Środowiska pro-life, nieoficjalnie wsparte przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, po raz kolejny forsują zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce, przeciwko czemu w piątek w Warszawie odbędzie się manifestacja środowisk kobiecych. Jedna strona mówi o ratowaniu dzieci nienarodzonych i ustępstwach względem poprzednich pomysłów, druga twierdzi, że będzie to zagrożenie dla życia kobiet i praktyczne zakazanie aborcji w naszym kraju. Jak jest w rzeczywistości?
Obywatelski projekt "Zatrzymaj Aborcję" znów zawisł nad polskimi kobietami, a Prawo i Sprawiedliwość szuka sposobu na to, aby wprowadzić to rozwiązanie przy jak najmniejszych stratach politycznych. Pomysłodawcy projektu chcą "ratować dzieci nienarodzone". Przeciwnicy tego rozwiązania mówią, że w praktyce byłoby to wprowadzenie całkowitego zakaz aborcji w Polsce. Czy rzeczywiście tak jest?
A Ty jak myślisz?
czy
Projekt "Zatrzymaj Aborcję"
Działacze fundacji Kai Godek forsującej zaostrzenie obecnych przepisów uważają, że w porównaniu do poprzednich pomysłów i tak poszli swoim przeciwnikom na rękę, chcąc wykreślić z obecnej ustawy wyłącznie zapis o możliwości przerywaniu ciąży w przypadku "dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu". Sam projekt jest bardzo krótki i mieści się w dwóch artykułach, ale skutki jego wprowadzenia byłyby naprawdę poważne.
Statystyki i dane
Aby stwierdzić, czy jest to "tylko" niewielkie ustępstwo środowisk pro-life czy praktyczny zakaz aborcji w Polsce, kluczową w tej sprawie informacją są dane pokazujące liczbę legalnych zabiegów przerywania ciąży w Polsce oraz powody, dla których je przeprowadzono.
Najświeższe dane Ministerstwa Zdrowia (za rok 2016) pokazują, że w Polsce przeprowadzono 1098 zabiegów przerywania ciąży, z czego 1042 wynikały z przesłanki, o której mowa w obywatelskim projekcie. Jest to niespełna 95 proc. wszystkich tego typu zabiegów. Z powodu zagrożenia dla zdrowia i życia matki ciążę przerwano w 55 przypadkach (5 proc. wszystkich aborcji), a w przypadku wystąpienia czynu zabronionego (gwałtu lub kazirodztwa) ciążę przerwano jeden raz. Najwięcej zabiegów przerwania ciąży wykonano w województwach: mazowieckim – 336, śląskim – 120 oraz łódzkim i pomorskim – w obu po 114. Najmniej zabiegów aborcji odnotowano w województwach: podlaskim – 18, lubuskim – 9, lubelskim – 5 i podkarpackim – 2.
Zwolennicy zaostrzenia ustawy z 1993 roku wielokrotnie mówią, że zdecydowana większość aborcji jest przeprowadzana ze względu na zespół Downa, z którym dziecko może żyć. Taka informacja pojawiła się nawet w słowie pasterskim na Niedzielę Świętej Rodziny napisanym przez prezydium Konferencji Episkopatu Polski. – Według danych Ministerstwa Zdrowia z tego powodu wykonywanych jest 95 procent aborcji. Wśród nich większość stanowią dzieci z zespołem Downa - napisali biskupi w liście do wiernych 31 grudnia ubiegłego roku.
Te same dane Ministerstwa Zdrowia tego nie potwierdzają. Na 1042 aborcje dokonane w Polsce w 2016 roku 221 zabiegów przeprowadzono wyłącznie z powodu rozpoznania zespołu Downa. Zespół Downa i współistniejące wady somatyczne płodu były wskazaniem do 167 aborcji – to 37,2 procent wszystkich aborcji. Zespół Pataua i zespół Edwardsa to powód 118 aborcji (11,3 proc. zabiegów). Z powody wady jednego organu lub układu usunięto 176 ciąż (16,9 proc.). Z powodu wystąpienia zespołu Turnera, zespołów genetycznych z obrzękiem płodu lub innych wad genetycznych usunięto 92 płody (8,8 proc. wszystkich przypadków).