W PiS twierdzą, że w sprawie zwrotu nagród i obniżek pensji stoją murem za prezesem Kaczyńskim. Przynajmniej oficjalnie...
W PiS twierdzą, że w sprawie zwrotu nagród i obniżek pensji stoją murem za prezesem Kaczyńskim. Przynajmniej oficjalnie... Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Reklama.
Poseł Leszek Galemba jest pewien, że decyzja Jarosława Kaczyńskiego była słuszna. Dostrzega problem w tym, że premie nie były "zakamuflowane" w comiesięcznych wypłatach. – Uważam tę decyzję za słuszną. Jednorazowe danie premii pokazuje "sumy". Gdyby to było zawarte w comiesięcznej pensji, nie byłoby kontrowersji, a każda premia – wynagradzanie się – budzi kontrowersje. W związku z tym uważam, że prezes podjął słuszną decyzję, obligując czy prosząc o przekazanie tych środków na cele społeczne – wyjaśnił w rozmowie z naTemat Leszek Galemba.
Polityk pytany o obniżenie dla niego pensji powtarza za Jarosławem Kaczyńskim, że "do polityki nie idzie się po pieniądze". – Jeżeli wszyscy domagają się obniżek pensji... Do polityki nie idzie się po pieniądze, tylko idzie się służyć ludziom i narodowi. Jeśli nazywamy to służbą, nie może przyświecać nam cel finansowy. Chodzi o godne pełnienie funkcji. Oczywiście, trzeba też zapewnić sobie jakieś środki. Są ludzie, którzy żyją tylko z wynagrodzenia za służbę polityczną. Polityk to nie zawód – jesteśmy wybierani co cztery lata. Każdy z nas ma jakąś profesję wyuczoną – dodawał.
logo
Tadeusz Cymański twierdzi, że decyzja Jarosława Kaczyńskiego jest odpowiedzią na nastroje społeczne. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
"Idziemy w dobrym kierunku"
Przypomnijmy tylko, że w 2016 r. Leszek Galemba znalazł się w dziesiątce najbogatszych posłów. Polityk oszacował swój majątek na ok. 13,9 mln zł. Tak ogromne pieniądze zapewniło mu przede wszystkim blisko 300-hektarowe gospodarstwo, na którym hoduje m.in. trzodę chlewną.
– Wracając do obniżek, Prawo i Sprawiedliwości chce unormować płace tak, by nie dochodziło do sytuacji, kiedy prezydent Polski zarabia na przykład 14 tys. zł, a wójt gminy 18 tys. zł. Celem jest uporządkowanie samorządowców, żeby wszystko było ujednolicone. Chodzi o zatrzymanie stawek kominowych. Gdzieś musi występować granica, żeby nie było kontrowersji ze strony ludzi pracujących, którzy otrzymują 2100 zł czy 2,5-3 tys. zł miesięcznie, a słyszą, że ktoś inny zyskuje kilkanaście tysięcy. Dlatego to była słuszna decyzja – idziemy w dobrym kierunku, społeczeństwo tego oczekuje – podsumowywał Leszek Galemba.
Z podobnego założenia wychodzi Stanisław Pięta, który z ogromną emfazą wypowiada się o słowach Jarosława Kaczyńskiego. – To, co powiedział pan prezes, jest święte. Moja ocena jest jak najbardziej pozytywna, zmiany są podyktowane dobrem ojczyzny. Jestem przekonany, że parlamentarzyści docenią troskę pana prezesa o finanse państwowe i zagłosują zgodnie z jego rekomendacją – przekonuje w rozmowie z naTemat poseł Stanisław Pięta. Posłowi – jak przynajmniej twierdzi – nie przeszkadza bynajmniej to, że będzie otrzymywał niższą pensję. – Jeżeli pan prezes uznał, że jest taka konieczność, to mój stosunek do tego jest jednoznacznie pozytywny – ocenia.
Tak samo optymistycznie do sprawy podchodzi Tomasz Latos, który z zawodu jest lekarzem radiologiem. – Nie widzę problemu, bo gdybym myślał wyłącznie przez pryzmat zarobków, to pewnie w dalszym ciągu byłbym w pełni praktykującym lekarzem, a nie posłem – stwierdził dla naTemat. Latos dodaje, że miał ugruntowaną pozycję zawodową, która pozwalała na mniej więcej dwukrotnie wyższe zarobki.
logo
Mateusz Morawiecki zapowiadał likwidację nagród dla polityków. Fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta
Zadecydował tłum
Poseł Tadeusz Cymański zauważa natomiast, że decyzja przewodniczącego PiS była podyktowana nastrojami społecznymi. Dał tym samym jednoznacznie do zrozumienia, że partia obawia się o wyniki w nadchodzących wyborach. – To na pewno trudna decyzja, ale jest przede wszystkim odpowiedzią na odczucia społeczne. Wywoływały one w ostatnim czasie dużą presję związana z tymi nieszczęsnymi nagrodami. Doszła do tego jeszcze akcja naszych oponentów w kraju. To wszystko razem – zwłaszcza opinia publiczna – zrobiło swoje. Myślę, że nie chodzi tylko o obniżki wynagrodzeń, tylko szersze spojrzenie na cały system wynagradzania ludzi publicznych, również spółek skarbu państwa. Jestem przekonany, że opozycja poprze nas w zasadzie, że nie idzie się do polityki dla pieniędzy, a ponadto poprze te projekty, które mamy w planie – powiedział nam poseł.
Odniósł się też do nieoficjalnych doniesień na temat ministra, który jako jedyny postanowił nie oddawać nagrody. – Być może tak było, nie chcę oceniać i sądzić poszczególnych ludzi. Jak wynikało z komunikatu, doszli do takiego porozumienia. Pamiętajmy też, że to jest kwestia bardziej odczuć i ocen w kategorii etycznych, moralnych, społecznych, a nie prawdy. Bo nie mieliśmy do czynienia z żadnych przestępstwem, natomiast praktyka została bardzo źle oceniona przez społeczeństwo. Praktyka dodatków do pensji. Otwarte pytanie jest takie, jakie powinny być w ogóle wynagrodzenia dla prezydentów, burmistrzów, ministrów, szefów kancelarii. W sferze publicznej jest to bardzo transparentne, widoczne. Czas pokaże, jak to zostanie spożytkowane – podsumował Cymański.