– Jak wieje wiatr północny czy zachodni, to u nas robi się siwo jakby była mgła. Gardło skrobie, jakby człowiek połknął papier ścierny, oczy jak u królika. Matki nie wypuszczają dzieci z domów. Jeśli ktoś nie zdążył prania schować, to z powrotem musi je wyprać – opowiada nam Janusz Wrona. To – zdaniem mieszkańców Mielca – przez dym, jaki wydobywa się z kominów Kronospanu, który od 20 lat działa na obrzeżach miasta. Mielczanie uważają, że firma produkująca płyty wiórowe zatruwa środowisko. – Nie możemy się oprzeć wrażeniu, że w proteście, organizowanym dwa miesiące przed planowaną datą uruchomienia najnowocześniejszego w branży systemu ochrony powietrza, nie wszystkim chodzi o czyste powietrze – odpowiadają przedstawiciele Kronospanu.
"Precz z Kronodylem!"; "Krono-oszuści!"; "Truciciele!"; "Mamy dość. Chcemy oddychać czystym powietrzem"– skandowali mieszkańcy Mielca na Podkarpaciu, którzy uczestniczyli w proteście przeciwko międzynarodowej firmie Kronospan (produkuje m.in. płyty wiórowe). Organizatorzy szacują, że w niedzielę na ulice tego 60 tysięcznego miasta wyszło około 15 tysięcy ludzi. Towarzyszyli im także mieszkańcy Szczecinka (przejechali ponad 600 kilometrów), którzy zmagają się z podobnym problemem. Ich zdaniem kominy Kronospanu emitują dym, który zatruwa środowisko, a im życie.
Tłumy protestujących na ulicach Mielca zaskoczyły nie tylko organizatorów wydarzenia, ale i władze. – Apogeum wkurzenia mieszkańców Mielca może wynikać z tego, że firma zaczęła się modernizować, bo weszły normy unijne. W tej chwili prowadzona jest inwestycja. I dlatego ludzie się podburzyli, a ich obawy wzrosły, bo nie wiadomo, co właściciel tej firmy tam stawia i czy nie będzie gorzej – tłumaczy nam Krzysztof Tańcula z serwisu Obywatelski.Mielec.pl.
"Oczy jak u królika"
Janusz Wrona jest radnym Osiedla Mościce, które od Kronospanu oddalone jest o niecały kilometr. – Zakład słychać z siedmiu czy dziesięciu kilometrów, szczególnie rano lub w nocy, jak ruch ustanie. Prawda jest taka, że to nasze osiedle robi się powoli martwe. W ciągu ostatnich lat wybudowały się tylko ze trzy-cztery domy – żali się Wrona.
Zdaniem wielu mielczan to przez działanie Kronospanu. Ten ich zdaniem jest największym "trucicielem" i we znaki daje się nie tylko mieszkańcom miasta. Wrona wspomina, jak kiedyś przyszedł do niego klient i chciał kupić drewno. Tuż po wyjściu z samochodu miał zacząć kaszleć, dusić się. – Widziałem, jak przyjeżdżający ludzie nawet ze dwa razy wymiotowali. Niektórzy się dziwili, jak w ogóle możemy tak żyć. Ale człowiek z biegiem czasu się przyzwyczaja. Jak popatrzę, gdzie wieje, to się pakuję i jadę parę kilometrów dalej – mówi Wrona.
Krzysztof Tańcula przywołuje opowieści innych mieszkańców tego osiedla. – Opowiadają, że w bieliźnie mają trociny. Zdaje się, że firma ostatnio podwyższyła płoty, żeby wiatr nie rozwiewał poza jej posesję tych trocin. W mieście czuć lasem. Czasami dym wydobywający się z kominów tej fabryki jest po prostu czarny. Nie wiadomo, co spalają – mówi Tańcula.
Grzegorz Ziomek, współorganizator protestu, wspomina wizytę jednego z dostawców, który przyjechał do miasta. Mężczyzna miał zapytać, dlaczego w Mielcu tak intensywnie pachnie lasem. "Nie lasem, tylko firmą" – usłyszał. – Po dziesięciu minutach zapytał, dlaczego mu tak oczy łzawią. My już jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Natomiast jeśli ktoś przyjeżdża z zewnątrz, to bardzo szybko widzimy reakcję jego organizmu. Zaczyna się od swędzenia, łzawienia oczu, kaszel, pieczenie w gardle – tłumaczy Ziomek.
I wspomina, że w Mielcu wiele dzieci choruje. – Mam przykład kolegi, który jak tylko zawieje, musi natychmiast zabierać dziecko na drugą stronę miasta. Ma ono atopowe zapalenie skóry i uczulenie. Nikt na to nie zwraca uwagi. Mieszkańcy zostali pozostawieni samym sobie. To są układy na szeroką skalę i w dodatku nikt nie wie, w jaki sposób mierzone są wartości pozwolenia zintegrowanego (wyjaśnienie w ramce – red.) – zaznacza Ziomek. A Janusz Wrona mówi wprost: – Kto się liczy z mieszkańcami? My nie mamy dowodów. Teraz jest ta stacja, ale ona nie jest honorowana przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ).
Pozwolenia zintegrowane są wymagane w związku z eksploatacją instalacji przemysłowych. Powinny zapewniać wysoki poziom ochrony, uwzględniając wymagania najlepszych dostępnych technik. Czytaj więcej
Przeciwnicy działalności Kronospanu domagają się zmiany przepisów i zdecydowanych działań ze strony rządzących w Warszawie. – To oni decydują, jakie limity zanieczyszczeń mogą być generowane lub nie. Jeżeli firma nie przestanie zatruwać nam życia to znaczy, że nie może funkcjonować na terenie Polski. Obecnej sytuacji mamy już dość, dlatego wyszliśmy na ulice – mówi Grzegorz Ziomek.
Nikt nie złapał za rękę
Kronospan to międzynarodowa firma, która działa na wielu rynkach, w Mielcu dokładnie od 1998 roku. "Wizytówką są innowacje, proekologiczne rozwiązania technologiczne, wynikające z troski o środowisko naturalne" – czytamy na stronie firmy. Jednak mieszkańców te deklaracje tylko bawią. Formułują pod jej adresem szereg zarzutów. Ta utrzymuje, że działa zgodnie z prawem, a zanieczyszczenia w Mielcu nie jest wyższe niż w innych polskich miastach. I jednocześnie zapowiada wprowadzenie nowego systemu ochrony jakości powietrza.
W zeszłym roku media pisały o przypadku z Walii. W fabryce tej samej firmy najpierw doszło do pożaru, a poźniej w wyniku awarii na posesje w okolicy spadły trociny. Przedstawiciele Kronospanu bili się w pierś – przeprosili i obiecali, że posprzątają. Ale mieszkańcy i tak protestowali i skarżyli się na pył z fabryki.
Na ulice nieraz wychodzili także mielczanie, nieraz wykrzykiwali, że nie chcą Kronospanu, który "zatruwa im życie". Ale do tej pory wszystko rozchodziło się po kościach. Lokalna władza powtarza, że ma związane ręce, a wszystko pozostaje po stronie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ). Ten ma możliwość kontroli zapisów zintegrowanego pozwolenia. – Samorząd żadnego szczebla nie może wprowadzić monitoringu stałego. O to jako miasto walczymy. Jeśli my jako instytucja niepowołana do kontroli środowiska wykonamy badania próbki, to one mogą zostać zakwestionowane przez WIOŚ – tłumaczy nam Krzysztof Urbański z Urzędu Miasta w Mielcu. I wylicza, że do WIOŚ regularnie od kilku lat wysyłane są sygnały o potrzebie kontroli w Kronospanie. – Tylko w tym roku oficjalnych wniosków o kontrole, wysyłanych z magistratu były trzy, natomiast Straż Miejska w ostatnim czasie informuje WIOŚ o potrzebie wykonania kontroli codziennie. Rekord z połowy marca bieżącego roku, to 45 przekazanych do WIOŚ sygnałów odebranych od mieszkańców miasta – wymienia Urbański.
Ale nasi rozmówcy – mieszkańcy miasta – mówią jak w praktyce wygląda taka kontrola. – Przyjeżdża WIOŚ, by zbadać zakład, ale zanim wejdzie do środka, przygotuje się do badania, to mijają dwie godziny. W tym czasie zakład jest w stanie za pomocą jednego kliknięcia przezbroić proces produkcyjny, dzięki czemu nagle z kłębów dymu, powstaje niewielka mgiełka. Nikt nie odkrywa Ameryki, kiedy mówi, że w taki sposób to wszystko się odbywa. Takie są fakty, potwierdzone licznymi fotografiami z czasu kontroli i zrobione krótko po niej, gdy inspektorzy opuszczają teren Mielca – opowiada Grzegorz Ziomek. W Urzędzie Miasta w Mielcu też wiedzą o tym, że od wejścia kontroli do zakładu do rozpoczęcia pomiaru czasami miną dwie lub nawet trzy godziny. – Dlatego prezydentowi zależy, żeby w Mielcu była stała delegatura WiOŚ. Poprosiliśmy przedstawicieli firmy, by odnieśli się do tych zarzutów. Poniżej zamieszczamy ich obszerną odpowiedź.
Gorący uczynek i efekt
– Problemem jest, by złapać tę firmę za rękę, na gorącym uczynku – mówi nam Krzysztof Tańcula. Ale – jak informuje nas Krzysztof Urbański – udało się to zrobić: – Jedna z kontroli w ostatnich tygodniach wykazała nieprawidłowości związane z przekroczeniem tlenku węgla, azotu i dwutlenku siarki – mówi Urbański. To ta ostatnia, która trwała od 26 stycznia do 28 lutego. – Pomiary emisji na emitorze suszarni wiórów E 5, z którego emisja jest głównym powodem interwencji mieszkańców Mielca, nie wykazały przekroczeń wartości określonych w pozwoleniu zintegrowanym. Natomiast pomiary emisji na emitorze suszarni włókien E 101 wykazały wartości wyższe, niż określone w pozwoleniu zintegrowanym w zakresie dwutlenku siarki, tlenków azotu i tlenku węgla – tłumaczy nam Krystyna Sołek z podkarpackiego WOIŚ.
Co na to firma? – Ostatnie wyniki kontroli WIOŚ wykazały wprawdzie przekroczenia kilku substancji, jednak kwestionujemy te dane, bowiem po kontroli WIOŚ otrzymaliśmy protokół, który podpisaliśmy, o braku przekroczeń. W tym czasie zleciliśmy także przeprowadzenie badań niezależnemu, akredytowanemu laboratorium. Wyniki tych badań również były pozytywne. W związku z tą rozbieżnością jesteśmy gotowi poddać się ponownym badaniom – odpowiedzieli nam pracownicy biura prasowego Kronospanu.
Pytamy w Urzędzie Miasta, czy zareagowali już na apele mieszkańców. Słyszymy, że lokalne władze zgłosiły się do Ministerstwa Środowiska z kilkoma postulatami. – Po pierwsze, potrzebna jest zmiana ustawodawstwa, która wprowadza możliwość monitoringu ciągłego. To jest clue wszystkiego. 24 godziny, siedem dni w tygodniu, 31 dni w miesiącu i 365 dni w roku wiemy, co jest emitowane i czy to jest zgodne ze zintegrowanym pozwoleniem. A jeśli nie jest, to automatycznie WIOŚ ma podstawę do karania i działania – tłumaczy Urbański. I dodaje, że wybrali już firmę, która w imieniu urzędu będzie prowadzić niezapowiedziane kontrole zanieczyszczeń pyłów (PM 2,5, PM 10 oraz formaldehydu). Zaś 28 maja Kronospon ma oddać zmodernizowany system emisji. – Jest on dużo bardziej rygorystyczny niż ten istniejący – zapewnia Urbański.
Przedstawiciele Kronospanu twierdzą, że jako "jedyny podmiot w Mielcu czynią realne działania na rzecz zmniejszenia wpływu na otoczenie". – Jesteśmy na finiszu modernizacji i uruchomienia innowacyjnego, najlepszego w branży systemu ochrony powietrza – UTWS, który radykalnie zmniejszy emisję pyłu oraz zlikwiduje zapach, będący wynikiem przetwarzania drewna – zaznaczają pracownicy biura prasowego Kronospanu w odpowiedzi na nasze pytania.
Reklama.
Udostępnij: 200
Grzegorz Ziomek
współorganizator niedzielnego protestu w Mielcu
To, co teraz mamy w Mielcu to efekt 20 lat bezczynności naszych władz. Nie tyle lokalnych, bo te nie mają żadnego wpływu na to, jakie limity dopuszczalnych substancji może emitować dany zakład. Za pozwolenia zintegrowane odpowiada Urząd Marszałkowski marszałek województwa i rządzący politycy, a za przepisy rządzący politycy którzy od 20 lat nic w tym temacie nie zrobili.
Przedstawiciele firmy Kronospan
fragment listu otwartego do mieszkańców Mielca
Dotychczas nie dowiedziono, że tylko i wyłącznie Kronospan odpowiada za stan powietrza w naszym mieście. Dlaczego więc organizatorzy protestu zajęli się tylko jedną firmą, a nie interesują się innymi podmiotami, mającymi pozwolenia na emisję? Emisję w szczególności tych związków, których nie widać „gołym okiem”? W Specjalnej Strefie Ekonomicznej Euro-Park Mielec działa kilkadziesiąt przedsiębiorstw, zaś w samym Mielcu i okolicy jeszcze więcej.
Biuro prasowe Kronospanu
Inspekcja WIOŚ wykonuje nie tylko pomiary, ale także analizuje obciążenie instalacji. „Kłęby dymu” to nic innego, jak kondensująca w powietrzu para wodna, emitowana z procesu suszenia drewna. To ważne słowo, bowiem dym jest efektem spalania, natomiast w procesie produkcji płyt drewnopochodnych następuje proces suszenia. Stopień intensywności kondensacji pary wodnej w powietrzu jest uzależniony od wielu czynników, takich m.in., jak temperatura powietrza, wilgotność powietrza, prędkość wiatru itp. Niejednokrotnie można zaobserwować, gdy w godzinach porannych przy niskiej temperaturze objętościowo ilość pary jest znacznie większa, niż w godzinach południowych, gdy temperatura otoczenia jest wyższa. Ten sam mechanizm możemy też zaobserwować zimą, gdy dochodzi do kondensacji (skraplania) pary wodnej, zawartej w wydychanym przez nas powietrzu – w cieplejsze dni tego zjawiska już nie zaobserwujemy. Sam proces „przezbrojenia” procesu produkcyjnego całej linii technologicznej zdecydowanie nie polega na jednym kliknięciu. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z potężną instalacją produkcyjną o mocy kilkudziesięciu megawatów. Beztroskie sterowanie i gwałtowne zmiany parametrów procesu technologicznego są bardzo niebezpieczne i mogłyby doprowadzić do destabilizacji pracy urządzeń, a w efekcie - do poważnych awarii.
Katarzyna Sołek
WIOŚ
W związku z powyższym, stwierdzone przekroczenia stanowiły podstawę do wszczęcia przez Podkarpackiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska postępowania administracyjnego w sprawie wymierzenia administracyjnej kary pieniężnej dla Zakładu. Niezależnie od tego, informacja o stwierdzonych przekroczeniach stanowiących naruszenie warunków pozwolenia zintegrowanego przekazana została do Marszałka Województwa Podkarpackiego jako organu, który wydał pozwolenie.