Polska Fundacja Narodowa – tak, to ta, która miała popularyzować pozytywny wizerunek Polski w świecie, a zamiast tego przygotowała kampanię uderzającą w środowisko sędziowskie – wyśle w podróż dookoła świata używany francuski jacht w biało-czerwonych barwach za 5 milionów złotych. Cały rejs może jednak kosztować aż 20 milionów złotych, prognozuje "Gazeta Wyborcza". PFN odrzuciła za to o wiele tańszy polski projekt.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Czarny francuski SFS II właśnie jest przemalowywany na biało-czerwono. Wypłynie w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, czyli 11 listopada, a wróci w 2020 r. w 100-lecie zaślubin Polski z morzem. Dokonał ich 10 lutego 1920 r. w Pucku gen. Józef Haller.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że jak czytamy, do projektu, który promuje Polskę na morzu, został zgłoszony też inny, polski jacht, wymagający mniejszego nakładu gotówki, który przepadł: "Gemini" autorstwa Romana Paszke za 6 mln zł. Jednak bez konkursu został wybrany właśnie powyższy projekt Mateusza Kusznierewicza, bowiem w Fundacji decydują indywidualne rozmowy.
Jak tłumaczy "Wyborczej" Mateusz Kusznierewicz jacht ma przepłynąć 40 tys. mil morskich przez 5 kontynentów, trzy oceany, wszystkie morza i 100 portów. Będzie też zmagał się na najważniejszych regatach na świecie, Fastnet, Newport Bermuda czy Syndey Hobart.
O sprawie jachtu Polskiej Fundacji Narodowej informował 22 marca serwis INN:Poland. Wtedy jednak nie była znana jeszcze ostateczna kwota, która miała być przeznaczona na ten cel, wiadomo było jedynie, że na czele załogi miał stać nasz znakomity żeglarz Mateusz Kusznierewicz.