Moda jest dla wszystkich. A skoro dla wszystkich, to również dla najmłodszych. Jednak pokazy mody dziecięcej, tak popularne we Włoszech, Francji czy Hiszpanii, w Polsce wciąż wywołują oburzenie. Słusznie?
Florencja, targi mody dziecięcej Pitti Bimbo, pokaz Calvin Klein. Około dwuletni chłopiec potyka się o własne nogi i rozciąga jak długi na wybiegu. Pięcioletni kolega natychmiast brzdąca podnosi i uśmiechnięci idą dalej, zachęcani gromkimi brawami publiczności i komentarzami w stylu: „Jaki słodziak, brawo!”. Nikt się nie bulwersuje ani nie piętnuje marki za wykorzystywanie najmłodszych.
Pokazy z udziałem dzieci to oczywiście biznes, część napędzającej świat mody maszyny. Ale patrząc na biorące w nich udział dzieci, można odnieść wrażenie, że dla nich to również świetna zabawa. Nikt nie robi afery, gdy któryś maluch przewróci się albo pomyli. Nie ma makijażu jak w konkursach piękności dla dwulatek, organizowanych w USA, rozhisteryzowanych mam czy morderczej tresury. Są za to naturalne, uśmiechnięte dzieci, wykonujące swoją pracę bardziej profesjonalnie, niż niektóre dorosłe modelki na polskich fashion weekach. I wcale nie wyglądają, jakby do udziału w pokazie ktoś je zmuszał.
Nie jest tajemnicą, że małe dziewczynki lubią się stroić. Każda chce wyglądać jak księżniczka albo jak mama. Rodzice z kolei cieszą się, gdy ich pociecha wywołuje zachwyt innych. Dzieci mają to do siebie, że szybko rosną, więc z sukienki od Baby Diora czy bucików od Gucciego wyrastają szybciej, niż te zdążą przestać być modne. Rodzice kupują następne, dzieci się cieszą, firma zarabia. I wszyscy są zadowoleni.
Można się oczywiście bulwersować, że używanie dzieci w celach marketingowych jest złe, ale jeśli maluchom sprawia to przyjemność, powoływanie się na moralność nie ma większego sensu. Polską hipokryzją jest z jednej strony zachwycanie się ubraną jak miniaturka mamy dziewczynką, a z drugiej piętnowanie firm zatrudniających dziecięce modelki i modeli. Jeśli chcemy mody dla najmłodszych, musimy pogodzić się z tym, że rządzi się podobnymi prawami, jak ta dla dorosłych. I dopóki dzieciom zapewnia się maksymalnie komfortowe warunki, nie ma się o co oburzać.