyć się w USA kremacja i wtedy zostanie wystawiony akt zgonu. Natomiast symboliczne pożegnanie w USA 24 marca.